Nigdy bym się nie spodziewał, że będę zmuszony podjąć takie kroki w całym swoim życiu. Nasza córeczka na pierwsze urodziny mogła dostać najgorszy z możliwych „prezentów” od losu w postaci złośliwego nowotworu "siatkówczaka" na dwóch oczkach.
Nasz świat dosłownie się zawalił z dnia na dzień…
Całe swoje życie starałem się pomagać innym, nawet tutaj jak dochodziło do zbiórek, to chętnie z żoną wpłacaliśmy pieniążki, nie prosząc samemu o pomoc, wstydząc się zapytać nawet o najmniejszą przysługę. Tym razem, choćbym miał sprzedać własną nerkę i był zmuszony zamieszać pod mostem, zrobię z moją Żoną wszystko, żeby Nasza Marcysia mogła dalej żyć i oglądać świat dwojga zdrowymi oczkami.
Żona dopięła wszystko na ostatni guzik i zorganizowała zbiórkę pieniędzy, pieniędzy które pomogą Nam na dalsze leczenie w Nowym Jorku, w Stanach Zjednoczonych.
Stąd nie tylko moja prośba, ale błaganie, każdy grosik, każda złotówka już teraz może odmienić los Naszej córki.
Nie wiem jak się odwdzięczę już za wczasu, bo pewnie życia mi nie starczy, ale z tego miejsca wszystkim przeogromnie dziękuję za tą bezinteresowną pomoc, ludzie są niesamowici i w obliczu cudzej tragedii potrafią się w nieziemski sposób zorganizować i tak po prostu pomóc z dobrego serca.
Jeżeli admini, moderatorzy, wielmożni tego zacnego katolickiego serwisu nie będą mięli nic przeciwko, chciałbym udostępnić link do zbiórki, gdzie jest opisana reszta Naszej historii i walka z pseudo specjalistami i ministerstwem zdrowia. Z góry wszystkim jeszcze raz dziękuję, nawet za dobre słowo ✌️
Małpy razem silne 💪
Link do zbiórki:
https://www.siepomaga.pl/marcysia
https://www.siepomaga.pl/marcysia