Bies – Przedchrześcijański diabeł w mitologii słowiańskiej

59
Bies – Przedchrześcijański diabeł w mitologii słowiańskiej
Dzidki, zapewne co najmniej część z Was zasłyszała co nieco na temat biesa – chociażby przez taką popularną serię gier o Białym Wilku. Inni pewnie znają z mitologii słowiańskiej lub bieszczadzkich legend. Kim tak właściwie była złowieszcza kreatura zwana biesem i dlaczego później zaczęła być mylona z czartem?

Kim w ogóle był bies?

Określenie to wywodzi się z języka prasłowiańskiego „bĕsъ”, co z kolei wywodziło się od praindoeuropejskiego słowa „bhoidh”, które oznaczało dosłownie „ten, który wzbudza strach/przerażenie”. To właśnie to określenie idealnie pasuje do istoty, jaką jest bies, gdyż jest to jeden z najbardziej przerażających demonów w słowiańskiej mitologii. Niekiedy określano go też mianem „czarny”, aby odzwierciedlić jego iście złą naturę charakteryzującą się nieuzasadnionym okrucieństwem, któremu towarzyszyła często również brutalność. Nosił różne nazwy, jak chociażby „kuternoga”, co wynikało z podania jakoby był zrzucony z niebios przez jednego z bogów, dlatego utyka na jedną nogę. Z kolei inne z podań głosiło, że pies odgryzł mu ogon przy samym zadzie, co spowodowało uszkodzenie ścięgna i utykanie. Co ciekawe, kiedyś wierzono, że osoby od urodzenia utykające na jedną nogę zostały opętane przez biesa i przyniosą na mieszkańców nieszczęście bądź zgubę.
Bies – Przedchrześcijański diabeł w mitologii słowiańskiej
Wierzono, że biesy opętują wybrane przez siebie osoby przejmując władzę nad podejmowanymi przez nie działaniami – sprowadzając choroby, nakłaniając do samobójstwa czy innych haniebnych czynów, jak zabójstwo, pijaństwo, kradzieże czy zdrada. Stąd też wywodzi się przymiotnik „zbiesiony”, który nie oznacza nic innego, jak „opętany przez złego”. Podobno wywierał ogromny wpływ na umysł człowieka, którego opętał i żywił się powodowanym przez niego cierpieniem. Niekiedy dopuszczał się czynów charakteryzujących się bardzo dużym okrucieństwem, jak tortury czy znęcanie się nad zwierzętami – a to wszystko przesiadując w opętanym przez siebie człowieku. Dopiero z czasem zyskał wiele innych nazw, takich jak chociażby: rokita (zapewne jedno z najbardziej znanych określeń), synec, synavec, smętek, łukawyj, wrag, zły czy nieczysty. Przypisywano mu często żywienie się bydłem – zniknięcie lub tajemnicze, nadjedzone zwłoki bydła przypisywano najczęściej obecności biesa w okolicy. Przypisywano im również niszczenie pól. Wierzono, że potrafi on przybierać formę wilka, węża, psa, świni lub czarnego kota. Podobno zamieszkiwał bagna, mokradła, zbiorniki wodne i lasy, nad którymi pieczę sprawował leszy, a także wiry powietrza. Wierzono, że w lasach z niedostępnych miejscach bies strzegł skarbów. W przeciwieństwie do licha, można było ich się pozbyć zabicie sroki i powieszenie jej w izbie. Wierzono, że sroka podobnie jak bies jest czarna i przeraźliwie krzyczy wywołując przerażenie, dlatego też jej ciało miało służyć za przestrogę złemu duchowi.
Bies – Przedchrześcijański diabeł w mitologii słowiańskiej
Jak bies zmienił się w czarta?

