Los Danii nie urwał się po wkroczeniu niemieckiej 198. Dywizji Piechoty do Kopenhagi. Niemcy zagwarantowali pozostawienie na tronie panującego króla Chrystiana X (co ciekawe, brata króla Norwegii, Haakona VII) i parlamentu - Rigsdag - w zamian za pełną uległość władz duńskich. Rigsdag przyjął politykę kolaboracji (samarbejdspoltikken), by nie zadrażniać relacji z Niemcami. Na pierwszy plan wysunął się Erik Scavenius (na zdjęciu powyżej), założyciel i lider istniejącej do dzisiaj socjalliberalnej partii Det Radikale Venstre, a także wieloletni minister spraw zagranicznych Danii.
Władzę w Danii sprawowała koalicja socjalliberałów i socjaldemokratów z Socialdemokratiet. Scavenius objął stanowisko premiera. Socjaldemokraci i liberałowie współpracujący z Niemcami - wydaje się paradne, ale było to spowodowane strachem, że Niemcy w Danii zainstalują marionetkowy, kolaboracyjny rząd, rodem tego z Norwegii, gdzie rządził Vidkun Quisling z Nasjonal Samling.
Dania przystąpiła m. in. do Paktu Antykominternowskiego, a po 22 czerwca 1941 r. na front wschodni pojechała wesoła wycieczka Frikorps Danmark, ochotniczego duńskiego legionu SS, liczącego 1164 żołnierzy, dowodzonego przez księcia Christiana von Schalburga, duńskiego arystokraty i żarliwego antykomunisty.
Ponadto, władze niemieckie poprosiły (!) Duńczyków po ataku na ZSRR o internowanie przywódców Komunistycznej Partii Danii. Nadgorliwe władze duńskie aresztowały kogo się dało - w sumie 264 osoby, które zamknięto w duńskim obozie koncentracyjnym Horserød w płn. Zelandii. Obozie zarządzanym przez samych Duńczyków.
Dla niemieckich żołnierzy przydział do Danii był nagrodą. Duńczycy nie byli wrogo nastawieni do Niemców, akty oporu należały do rzadkości, żywności nie brakowało, nie było nawet zaciemnień. Przez lata okupacji nie zginął tam ŻADEN Niemiec. Niemcy traktowali Duńczyków jako Aryjczyków, pokrewnych im samym. Nie nastąpiły tam masowe represje, znane z Polski. Nazywano to „Kremowym Frontem”. Stacjonująca w Danii 416. Dywizja Rezerwowa otrzymała przydomek „Dywizji Bitej Śmietany” od warunków, w jakich służyła.
Creme de la creme (hehe) niemieckiej okupacji Danii było istnienie... duńskiej armii. Dania, obok Protektoratu Czech i Moraw, była jedynym okupowanym przez Niemców państwem, który nadal utrzymywał swoją armię i flotę. Co prawda w dużej mierze zdemobilizowaną (bez lotnictwa), ale istniejącą. Liczyła ona 2200 żołnierzy i oficerów, oraz 1100 członków służb pomocniczych.
Ale główną siłą była flota. Kongelige Danske Marine miała całkiem sporą siłę z dwoma pancernikami obrony wybrzeża - „Niels Juel” i „Peder Skram”, a także 11 torpedowcami i 11 okrętami podwodnymi. Niemcy cenili ją za trałowanie min, nadzór nad portami i zabezpieczanie Cieśnin Duńskich.
30 lipca 1943 r., na wieść o niemieckich klęskach na Łuku Kurskim i Sycylii, w Danii doszło do serii strajków i protestów, pojawiły się też pierwsze akty sabotażu. Wybuchły zamieszki, z którymi władze duńskie nie mogły sobie poradzić. Niemcy czekali spokojnie. Dopiero 28 sierpnia 1943 r. Pełnomocnik Rzeszy w Danii, SS-Obergruppenführer dr Werner Best (na zdj. obok premiera Scaveniusa) zażądał uspokojenia nastrojów, wprowadzenia godziny policyjnej, zakazu zgromadzeń i kar śmierci za sabotaż. Władze duńskie naiwnie odmówiły żądaniom.
