Wenerowiec

4
-Proszę.
-Rastrygin Aleksander Waleriewicz. Wagner, 12. SHV, 1. kompania, 3. oddział. Kiedy przybyli do naszej strefy, aby nas zabrać, obiecali, że już nas nie przegonią.
Trzy miesiące treningu, miesiąc w domu, dwa miesiące będziemy pracować, co miesiąc zarobimy 100 000 rubli, staniemy na granicy i będziemy jeździć samochodami, pilnować żeby przemycane broń i narkotyki nie przechodziły.
Ale zostaliśmy oszukani.
Zapytaliśmy, dlaczego wojsko nasze podejmuje działania.
Dlaczego nasi ludzie poszli szturmować i zabijać?
Powiedzieli, że Belogorovka lub Belaya Gora,
zginęło tam ponad 2500 naszych więźniów, których zrekrutowano. Dlatego będzie to ostatni pobór i nie będą nas gonić do rzeźni.
- Co zdarzyło się na końcu?
- Zostaliśmy oszukani. Kiedy przyjechaliśmy, zaczęli nas szkolić i powiedzieli, że pójdziemy na front.
- Ile dni trenowałeś?
- 21 dni.
- Gdzie cię wywieźli na front?
- Dotarliśmy do Krasnopołówki.
- Duże straty?
- Duże.
- Powiedz mi, z której strefy jesteś? (więzienie?)
- 16 MKG.
- Za co tam byłeś?
- za kradzież.
- Powiedz mi, czy jest wystarczająco dużo pocisków dla Wagnera?
- Widziałem dom i hangar, w którym były pociski. Tam było ich  dużo.
- Kiedy szedłeś do ataku, czy artyleria wspierała więźniów?
- Nie wspierali nas. Nasz dowódca wysłał nas, ale nie osłaniał.
- Co chcesz przekazać swoim przyjaciołom, więźniom?
- Nie idźcie tutaj, chłopaki. Nie idźcie do Wagnera. Wszystko jest oszustwem. A to co jest pokazywane w telewizji, to co jest pokazywane tutaj, że giną tu cywile, inni ludzie...
To nasi ludzie zabijają. To wszystko jest oszustwem.
Właśnie to widziałem...

mniej więcej tak...
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Dżob

58
Witam wszystkich. Zacznę od tego, że szukam pracy - zależy mi na jak najbardziej dochodowej, a za razem bardzo niebezpiecznej czyli takiej do której nikt się nie garnie. Może jakiś królik doświadczalny lub innej zagrażającej życiu i zdrowiu. Powód jest prosty - Bardzo długa walka z chorobą (a dokładniej kłykcinami kończystymi narządów płciowych) także nie mam już sił. W ostatnich latach moim postanowieniem było wygrać z chorobą. W tym roku jest to ostatni rok w którym daje sobie szanse - Jeżeli nie uda mi się - zostaje eutanazja. Niestety humanitarne samobójstwo kosztuje. Na szczęście choroba nie przeszkadza mi w pracy - więc mimo choroby i tak zapieprzam fizycznie jak wół, a pieniędzy nie widzę, wiec co mi szkodzi podjąć ryzyko. Może w taki sposób się jeszcze przysłużę dla świata (bo niektóre rzeczy - i tak ktoś musi zrobić) Nie liczę na jakieś podnoszenie na duchu, ani na jakieś zrzutki pieniędzy, bo k*** dwie ręce mam i nie jestem przykuty do łóżka. Nie chce być pasożytem, tak jak to gówno w moim organizmie. Dodam, że jeżeli z kimś nie uprawiam seksu, nie pije z jednego kubka, ani nic podobnego - nie ma szans na zarażenie, więc mogę pracować między ludźmi. Po za tym po takim czasie nauczyłem się tak funkcjonować, że wciąż spotykam się z ludźmi - a nawet podaję im dłoń i się nie zarazili). Nie potrzebuje komentarzy od Matek Teres, że jest komuś mnie szkoda - bo nie jest. Niektórzy są jeszcze bardziej chorzy. Czekam za to na komentarze, które nakierują mnie gdzie dostać taką prace lub ktoś sam potrzebuje odważnej osoby.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.42014098167419