fani nowej trylogii to konserwa umysłowa jakich mało

5
Jeszcze śmieszy mnie (tu akurat myśl przyszła czytając wypociny fanów Star Wars - ale można to przyjąć do ogółu) jak ludzie bronią jakiegoś filmu, bo: "a na to można przymknąć oko", "no tak ok, ale tamto na przykład już nie było takie głupie..." albo najlepsze "jak się szuka tylko negatywów to odbiera to zabawę z oglądania".
No nie wiem... ja tam wolę być szczery (przede wszystkim) sam ze sobą. Nie mam problemu z przyznaniem: "ok, to totalne debilstwo, to i to jest mega słabe, ale po prostu jakoś mi się podoba ten film". Istnieje nawet taki termin jak "guilty pleasure" - nie wiem czy tacy ludzie je znają.
Jaki jest sens "przymykać oko", albo "nie zaprzątać sobie głowy" czymś co definitywnie jest słabe? Potem właśnie każdy ma w dupie i robi masówki, bo "i tak się sprzeda". Oczywiście, że tak... ale nie lepiej obejrzeć coś co będzie możliwie jak najlepsze? Gdyby usunąć krytykę - nic by się nie rozwijało.
0.038097143173218