Jeżeli czujesz gdzieś wewnątrz chociaż namiastkę chęci łażenia z kijem po lesie to po portsu idź/jedź gdzieś do lasu, znajdź kij i ruszaj przed siebie. Nie odkładaj tego w czasie tylko działaj, tak jak było z moją pierwszą solową nocką w lesie. Oglądałem innych bushcrafterów/traperów/survivalowców i ciąglę odpuszczałem uznając że nie mam doświadczenie i sprzętu. Ale w końcu uświadomiłem sobie że nie chodzi o sprzęt i doświadczenie ( chociaż te się przydaje), tylko o kontakt z naturą i odizolowanie się od szarej i ponurej codziennośći gdzię każdy dzień jest odbity jak od kalki. Tak więc wrzuciłem parę gratów do zwykłego plecaka sportowego, (ok. 20l) wziąłem ratunkowy koc termiczny jako izolację od gleby, jakiś tani marny śpiwór. Założyłem na dupę zwykłe dresiwo, a na stopy zajechane buty sportowe i po prsotu ruszyłem przed siebie z myślą "co ma być to będzie".
Tak wyglądał mój pierwszy "szałas" w którym spędziłem noc bez ognia. Nie udało mi się go rozpalić ze względu na dużą wilgotność i brak doświadczenia. Noc mogę nazwać względnie przespaną... gdyby nie różne dzwięki dobiegające zewsząd(z czasem da się przywyknąć)... ale to był początek przygody która trwa regularnie od kilku lat. Co prawda teraz zberałem trochę budżetowego skromnego sprzetu, nabrałem więcej doświadczenia... ale i tak każdą kolejną wyprawę przeżywam tak samo jak pierwszą... jako namiastkę wielkiej przygody... nie zastanawiajcie się długo, tylko ruszajcie do przodu...
PS.
Jak wspomniałem, dopiero co założyłem konto, nie wiem jak znaleźć Twórcę tego mema, ale dzięki wielkie za przywołanie wspomnień o pierwszej wyprawie i od czego zaczeła się moja przygoda.
„…A droga wiedzie w przód i w przód
Choć zaczęła się tuż za progiem –
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią – tak jak mogę…
Skorymi stopy za nią w ślad –
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł…
A potem dokąd? – rzec nie mogę…”
*J.R.R Tolkien - Władca Pierścieni