"Nie pozdrawiam typa, który wczoraj zapukał mi do drzwi, że niby jest w "sytuacji awaryjnej" i chce tylko skoczyć do kibla się złamać, a jest przejazdem i nie chciał ładować kloca na bruk. Typ stoi wygięty w pałąk i mówi, że mu już kajdan kieszenią wychodzi. Pan Jezus powiadał żeby pomóc bliźniemu w potrzebie, więc tak uczyniłem; otóż to był błąd. Ziomek siedział tam z 20 minut i stękał jak odboje w kamiennogórskich autosanach, no ale dobra, oglądałem dalej telewizje zerkając z ciekawością jak Norbi kręci kołem w rytm karuzeli, w końcu każdego może złapać nadmiar farszu w trasie. Po chwili wychodzi i od razu biegnie do drzwi rzucając tylko piskliwe "dzięki", nie zdążyłem wstać, a po nim nawet cień nie został. Wpadam do kibla, podłoga zalana, muszla w połowie wypełniona wodą, a na samym środku pływa ogromny, zdeformowany, trójbarwny, przypominający pogięty dyfuzor kaban. Ten kawał ogóra mienił się kolorami jak fontanna nad zalewem, nie wiem co gościu żarł ale obstawiam kanapki z uranem i sałatą. Pierwszy raz w życiu widziałem tak parszywe gówno. Myślałem, że nic brzydszego od mojej teściowej nie istnieje, ale oglądając je z każdej strony zrozumiałem, że wiele mnie jeszcze w życiu czeka. Gościu był mega chudy, a ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak taka szczupła szambownica mogła zrodzić takiego czempiona. Połowa szatańskiego stolca była oderwana, i ona była sprawką całego zamieszania, bo przytkała mi wlot do kibla wylewając całą wodę na łazienkę. Mogłeś zawołać, poprosić, cokolwiek, pomógłbym Ci to ogarnąć, zamiast tego typie uciekłeś zostawiając mnie ze swoim czortem, którego będę widział do końca życia zamykając oczy przed snem. Tak się nie robi stary."