Czułem, że to się nie uda. Moje życie. Przegrane. Nawet jak coś wygrałem, to czułem się przegrany. Mieszkanie, samochód, niezła praca, zarobki też w miarę niezłe. Wygryw! Ale... nikt mi nie mówi w domu- "Hejka naklejka, kochanie!". Siedzę sam jak ten dzban przed komputerem z telefonem na biurku grając w Gothic i tylko czekam aż ktoś napisze. Piszą! Menele, których miałem za przyjaciół gdy jeszcze waliłem do ryja tyle alko, że mało jest osób które w to wierzą. Jestem niepijącym alkoholikiem. Mam też koleżanki, ale One również walą do ryja na i nic sobą nie reprezentują bo potrafią tylko dawać dupy za drinka w klubie. Wszystkie wyruchałem i... tyle. Swego czasu, był to dla mnie powód do dumy XD Dziś się tego wstydzę i jedyną radość czerpie tylko z tego, że niczego kurwa nie złapałem. Brakuje mi dotyku kobiety. Prawdziwej miłości. Nie chodzi mi tylko o sex! Chce się do kogoś przytulić, wypłakać, porozmawiać, pójść do restauracji itp. Niby jestem duszą towarzystwa, mam wielu znajomych i zawsze "sklejam temat". Dlaczego już nic nie sprawia mi przyjemności? Kebab XXL z dużą ilością mięsa w cenie małego od Pana Mameda już nie smakuje jak kiedyś. Odwiedziny u Mamy w niedzielę też już jakoś nie sprawiają mi radochy, choć moja Mama jest fhuj pozytywną i ogarnięta osoba jak na swój wiek. Jak to mówi "serfuje po internetach" i nawet ogarnia memy. Cieszę się Jej szczęściem, ale zakładam wtedy maskę komika i klasycznie jak przy wszystkich, gram pierdolonego śmieszka pajaca! Chciałbym się wyhuśtać w lesie na drzewie... depresja? Pójdę pobiegać i mi przejdzie.