O ile określenie „bies” wywodzi się z prasłowiańskiego i utrzymywało się bardzo długo na ziemiach zasiedlanych przez ludy słowiańskie, wraz z postępującą chrystianizacją Europy zaczynało być wypierane. Początkowo biesa zaczęto nazywać „czartem” lub „czortem” (od „certi”, czyli „kulawy”), jednak z czasem zyskał on określenie „diaboł” od zapożyczonego z języka czeskiego „diabel”, z którego z kolei wywodzi się dzisiaj wszystkim znany „diabeł”. Aby wzbudzić w ludziach strach i nakłonić ich do przestrzegania przykazań, z czasem bies z form zwierzęcych ewoluował w wielką, humanoidalną bestię obrośniętą czarnym futrem, z kulawymi nogami zakończonymi kozimi kopytami, której głowę zdobiły przeogromne rogi – początkowo rozłożyste, jednak z czasem wraz z biegiem lat i powielaniem przekazów miały być jednolite i szpiczaste – miał na nie nadziewać osoby, którym chciał zadać cierpienie. Oczywiście nie zmieniła się jego pierwotna zdolność, czyli przejmowanie kontroli nad człowiekiem, ale przypisano to już nie chęcią karmienia się cierpieniem, a postępowania na złość Bogu. Dodatkowo dodano mu umiejętność snucia oszczerstw, oszukiwania, kłamania i podstępności. O ile starosłowiańskie biesy nie miały takiej mocy jak późniejsze czarty czy jeszcze późniejsze diabły, a także nie były aż tak podstępne i kłamliwe, tylko bardziej cieszyły się bezpośrednim okrucieństwem, o tyle diabły były już mistrzami intryg, które nie tylko potrafiły wnikać w człowieka, żeby kontrolować jego czynami, ale również podsuwały budzące gniew czy nienawiść myśli, rzadko już biorąc czynny udział – jeśli jednak to tego dochodziło, niezbędne było odprawienie egzorcyzmów przez wykwalifikowanego klechę.
Bies – Przedchrześcijański diabeł w mitologii słowiańskiej
Bies w Wiedźminie

W grze „Wiedźmin III: Dziki Gon” biesy zostały przedstawione jako przerażające ssaki przypominające humanoidalne bestie z nogami kozy i głową podobną do tegoż zwierzęcia, rozłożystymi rogami jelenia, a także przednimi pazurami przypominającymi nieco łapy waranów. Na środku czoła posiadają trzecie oko, zaś część ich ciała jest naga, niepokryta futrem, które jest dosyć nierównomiernie rozwieszone. Są spokrewnieni z Silvanami. Na jednej z wysp Skellige ma swoje terytorium dosyć osobliwy przedstawiciel tych osobników zwany Morvudd. Podobnie, jak prasłowiańskie biesy mają umiejętność hipnozy, dzięki której przejmują kontrolę nad swoją ofiarą. Najczęściej wykonują morderczą szarżę. Można przywołać biesa w Wiedźminie III zabijając bardzo wiele krów, niczym rasowy krowobójca – wtedy z lasu wybiega wyczekiwany czart.
Bies – Przedchrześcijański diabeł w mitologii słowiańskiej
Źle z biesem żartować

Bies był na tyle przerażającym stworzeniem, że tworzone było bardzo wiele związków frazeologicznych, przysłów czy innych określeń z użyciem tego wyrazu – zwłaszcza w staropolskim. Wraz z postępującą chrystianizacją Europy z czasem zaprzestano używania niektórych z nich lub zaczęto zastępować słowami „czort”, „czart” i „diabeł”. Najbardziej znane były niniejsze sformułowania:
• pójść na biesa - stać się złym, ulec złym pokusom (aktualnie „pójść do diabła”);
• bies nie spał - zło czyhało na słabości człowieka (aktualnie „diabeł nigdy nie śpi”);
• bies po nim, bies potem - nic nie warty, na nic się nie zda;
• do biesa porzucić - obrócić na marne, zmarnować (się); stracić (aktualnie „co nagle to po diable”);
• pójść do biesa - iść precz (aktualnie „iść do diabła”);
• lada bies - byle kto;
• na biesa, do biesa, u biesa - wykrzyknienie wyrażające oburzenie, strach, zdziwienie (aktualnie „do diabła”);
• Gdzie bies nie może, tam babę wrazi (aktualnie „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”);
• Zła, jak bies jaki - bardzo zła (o kobiecie, ale aktualnie do każdej płci „zły jak diabeł”);
• Źle z biesem żartować.
Bies – Przedchrześcijański diabeł w mitologii słowiańskiej
Dodatkowe źródła dla zainteresowanych:

