Na ciężkie czasy.

31
Miałem trochę dylematów gdzie to wrzucić, bo nie do końca pasuje do wojska ani do hobby.

Jak pokazuje historia najnowsza , niczego nie można być pewnym. Zwłaszcza płynności zaopatrzenia. Żeby więc w razie kolejnego covida nie stać w kolejce po makaron , warto mieć schowany choćby niewielki zapas jedzenia. I tu mogę polecić rację żywnościowe Seven Oceans.
Na ciężkie czasy.
Kartonowe pudełko 10x10x6cm. Masa- nieco ponad pół kilograma.
Na ciężkie czasy.
Po wyjęciu z pudełka widać próżniowe pakowanie w grubej folii aluminiowej.
Na ciężkie czasy.
Na ciężkie czasy.
 W środku jest dziewięć takich paczek jak powyżej, co daje osiemnaście batoników.
 Całość ma 2500kcal. Wedle instrukcji starcza dla jednej osoby na trzy dni, pod warunkiem ograniczenia ruchów.
 Testowałem to na wyprawach rowerowych i na cztery dni zjadłem trzy paczki. Z rym że robiłem po 120km dziennie.
 Smak ma dobry. Jak lekko słodkie maślane herbatniki. Ważne żeby jeść po jednej  kostce naraz, dlugo przeżuwać i potem popić wodą lub mlekiem.
 Jeśli trzeba podać to bardzo małemu dziecku, to trzeba poruszyć,  zalać niewielka ilością wody i jest zjadliwa owsianka.

 Gdyby przyszło sie żywić dłużej tymi pakietami to trzeba łykać jakąś multiwitaminę albo przynajmniej Wit C.
 

 Jakie są największe zalety tych pakietow:

-Tanie. Jak poszukac to kupi się za 17zl za paczkę a w hurcie to i po 15.
- Odporne, używane są w tratwach ratunkowych. Pływają sobie na pokładzie statku od Arktyki az po równik. Plus 40 czy -40 nie robią na nich żadnego wrażenia
- Trwałość. Pięć lat. Kup, schowaj zapomnij. Będzie w razie W. 

Najstarszy pakiet który zjadłem miał ponad cztery lata leżenia w nieizolownym garażu i nawet smaku nie zmienił.

Są jeszcze inne pakiety. Niemieckie NRG które mają 25lat trwałości ale są bardzo, drogie. Rosyjskie , z dobrą ceną ale obłędnie słodkie. Więc tych pozostałych nie polecam.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Piąteczek

15
Piąteczek
Chuj, bedzie na DIY zeby ziomek od topora nie mowil ze dzial zdechl.
Piąteczek to wiadomo miesa nie wolno, bo tu sami chrzescijanie, a ryby mi sie nie chce to makaron.

Paczka penne (400g), smietanka 30, serek smietankowy hochland (ten duzy prostokat), cebula 1, 3 zabki czosnku, suszone pomidory, mrozona fasolka szparagowa.

Makaron gotujecie, odcedzacie, fasolke gotujecie i odcedzacie. Teraz sos:
Na patelni przysmazacie cebulke z czosnkiem (krojone w kostke wszystko). Jak sie podsmazy to wlewacie smietanke, dorzucacie serek. No i do smaku sol, pieprz i ziola prowansalskie. Jak sie wszystko ladnie wymiesza i lekko zgestnieje (albo nie, jebac bo przeciez makaron to wciagnie) wrzucacie wszystko w jeden gar i mieszacie. Tyle. Smacznego i wypierdalam.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14737105369568