Smarzowski - pasta

7
smarzowski przynudza. te same mordy w tych samych okolicznościach co zwykle. dałby już kurwa spokój chociaz z tym jakubikiem.
podejrzewam ze następny film o polskich szkołach, jakubik wuefista-pijaczyna, macający uczennice. trzydzieści lat wstecz wicemistrz powiatu w rzucie oszczepem. dyplom utrwalający ten sukces trzyma na honorowym miejscu w swojej norze i pije pod ten widok, płacząc i waląc kapucyna.
izabela kuna pijaczka-polonistka, która popuszcza szpary klasowemu gangusowi, w tej roli lekko przypudrowany bartiomiej topa - jest tak stary, bo kiblował przez trzydzieści lat w drugiej klasie technikum. kuna zachodzi z nim w ciążę - kiedy on się o tym dowiaduje, wali ją w ryj i rozkazuje wykonać skrobankę. w wyniku obrażeń następuje poronienie, załamana psychicznie kuna wiesza się na lampie w swojej sali lekcyjnej. kiedy znajdują ją uczniowie widok ich w ogóle nie wzrusza - cieszą się tylko, ze nie będzie lekcji i idą się naćpać gdzies za winklem
robert więckiewicz - dyrektor. kiedyś wielki inteligent, biolog, ale karierę zablokowano mu względów politycznych. dzisiaj złośliwy degenerat, popijający cichaczem z małpek pokitranych w różnych zakamarkach gabinetu. podczas apelu z okazji święta niepodległości jest pijany, zasypia i szcza pod siebie
lech dyblik to z kolei wiecznie zaszczany wożny, walący denaturat przez szmatę do podłogi.
jacek braciak przypierdolony matematyk znęcający się psychicznie nad klasą (w kubku termicznym zamiast kawy ma czysty spirytus). trzyma się na stanowisku przez znajomości w kurii - jest nieślubnym synem biskupa, trzęsącego całym miastem
kinga preis - wiecznie najebana szatniarka w usmarkanym fartuchu. podsłuchuje jakąś newralgiczną rozmowę szkolnych dilerów (w roli szesnastolatków aktorzy 10 lat starsi, porozumiewający się koślawymi dialogami, nieudolnie stylizowanymi na mlodzieżowy slang). kiedy dilerzy nakrywają ją z gumowym uchem przylepionym do drzwi, biją ją i gwałcą w kantorku na miotly. bo ktoś przecież musi wyruchać kinge preis, smarzol nam nie odpuści takiej obrzydliwości
jeszcze eryk lubos - najlepszy przyjaciel jakubika z kanciapy wuefistów. były kulturysta - dzisiaj impotent, nie jest w stanie wyruchać nawet kurwy (iwona wszołkówna). alkoholik, nieszczęśliwie zakochany w jednej z uczennic. kiedy się dowiaduje, że jakubik ją wymacał pod szatnią za cipę, morduje kolegę z rady pedagogicznej na oczach klasy, miażdząc mu głowę piłką lekarską. kończy w pierdlu. kiedy odjeźdza suką i już wie, że nic go więcej w życiu nie czeka, zerka tylko na swoją ukochaną andżelikę i liczy, ze ona odwzajemni spojrzenie. niestety, andzelika akurat flirtuje z jakimś sebiksem
no i oczywiście marian dziędziel. wiceminister, który wizytuje szkołę w dniu święta narodowego. jest napierdolony jak zwierzę, trzeba go wnosić na podest, gdzie wygłasza bełkotliwe przemówienie, puentując je słowami jana zamojskiego: takie będą rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. po czym wyrzyguje się na trzy pierwsze rzędy uczniów, ale oni są tak naćpani że nawet tego nie zauważają na koniec cała sala śpiewa piesn legionów, scena jest bardzo wymowna i zmusza do refleksji.
wiwat wojciech smarzowski wreszcie rozliczył patologię państwowego systemu szkolnictwa
0.042142868041992