1. Barbara i Adam Podgórscy, „Wielka Księga Demonów Polskich – leksykon i antologia demonologii ludowej”
2. Jerzy Strzelczyk, „Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian”
3.https://demonyslowianskie.pl/bies-czart/
4.https://www.slawoslaw.pl/czart-bies/
5.https://blog.slowianskibestiariusz.pl/bestiariusz/demony-lesne/bies-czart/
6.https://slowianowierstwo.wordpress.com/2017/09/27/bies-i-szyszkon/
7.https://slowianowierstwo.wordpress.com/2015/01/09/czart-bies/
8.https://www.naszeszlaki.pl/archives/60847
9.https://slowniketymologiczny.uw.edu.pl/entry/11
10.https://mitologia.fandom.com/pl/wiki/Bies
11.https://wiedzmin-archive.fandom.com/wiki/Bies
12.https://wiedzmin.fandom.com/wiki/Bies
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych

83
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Drogie Dzidki, czy zastanawialiście się kiedyś, jak to by było parać się niewdzięcznym fachem wiedźmina albo czy w ogóle żyli naprawdę? Jak zapewne wiecie, w serii książek Sapkowskiego można znaleźć wiele nawiązań do mitologii słowiańskiej (chociaż często zmienianej na potrzeby jego dzieła literackiego), polskiego folkloru czy naszych rodzimych wierzeń ludowych albo regionalnych legend czy przekazów. Oczywiście przełożyło się to także na serię gier CD Project Red czy nawet na polski film, w którym rolę Wiedźmaka grał Michał Żebrowski (umówmy się, że produkcja Netflixa nie istnieje, nie będę o niej wspominać) czy też w końcu… w polskim, fanowskim filmie niskobudżetowym z 2019 roku pt. „Pół wieku poezji później”, w którym ponownie można spotkać Zbigniewa Zamachowskiego w roli Jaskra, zaś główną rolę, czyli Lamberta, odegrał Mariusz Drężek. Warto tutaj podkreślić, że wprawdzie typowych wiedźminów nie było w naszym folklorze czy wierzeniach, ale za to były liczne profesje, które parały się podobnymi zadaniami, co Biały Wilk. Które elementy z naszych rodzimych wierzeń i tradycji wpłynęły na wykreowanie postaci Wiedźmina, którego co najmniej kojarzy większość Polaków?
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Owczarz, czyli dawne wierzenia dotyczące bacy

Wiedźminowi blisko do dawnych owczarzy, czyli pastuchów tatrzańskich zwanych bacami – chodziło nie tylko o ich nadprzyrodzone zdolności, ale również… model ekonomiczny polegający na pobieraniu opłat za świadczone usługi, które dzisiaj można zaobserwować w twórczości Sapkowskiego – był on niezwykle podobny do stosowanego przez Geralta z Rivii. Znany etnograf, Karol Mátyás, zauważył, że aż do końca XIX wieku wierzono, że owczarze posiadają zdolności nadprzyrodzone umożliwiające im przepędzanie swego rodzaju zjaw i upiorów… oczywiście nie za darmo (co zostało do dzisiaj – spojrzałeś na konika, to teraz płać). Zazwyczaj swoją wiedzę o zjawiskach nadprzyrodzonych, sposobach ich przepędzania oraz leczenia nietypowych schorzeń o podłożu magicznym czy zdejmowaniu uroków baca czerpał ze starych aptekarskich poradników czy gospodarskich zapisków pozostawionych w spuściźnie nowym pokoleniom owczarzy – niekiedy w takich zapiskach znajdowały się również cenniki opłat za leczenie poszczególnych schorzeń, lekarstwa czy zdejmowanie uroków. Często ich wiedzę uzupełniała znajomość roślin leczniczych, na które natykali się podczas wypasu owiec czy też wypatrywanie złych omenów wiążących się ze zmianą pogody.
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Podobnie, jak fachem wiedźmina, bacami bardzo pogardzano jednocześnie korzystając z ich usług, które wydawały się niezbędne – zwłaszcza w górach, gdzie był ciężki dostęp do różnych znachorów czy specjalistów od egzorcyzmów. Ale warto podkreślić, że nie było to wywołane o tyle modelem ekonomicznym czy wysokimi niekiedy cenami usług odbieranymi nie tylko w formie monet, ale również handlu wymiennym, co po prostu radykalnymi metodami stosowanymi przez owczarzy do przepędzania złych mocy. Między innymi częste obawy budziło wykorzystywanie… zwłok zmarłych. Według przekazów, aż do końca XIX wieku bacowie mieli stosować fragmenty zwłok do gotowania leczniczych wywarów do leczenia chorób o podłożu magicznym czy wykorzystywali je do rzucania zaklęć, żeby przepędzać złe zjawy i czarty. W tym celu często dochodziło do okradania grobów ze zwłok, co budziło w okolicznych mieszkańcach strach i niesmak. Wykorzystywali również swoje owczarskie baty do smagania niewidzialnych demonów czy strzyg w celu przepędzenia ich z domostw. Poza zwłokami, kolejną rzecz budzącą obawy przed owczarzami była skradziona hostia wykorzystywana przez nich w rytuałach. Ze względu na specyfikę wykorzystywanych praktyk, posądzano ich o zawarcie paktu z diabłem… co bacowie chętnie wykorzystywali jako straszak w przypadku nieuiszczenia należytej opłaty za swoje usługi. Mimo to nie brakowało im chętnych, którzy chcieli pozbyć się złych mocy z własnych domostw, ale również chcieli, aby po skończonej robocie owczarz szybko opuścił ich gospodarstwa.
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Baczowie jak legendarni wiedźmacy