Nagłe strzelaniny zaalarmowały dowództwo duńskiej floty. Już o 4:08 wiceadmirał Aage Helgesen Vedel, dowódca floty, nakazał okrętom wyjście z głównej bazy Holmen w Kopenhadze. Celem było przedarcie się do neutralnej Szwecji, lub, jeśli było to niemożliwe - zatopienie okrętów.
Niemcy kontrolowali wejście do portu. Duńczycy zaczęli zatapiać okręty. Na dnie basenu portowego spoczął pancernik „Peder Skram”, 4 torpedowce i 21 innych okrętów. Do 7:00 Niemcy opanowali bazę po strzelaninach z duńskimi marynarzami i wzięli do niewoli duńskie dowództwo.
Ponieważ nie cała flota znajdowała się w Holmen, części mniejszych jednostek udało się uciec do Szwecji. Inne przejęli Niemcy w Nyborgu, Kalundborgu, Korsør.
Najbardziej dramatyczne chwile przeżył flagowy pancernik „Niels Juel”, który znajdował się w Holbæk. Po odebraniu komunikatów, jego dowódca, kmdr Carl Westermann, kazał wyjść z portu i płynąć do Szwecji. Jednak zanim to uczynił, okręt zaatakowały nurkujące Stukasy - najpierw z działek, potem bombami. Pancernik został uszkodzony zaczął nabierać wody, więc wyrzucił się na brzeg. Dowódca kazał go zdemolować - na próżno. Z braku materiałów wybuchowych okręt był tylko lekko uszkodzony. Niemcy go później sholowali i wcielili do swojej floty.
Operacja „Safari” zakończyła się. Poległo 11 Niemców i 23-26 Duńczyków, po ok. 50 ludzi zostało rannych. „Drugi podbój Danii” zajął Niemcom znowu 4 godziny. 4600 duńskich żołnierzy poszło do niemieckiej niewoli. Na 51 duńskich okrętów, 32 zostały zniszczone (15 podnieśli Niemcy), a 13 uciekło do Szwecji.
Zaczęła się prawdziwa okupacja Danii. Niemcy przejęli kontrolę nad obozem Horserød, a jego więźniów wysłali do KL Mauthausen. Przystąpili też do eksterminacji Żydów, ale Duńczycy, uprzedzeni przez niemieckiego dyplomatę Georga Duckwitza, zdołali ewakuować większość z nich - ok. 7000 - do Szwecji w październiku 1943 r.
Nim wojna się skończy, 19 września 1944 r., gdy wybuchnie kolejna fala strajków, Niemcy znowu podbiją Danię. Rozbroją wszystkie duńskie formacje, w tym policję i wprowadzą terror, znany z innych państw. Duńscy policjanci pójdą do obozów koncentracyjnych Neuengamme i Buchenwald, a zastąpi ich brutalna nazistowska policja polityczna HIPO - duński klon Gestapo.
Dania długo nie będzie uznana za członka Aliantów. Gdy władze duńskie ogłoszą w lutym 1944 r. o uznaniu ich za Aliantów, oprotestują to Sowieci i Brytyjczycy. Nawet mimo organizowania w Szwecji - pod koniec wojny coraz bardziej jawnie wspierającej Aliantów (np. zwalniając alianckich lotników z internowania, czy pozwalając działać alianckim komandosom) - Brygady Duńskiej i Duńskiej Flotylli Wojennej. Dopiero 5 maja 1945 r., gdy Brytyjczycy wejdą do Kopenhagi, uznają Danię za państwo sojusznicze.
Dla Danii wojna zakończyła się szczęśliwie, choć pokrętne były jej losy w trakcie i po samej wojnie. Na czele z okupowaną przez Sowietów wyspą Bornholm. Ale - to już inna historia, którą opowiem kiedy indziej.
To tyle, pozdrawiam, II wojna światowa w kolorze.