Siema Dzidki! Mam pytanie i jednocześnie muszę się zwierzyć... Zawsze chciałem w życiu coś osiągnąć i dotarłem chyba już do ściany, mam 26 lat, mam dwójkę dzieci, kochającą żonę, dom, ogródek, dwa dobre samochody, trochę kasy odłożone i dobrą pracę, czyli w sumie wszystko, co tak naprawdę gdzieś w głębi serca pragnąłem i wszystko, co potrzebne do w miarę godnego życia w Polszy, lecz nie czuję szczęścia, nie rozwijam się osobiście, moje dawne pasje poszły w niepamięć, wolny czas spędzam na oglądaniu pierdół i to w sumie wszystko, nie wiem, co dalej ze sobą zrobić, czasem czuję się bezużyteczny, czas ucieka mi przez palce, wieczorami w łóżku myślę o tym, ile dziś czasu zmarnowałem i mówię sobie, że od jutra działam inaczej ale jak przychodzi jutro to schemat działania wygląda tak samo jak dnia poprzedniego i poprzedniego itd. Jak to u was jest? Wiem, że większość z was to rasa piwniczaków, ale wiem, że są też tu tacy podobni do mnie. Pomóżcie, bo ja już nie wiem. Tak wiem "weź nie marudź ,weź się do roboty" albo "pierdolenie, doceń to co masz" itp. lecz na mnie te słowa nie działają...