Pierwszy dzień pracy Ratownika Medycznego na karetce. Za kierownicą siedzi Pan Zdzisiu, z tyłu Pani doktor Bożenka. Pierwsze wezwanie. Jadą na bombach przez miasto. Nagle Zdzisiu łapie się za gardło i zaczyna sie krztusić, robić czerwony....aż gałki oczne mu wyszły.
Młody osrany ze strachu, nie wie co robić.
Nagle odsuwa się okienko z tyłu i Bożena z całej siły wali Zdzicha metalową skrzynką na narzędzia chirurgiczne w łeb.
Zdzichu nagle sie uspokoił po ciosie.
Jadą dalej ale po chwili znowu Zdzisiek się łapie za gardło i dusi....
Po chwili znowu Pani Bożenka go wali w łeb skrzynką....
Zdzichu po ciosie jak gdyby nigdy nic.
Młody w końcu pyta Zdzicha:
- Panie Zdzisławie, może jakoś pomóc Panu, może jakieś leki Pan powinien wziąć?
A Zdzisiek:
- Co? Jakie leki?..... A nieeee, ja tak sobie z Bożenką żartuje, bo wczoraj się jej mąż powiesił.