Siema ludzie, jest sprawa a że jest tu trochę światłych ludzi to postanowiłem was zapytać. Już długi czas temu miałem problem z dużym palcem u nogi, notorycznie wrasta mi się paznokieć w zewnętrzną cześć palca, ale chuj tam zawsze sobie byłem w stanie to ogarnąć. Jednak którego razu zjebałem, źle wyciąłem ten zgrubiony pazur przez co zrobiłem w palcu ranę na na zewnętrznej części, zerwałem jakby trochę skóry a na czubku została mała ale dosyć głęboka (jak na ranę po wrośniętym paznokciu) ranka. Odkaziłem, opatrzyłem i elo, tylko no nie do końca takie elo bo rany za cholere nie chcą się zagoić. Na ranie zrobił się duży strup, zewnętrzna część spuchła i jest trochę sina, niby nie boli prawie w ogóle ale jak gdzieś tam to lekko uderzę to boli jak cholera. Mi to wygląda na jakieś zakażenie, rana trochę ropiała taką trochę śmierdzącą ropą i po jakimś czasie stosowania maści z antybiotykiem prawie przestało. Wiadomo, powinienem iść do lekarza od razu zamiast zawracać wam dupę, ale ze względu na sytuację osobistą i zajebistego szefuńcia w robocie nie mogę sobie pozwolić na potencjalne L4, dlatego pytam was dzidy czy jest to faktycznie zakażenie, czy można to ogarnąć jakąś maścią czy cos czy tutaj będzie wymagana pomoc lekarza. Trzymajcie się tam i dzięki za pomoc