Sytuacja z dzisiaj, godzina 7:10, poniedziałkowy poranek, zbieram się do pracy, wtem słyszę zza drzwi sąsiada na klatce (widać też wychodził do roboty), który mówi do swojej kobity zmęczonym głosem:
- te stare kurwy buty są tak niewygodne i obrzydliwe, że się rzygać chce, jak ja ich nienawidzę... *jękanie w trakcie zakładania*
po czym dodał "ale i tak nie kupię nowych, bo za skąpy jestem"
i poszedł xd