Polska motoryzacja PRLu - część 1

11
Wpadłem na pomysł stworzenia serii na temat polskiej motoryzacji z czasów PRLu. Jeśli dzida się przyjmie to co kilka dni będę wrzucał kolejne części.

Na początek słowo wstępu.

Po zakończeniu II wojny światowej polską motoryzację trzeba było budować praktycznie od zera, dodatkowo utrudnieniem stały się polityczno-ekonomiczne realia ustroju, który zagnieździł się w Polsce. Polska motoryzacja rozwijała się wtedy w oderwaniu od jakichkolwiek osiągnięć światowych oraz w realiach ekonomicznego absurdu. W trakcie wojny doszczętnie zniszczone zostały przedwojenne fabryki na warszawskiej Pradze, fabryka silników w Lublinie oraz większość pozostałych ośrodków. W realiach konfliktu zniszczono lub wywieziono również większość przedwojennych samochodów, które gościły na polskich drogach w okresie XX lecia. Z drugiej strony były pojazdy, które pozostawili Niemcy wycofujący się na zachód oraz te które przejęły polskie komisje rewindykacyjne. (na zdjęciu samochody na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie, rok 1933, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe). 
Polska motoryzacja PRLu - część 1
W efekcie tego, w 1949 roku po polskich drogach jeździło już około 30 tysięcy samochodów. Jednak zanim do tego doszło trzeba było wymóc na komunistycznych władzach, możliwość rejestracji samochodów osobowych. Było to bardzo nie w smak rządzącym, ponieważ mieli oni zamiar stawiać na transport publiczny oraz motocyklowy. Dodatkowo trzeba było realizować 6 letni plan odbudowy kraju po wojnie, więc władza stawiała na traktory, autobusy oraz ciężarówki. Dlatego też pierwszy polski samochód po wojnie to Star 20 - ciężarówka, gwiazda PRLu, budowniczy Polski Ludowej. (na zdjęciu Star 20 na ulicach powojennej Warszawy, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe).
Polska motoryzacja PRLu - część 1
W końcu jednak udało się namówić decydentów do budowy Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu (o poziomie głupoty towarzyszącemu wyborowi miejsca budowy fabryki kiedy indziej). Był to także efekt umowy z włoskim FIATem, który w 1947 roku sprzedał nam licencję na swój model 1100 (w perspektywie na model 1400).  2 maja 1949 roku (jakże symboliczny dla komunistów dzień) rozpoczęły się prace ziemne w miejscu powstania przyszłego FSO. Już dwa lata później prace budowlane zostały zakończone, a z lini produkcyjnej zjechał pierwszy samochód. Jak możecie się domyślić nie był to piękny samochodzik od chłopców z Turynu, tylko dar samego Józefa Stalina czyli GAZ M-20 Pobieda, pieszczotliwie nazwany przez naszych Warszawą. Ale o tym już opowiem w kolejnej części.

(na zdjęciu linia montażowa FSO, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe).
Polska motoryzacja PRLu - część 1
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.16356015205383