Wartym wspomnienia był fakt, że baczowie, którzy w odróżnieniu od baców byli to zamożni chłopi, którzy nie prowadzali owiec na wypas, a trudnili się jedynie przepędzaniem złych demonów i zjaw, ziołolecznictwem oraz odczynianiem uroków. W przeciwieństwie do baców znani byli również ze swoich praktyk wampirycznych – o ile na co dzień zajmowali się podobnymi praktykami, co normalni owczarze, wyróżniały ich szczególne rytuały związane z zapobieganiem zmiany zmarłych w wąpierze (w demonologii słowiańskiej były to żądne krwi upiory, w które zmieniali się żądni zemsty zmarli, podobni do znanych z innych wierzeń wampirów – powstawali z niepogrzebanych lub niespalonych zwłok zmarłych). W każdej kulturze śmierć i życie pozagrobowe stanowiło swoiste tabu i nie inaczej było również na ziemiach polskich, gdzie niektóre z tych wierzeń wykorzystywane były do zarobku – właśnie tym głównie zajmowali się baczowie, którzy mieli domykać sprawy umarłych, aby opuścili ten świat i nie nawiedzali już żywych czy nie wyrządzali im krzywd. Między innymi przybijali trupy do ziemi dwoma dużymi gwoździami, rozpalali ogniska i odprawiali rytuały, dzięki którym odsyłali dusze w zaświaty. Baczowie trudnili się w pochówkach wampirycznych mających na celu pozbycie się upiora. Zwani byli również „wiedźminami” łemkowskimi, którzy zyskali sławę głównie na Łemkowszczyźnie. Dwóch baczów cieszyło się aż taką sławą, że w kulturze ludowej stali się niemalże legendarni – mowa tutaj oczywiście o Baczy z Kreckovec (który był tak sławny, że postanowił przyjąć nazwę swojego fachu „bacza” jako nazwisko rodowe) oraz Gyrda z Blechnarki – są to postaci historyczne, które istniały naprawdę, opisywane przez licznych historyków i etnografów, dostępne jest również wiele zapisków i dokumentów potwierdzających ich pochodzenie oraz prowadzoną działalność.
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Kościelni i klechowie z Białorusi zwani… wiedźmakami

