Lechu "OTUA" Wałęsa - człowiek mem

31
Sebastian Łupak: Z dzisiejszej perspektywy pokojowe wyjście Armii Czerwonej z Polski w latach 1991-93 wydaje się cudem. Był pan wtedy prezydentem. Jak udało się tego dokonać?

Lech Wałęsa: Miałem bardzo trudną sytuację – musiałem wyprowadzić wojska sowieckie z Polski. Z Jelcynem rozmawiałem krótko i na temat. Miałem go w Warszawie i powiedziałem mu: "Informuję pana, że ja wychodzę z Układu Warszawskiego i wchodzę do NATO. Ja pana nie pytam, ja pana informuję. Ja chcę mieć dobre stosunki z panem i Rosją, ale ja tu jestem prezydentem i ja tu podejmuję decyzje, a nie pan".

Elektryk załatwił sprawę. Wtedy USA zrozumiały, że my naprawdę możemy wejść do NATO. Amerykanie z początku w ogóle w to nie wierzyli, nie zakładali tego.

Nie było problemów?

Powiedziałem Jelcynowi: "Co to za wojsko pan tu w Polsce masz? Przecież te wasze samochody, jak przyjdzie wojna, to co drugi nie zapali. To nie ta technologia, stara elektronika".

Ale Jelcyn – cwaniaczek – chciał w miejsce baz zostawić takie zakamuflowane grupy. On mi mówi, że oni zostaną pod Szczecinem i będą tam rzekomo robić pustaki. Ja mówię: tam po pierwsze nie ma wody, po drugie nie ma piachu, więc jakie pustaki chcesz pan tam robić?! Napiszmy w traktacie inaczej: będziemy współpracować gospodarczo, ale tam, gdzie Polsce będzie się to opłacało. Jelcyn przyjmował te moje proste argumenty.

Ale Putin to nie Jelcyn. Jak z nim rozmawiać?

Putin nie przystaje do nowych czasów. On się zatrzymał w XX w., co widać po tym, jak prowadzi wojnę, jak zagarnia ziemię, podbija kraje czołgami, morduje. My, na Zachodzie, chcemy z nim grać w szachy, a on chce z nami boksować. Trzeba mu pokazać, że my też możemy przejść na boks, choć trzeba mieć nadzieję, że jednak zostaniemy przy szachach – przy metodach pokojowych.

No i jak z takim bokserem rozmawiać?

Trzeba twardo. Co pan podskakujesz? Co pan masz za rakiety? Zobacz pan nasze. Jak panu przydzwonimy, to się pan nie pozbierasz. Panie Putin, ta Moskwa taka ładna, po co to burzyć? Naprawdę pan tego chcesz?

Straszyć go potencjałem militarnym NATO?

A jak inaczej go przekonać? Trzeba wysłać delegację rosyjską na Zachód. Niech oni sprawdzą, niech zobaczą te amerykańskie rakiety. Niech zobaczą, że go zdmuchniemy. Tak się rozmawia: pan uruchomił czołgi i rakiety, to zobacz pan, ile my mamy rakiet. My mamy lepsze rakiety i możemy pana zniszczyć. Nie zmuszaj nas pan do tego. Proponujemy panu szachy – czyli pokojowe rozwiązania. Wtedy on się musi poddać.

Tak trzeba z nim rozmawiać. Dajcie mi upoważnienia, a ja sobie z Putinem poradzę. Ja to załatwię.
0.045921087265015