Chciałbym Wam opowiedzieć o moim dziadku. To może być bardzo długi post.
Jego rodzice pochodzili z podkarpacia, przesiedleni zostali kilkadziesiąt kilometrów od Gdańska. Wychowywał się bez prądu, bieżącej wody, telefonu, na biednej wsi. Dzieciństwo spędził na pracy ze zwierzętami, w gospodarstwie które jak to kiedyś musiało być samowystarczalne. Lubił czytać, wieczorami czytał przy lampie oliwnej. To zamiłowanie do czytania przejął po ojcu, który wieczorami czytał książkę na głos, dla wszystkich. Od dziecka chciał się uczyć, wyrwać do miasta, uciec od biedy. Pamiętam historie gdy wymieniał ze szkolnymi kolegami kanapki. Jego: chleb z masłem bo nic innego nie bylo, na kanapki kolegów, z margaryną i czymkolwiek. Był zawsze wdzięczny za te wymiany bo wędlina czy ser to nie była dla niego oczywistość.
Do pociągu do szkoły miał 6 km. Na początku pieszo, potem rowerem, czasem z kimś z doskoku motocyklem.
Pamiętam historie o chłodzie, głodzie, radości z ciepłego chleba. O wstawaniu przed świtem żeby oporządzić oborę i zwierzęta i zdążyć do szkoły.
Mój dziadek odniósł sukces, doczekał się dwójki dzieci, trójki wnucząt i prawnuczki. Zdążył wybudować dom, zasadzić drzewa.
W ostatni piątek zmarł. Po niezbyt długiej 5 miesięcy) ale ciężkiej i bardzo wyczerpującej chorobie- nowotwór żołądka z przerzutami na jelita.
Widziałem jak odchodzi, jak gaśnie w oczach, jak Jego skóra staje się szara. Oddałbym mu moje lata życia gdybym mógł. Jeszcze przed chwilą mówił że nocami marzy mu się zjeść pomidora z cebulą i śmietaną. Ostatnie dwa miesiące już niemal nie pił i nic nie jadł. Wszystko przez rurkę.
Pamiętam Jego zimną skórę i Pamiętam Jego ciepło jakim obdarzał mnie orzeźwia całe swoje życie. Zawsze ciekawy świata, w wieku 80 lat obyty z internetem, przelewami online, nawet aliexpressem skąd zamawiał jakieś gowno warte lampki i ciekawe nasiona na spróbowanie.
Bardzo za nim tęsknię. Jest mi strasznie przykro ze moja córka już go nie będzie pamiętać.
Odszedł mój idol, którym się zawsze chwaliłem, który zastąpił mi ojca, który był wsparciem i doradcą. Tak cichy, kruchy na koniec. Wciąż przed oczami mam Jego smutek gdy stwierdził że nie ma już sił utrzymać gazety. Jego zimną dłoń. Jego lilie ze zdjęcia o które tak pieczołowicie dbał.
Dzidki, starość jest bardzo trudna, śmierć jest straszna.
Jutro pogrzeb. Muszę się trzymać bo moja mama jest w rozsypce i na kimś musi się oprzeć.