Chyba nikogo nie dziwi, że podobnym fachem, jak Geralt z Rivii, Lambert czy inni wiedźmini trudnili się na kresach wschodnich duchowni – nie tylko wyznania rzymskokatolickiego, ale również prawosławnego. Często metody religijne były łączone z wierzeniami ludowymi, co zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie rodzimowierstwo czy regionalne wierzenia ludowe były nadal żywe, było odbierane jako bardziej wiarygodne. Nie dziwi fakt, że do przepędzania czartów, demonów, zjaw czy innych zmór wykorzystywano święte obrazki, symbole religijne, modlitwy czy wodę święconą czy też odprawiano egzorcyzmy. Jednak często rytuały te łączono z innymi praktykami, jak wbijanie kołków w serce (najczęściej wykonanych z drewna osikowego lub dębu), ucinanie głów strzygoniom czy nawet toporkami, co miało swój początek u jednego znanego brata zakonnego, który do walki z upiorami w klasztornych kryptach i innych miejsc pochówku zabierał spory toporek… jednak mówił, że swoją skuteczność walki z upiorami zawdzięcza nie tyle pobożności, co… zmianom w swoim ciele, które miały czynić go paradoksalnie żywym upiorem. To właśnie to ostatnie zapoczątkowało przekonanie o tym, że zakonnicy walczący ze złymi upiorami sami mieli się nimi stać po śmierci, co powodowało konieczność zamówienia usług u kolejnego duchowego pogromcy, a także w obawie o to nie odbierano im życia – zabity klecha przemieniony w upiora budził spore obawy. Warto także zaznaczyć, że z bronią białą do zwalczania zjaw i upiorów w domostwach wybierali się zwykle białoruscy zakonnicy, których często określano właśnie mianem „wiedźmaków” – co w późniejszych czasach było używane również wobec ludowych czarowników i znachorów. Duchowni pobierali opłaty za swoje usługi na rozwój kościołów i zakonów na zasadzie „ile dadzą”, jednak istniały pewne niepisane reguły, ile powinna wynosić taka opłata, co było przekazywane między mieszkańcami miejscowości czy sugerowane przez podróżnych.
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Podlaskie szeptuchy, czyli żeńskie wiedźminki

Niegdyś na Podlasiu silne było wierzenie w nadnaturalne zdolności i znachorskie umiejętności szeptuch, zwanych również szeptunkami, zaś później również wiedźminkami (rzadziej spotykało się ich męskie odpowiedniki, czyli szeptuni zwani wiedźminami). Określenie „wiedźmaków” przyszło oczywiście do Polski z Białorusi, gdzie początkowo było to określenie klechów, zaś w późniejszym okresie także znachorów czy ludowych czarowników i czarownic. Najbardziej przyjęło się ono na ziemiach dzisiejszego województwa podlaskiego i północnej części lubelskiego, gdyż to właśnie tutaj szeptucha funkcjonowała jako pełnoprawny zawód. Ze względu na ich magiczne powiązania posądzano je często o konszachty z diabłami czy demonami, dzięki którym miały uzyskać swoje magiczne zdolności. Wierzono również, że są potomkiniami czarownic (zwanych na tych terenach czarnokniżnicami), stąd ich dobra znajomość magii i zdolności znachorskie oraz ziołolecznictwo. Warto tutaj wspomnieć, że ich moce były określane jako pomiędzy boskimi a piekielnymi – mimo stosowania czarów czy roślin, którym przypisywano magiczne zdolności, nie mogli oni pobierać opłat (jak w przypadku bacy czy duchownych), gdyż nadana im moc miała służyć ludziom w potrzebie, a pobranie opłaty wiązało się z jej utratą. Za to w ramach wdzięczności można było ugościć szeptunkę lub szeptuna odżywczą strawą, aby mogli zregenerować swoje moce czy noclegiem – zwłaszcza w zimne noce, aby zapobiec utracie ich zdolności magicznych. Jeśli zostanie dana opłata pieniężna, szeptucha musi ją oddać na cerkiew, żeby zachować swoje zdolności. Mimo ich dobrych intencji i nieodpłatnej pomocy, często budziły obawę ze względu na posądzanie ich o kontakty z diabłami czy demonami oraz za wierzenia, że były potomkami czarownic. Najczęściej szeptunkami zostawały bezdzietne kobiety w podeszłym wieku, które podobno swoją mądrość i życiowe doświadczenie potrafiły przełożyć na czary, a także robiły za znachorki potrafiące wyleczyć różne choroby, również te pochodzenia magicznego. Często wykonywały też nieduże miotełki z suszonych ziół, którymi przepędzały strzygi i zjawy. Niektóre z ich praktyk budziły grozę, jak chociażby stosowanie popiołu z drzew spalonych przez uderzenie pioruna do rozdzielania zakochanych (zwłaszcza pochodzących z innych klas społecznych), a także krwi menstruacyjnej dziewcząt w zupach leczniczych w celu wyleczenia pociągu do alkoholu. Do leczenia chorób o podłożu magicznym najczęściej wykorzystywały świece, źdźbła lnu, wełnę, białe, lniane ściereczki, sól oraz wosk pszczeli. To wszystko było połączone z wykonywaniem znaku krzyża świętego podczas odczyniania uroków, co budziło mieszane uczucia. Dlatego właśnie szeptunki były określane jako znachorki, które utknęły miedzy przekleństwem a świętością, między tym, co niebiańskie a diabelskie. Warto również wspomnieć, że fach szeptuchy nie odszedł w zapomnienie, chociaż jest na wymarciu – jest pełniony raptem przez kilka starych babinek na Podlasiu.
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Dodatkowe źródła dla zainteresowanych:

