I tak się żyje w tej Wiedźmińskiej Galaktyce....
Humor
2 l
4
Wiedźmin na koniu wjeżdża do wsi. Muzyka z monologów.
Nazywam się Zygmunt Szczypas, dla przyjaciół, gdybym ich miał, po prostu Zygmunt. Jestem wiedźminem ze szkoły konia. Żywot na szlaku to ciężki kawałek chleba - źli ludzie, potwory i niesforne konie.
- Prrrrr, Ireneusz, prrr. Gdzie ty leziesz w te chaszcze, znowu się zaklinujesz!
Za ostatnie zlecenie na skurwoliszka nie płacili wiele, ale przynajmniej mogę odpisać trofeum od podatku. Podróżuję po świecie rozwiązując zagadki i zbierając rośliny. Rośliny, których nie mogę nawet palić. Kodeks zabrania. Do wsi Podzdupie trafiłem przez przypadek. Powiadają o niej Perła Województwa Łodzkiego. Może znajdzie się tu jakaś robota albo chociaż ktoś, z kim będzie można pograć w karty. A jak nie, to zawsze można podpierdolić złamane grabie i nóż do masła z chaty sołtysa.
Na bagnie, dwa trupojady idą i rozmawiają
- Mówię ci, pierdolę to życie na bagnach. Śmierdzi tu, mokro aż w stawiach jebie, gdzie nie pójdziemy to mgła.
- Kurwa Dzidek, jesteśmy mglakami. To my robimy tę mgłę.
- ...Ale moglibyśmy mieszkać w innym miejscu. Nie wiem, nad morzem chociaż. Na tych bagnach nawet zapalić się nie da. Co rusz jakieś wybuchowe gazy. I jeszcze te komary.
- Oj Dzidek, Dzidek. Gdyby cię świętej pamięci prababcia słyszała.
- Kurwa Remigiusz, nie mieszaj w to prababki. Całe życie przesiedziała na tych moczarach jako baba wodna i tylko się chowała żeby dziadek jej po pijaku awantury nie zrobił...
- Cicho.
- Co kurwa cicho, prawdę mówię, dziadek to...
- Nie, cicho! Słyszałeś to?
- O nieee, mnie nie nabierzesz! Tak samo było jak okurwa, wiedźmin.
Uderzenie energii rozrywa mglaki i w kadrze pojawia się Zygmunt Szczypas
- Hehe, jednak co wiedźmińskie znaki to wiedźmińskie znaki. Nie ma to jak przyjebać raz na jakiś czas Piardem. Ale zajebiiiście.
Nazywam się Zygmunt Szczypas, dla przyjaciół, gdybym ich miał, po prostu Zygmunt. Jestem wiedźminem ze szkoły konia. Żywot na szlaku to ciężki kawałek chleba - źli ludzie, potwory i niesforne konie.
- Prrrrr, Ireneusz, prrr. Gdzie ty leziesz w te chaszcze, znowu się zaklinujesz!
Za ostatnie zlecenie na skurwoliszka nie płacili wiele, ale przynajmniej mogę odpisać trofeum od podatku. Podróżuję po świecie rozwiązując zagadki i zbierając rośliny. Rośliny, których nie mogę nawet palić. Kodeks zabrania. Do wsi Podzdupie trafiłem przez przypadek. Powiadają o niej Perła Województwa Łodzkiego. Może znajdzie się tu jakaś robota albo chociaż ktoś, z kim będzie można pograć w karty. A jak nie, to zawsze można podpierdolić złamane grabie i nóż do masła z chaty sołtysa.
Na bagnie, dwa trupojady idą i rozmawiają
- Mówię ci, pierdolę to życie na bagnach. Śmierdzi tu, mokro aż w stawiach jebie, gdzie nie pójdziemy to mgła.
- Kurwa Dzidek, jesteśmy mglakami. To my robimy tę mgłę.
- ...Ale moglibyśmy mieszkać w innym miejscu. Nie wiem, nad morzem chociaż. Na tych bagnach nawet zapalić się nie da. Co rusz jakieś wybuchowe gazy. I jeszcze te komary.
- Oj Dzidek, Dzidek. Gdyby cię świętej pamięci prababcia słyszała.
- Kurwa Remigiusz, nie mieszaj w to prababki. Całe życie przesiedziała na tych moczarach jako baba wodna i tylko się chowała żeby dziadek jej po pijaku awantury nie zrobił...
- Cicho.
- Co kurwa cicho, prawdę mówię, dziadek to...
- Nie, cicho! Słyszałeś to?
- O nieee, mnie nie nabierzesz! Tak samo było jak okurwa, wiedźmin.
Uderzenie energii rozrywa mglaki i w kadrze pojawia się Zygmunt Szczypas
- Hehe, jednak co wiedźmińskie znaki to wiedźmińskie znaki. Nie ma to jak przyjebać raz na jakiś czas Piardem. Ale zajebiiiście.