Wiedźmińskie inspiracje w folklorze:

1.https://histmag.org/Wiedzmin-i-mitologia-slowianska-14906
2.https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/07/11/wiedzmini-istnieli-naprawde/
3.https://www.national-geographic.pl/artykul/czy-wiedzmini-istnieli-naprawde-tak-w-dawnej-polsce-zwalczano-upiory
4.https://cdaction.pl/publicystyka/weekend-z-wiedzminem-prawdziwi-wiedzmini-fragment
5.https://pismofolkowe.pl/artykul/jak-chorobe-zaszeptac-czyli-magiczne-rytualy-w-medycynie-ludowej-3616

Owczarze i baczowie:

6.http://www.moremaiorum.pl/wp-content/uploads/2016/03/Owczarze_dodatek_specjalny.pdf
7.https://cbr.gov.pl/index.php/bazy-danych/item/1010-domowi-uzdrowiciele-znachorzy-zielarze-ich-znaczenie-dla-mieszkancow-dawnej-wsi-polskiej.html
8.https://ryneklubelski.pl/2021/05/czarownik-owczarz-z-abramowic/
9.http://www.magurskiewyprawy.pl/2019/01/jak-na-emkowszczyznie-z-wampirami.html
10.https://nikidw.edu.pl/2022/04/07/dzien-pracownika-sluzby-zdrowia-miedzy-nauka-a-tradycja-rozwoj-medycyny-jako-dyscypliny-naukowej-a-medycyna-ludowa-w-polsce/
11.https://www.kimonibyli.pl/owczarze-moi-najstarsi-ojczysci-przodkowie-markowscy/
12.http://www.historycy.org/index.php?s=e02c87ea1732556acaf5c3eb72414430&showtopic=73159&st=75&p=1847269&#entry1847269
13.http://wtg-gniazdo.org/forum/viewtopic.php?f=5&t=19684
14.http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=42:pochowki-wampiryczne&catid=4:miejscowoci-nieistniejce&Itemid=47

Szeptuchy:

15.https://rodzimowiedzma.pl/kim-jest-szeptucha/
16.https://akademiaducha.pl/szeptuchy-znachorki-ludowi-lekarze/
17.https://www.szeptucharytualyzaklecia.pl/?p=166
18.https://czarownice.com/szeptuchy-spadkobierczyie-czarownic/
19.https://jaktodaleko.pl/szeptuchy-na-podlasiu-historie-ludzi/
20.https://plus.gazetalubuska.pl/cala-prawda-o-szeptuchach/ar/10122336

Wąpierz:

21.https://historiamniejznanaizapomniana.wordpress.com/2015/08/21/wapierz-demon-zadny-krwi/
22.https://www.slawoslaw.pl/wapierze-i-upiory-demony-nocy/

Ziołolecznictwo i uroki w wierzeniach ludowych:

23. Anna Engelking, „Rytuały słowne w kulturze ludowej. Próba klasyfikacji”, Język a kultura, t. 4 1991 s. 75-85.Jowita Flankowska, „Szepty na biesy”, Polityka nr 4 2008 s. 116.
24. Włodzimierz Piątkowski, „Naturalne sposoby leczenia”, Wrocław 1984.
25. Elżbieta Szot-Radziszewska, „Sekrety ziół. Wiedza ludowa, magia, obrzędy, leczenie”, Warszawa 2005.
26. Beata Walęciuk-Dejneka, „Magiczne sposoby leczenia w tradycyjnej medycynie ludowej. Symbolika słów i gestów w aktach zażegnywania, zaklinania i zamawiania choroby”, Między literaturą a medycyną. Red. nauk. Eugenia Łoch, Grzegorz Wallner, Lublin 2005 s. 67-76.

Inne:

27.https://innpoland.pl/156651,jak-robi-sie-film-z-niskim-budzetem-film-fanowski-o-wiedzminie-na-youtube
Czy Wiedźmini żyli naprawdę - Inspiracje wiedźmińskie w polskich wierzeniach ludowych
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.11364698410034