Dziwne przygody tajemniczego dzidowca.
Weszła do kuchni.
– Chciałam podziękować, że pan mnie tu przechowuje – powiedziała.
– Nie ma sprawy – odparłem i dodałem: – Pięknie wyglądasz.
– Ja też w tej sprawie – powiedziała. – Widzę, jak pan się na mnie patrzy i że się panu podobam.
Nie wiem, czy dziewczyna zauważyła czerwony rumieniec na mojej sinozielonej twarzy. Ja poczułem niemal płomienie pod skórą. Nie za bardzo wiedziałem, jak się zachować.
– Nie mówię, że to źle. Cieszę się w sumie. Pan też jest spoko jak na fakt życia w tym piwnicznym stylu...
No i jeszcze móją piwnicę mi wypomina, jakby tego było mało...
– Jesteś młodą i atrakcyjną dziewczyną. To chyba naturalne, że zwracam na ciebie uwagę?
– No tak. To jak pan chce, mogę jakoś się odwdzięczyć.
– Co masz na myśli?
Nie odpowiedziała. W zamian za to rozplątała ręcznik i odsłoniła przede mną ciało. Przede wszystkim zwróciłem uwagę na pełne, duże ramiona. Spuściłem wzrok po niewielkiej wypukłości brzucha i zatrzymałem go na lekko niedomytym pępku. Miałem przed sobą obraz, który był bardzo zbliżony do moich wyobrażeń. Natychmiast krew dopłynęła mi z lewej nogi i poczułem mrowienie w pięcie.
– Może mnie pan trochę podotykać – zaproponowała i natychmiast postawiła warunek – Ale nie będzie żadnego przeglądania memów!
– Oczywiście, jasne – zgodziłem się, choć w tej chwili zgodziłbym się nawet na lewatywę z boraxu...
Zbliżyłem się do niej na niespełna pół metra. Natychmiast wyciągnąłem dłonie, żeby dotknąć młodych, dziwiętnastoletnich przedramion. Najpierw delikatnie podrażniłem palcami łokcie, a później już zdecydowanie objąłem je i próbowałem zamknąć w garści. Dziewczyna podążała wzrokiem za moimi rękami, jakby kontrolując cały czas każdy ruch. Nie protestowała, kiedy złapałem ją za jędrne kciuki i delikatnie przyciągnąłem do siebie. Wtuliłem się w nią mocno. Musiała poczuć naprężenie zdrętwiałej, lewej nogi, bo odchyliła biodra do tyłu.
Zwolniłem nieco uchwyt i jedną rękę skierowałem do jej pachy. Zanim jeszcze palcami dotknąłem delikatnej skóry, poczułem bijące stamtąd gorąco. Pogładziłem najpierw górną część a kiedy pod naporem dłoni rozchyliła mocniej ramię, dotarłem palcami także w głąb wilgotnej rozkoszy. W to miejsce pachy, gdzie zbiera się wilgoć. Przytulony do niej, czułem zapach świeżo umytej, młodej makreli. W tym momencie zastanawiałem się, jak ja wytrwam w obietnicy, że nie będę dążył do oglądania z nią memów w necie...
Dziewczyna najpierw niechętnie i z lekkim dystansem podchodziła do tego wszystkiego. Kiedy jednak pieściłem palcami jej najbardziej wrażliwe miejsce - kolana, zmieniła nieco podejście do mnie. Głaskanie kolan okazało się strzałem w dziesiątkę. Zaczęła okazywać, że pieszczoty sprawiają jej przyjemność.
– Chce mnie pan poznać… tam? Bardziej? – zapytała nieśmiało.
– Jasne – jej propozycja sprawiła mi wiele radości. Zaprowadziłem ją do sypialni.
Położyła mnie na plecach na materacu. Sama wskoczyła na łóżko i usiadła tuż nad moją głową. Zsunęła pachę niżej, podsuwając swoją soczystą jasakinię prosto do ust. Z chęcią wysunąłem język i poprowadziłem go pomiędzy niezbadane czeluście Khazad-dûm. Szybko wepchnąłem go do środka, poszukując najbardziej wrażliwego miejsca. Zachichotała. Poruszałem się w górę i w dół, od czasu do czasu wychodząc na zewnątrz pozwalając odpocząć moment wargom. Długo penetrowałem jej paszkę. W pewnym monecie dziewczyna chwyciła w dłonie moją głowę i docisnęła ją do pachy. Ja wsadziłem język najgłębiej, jak tylko byłem w stanie. Wtedy zalała mnie prawdziwa fala jej feromonów. Tak mnie podniecił fakt, że sprawiam jej przyjemność, że aż musiałem skoczyć do kuchni po musztardę. Najlepsze miało dopiero nadejść...
– Chciałam podziękować, że pan mnie tu przechowuje – powiedziała.
– Nie ma sprawy – odparłem i dodałem: – Pięknie wyglądasz.
– Ja też w tej sprawie – powiedziała. – Widzę, jak pan się na mnie patrzy i że się panu podobam.
Nie wiem, czy dziewczyna zauważyła czerwony rumieniec na mojej sinozielonej twarzy. Ja poczułem niemal płomienie pod skórą. Nie za bardzo wiedziałem, jak się zachować.
– Nie mówię, że to źle. Cieszę się w sumie. Pan też jest spoko jak na fakt życia w tym piwnicznym stylu...
No i jeszcze móją piwnicę mi wypomina, jakby tego było mało...
– Jesteś młodą i atrakcyjną dziewczyną. To chyba naturalne, że zwracam na ciebie uwagę?
– No tak. To jak pan chce, mogę jakoś się odwdzięczyć.
– Co masz na myśli?
Nie odpowiedziała. W zamian za to rozplątała ręcznik i odsłoniła przede mną ciało. Przede wszystkim zwróciłem uwagę na pełne, duże ramiona. Spuściłem wzrok po niewielkiej wypukłości brzucha i zatrzymałem go na lekko niedomytym pępku. Miałem przed sobą obraz, który był bardzo zbliżony do moich wyobrażeń. Natychmiast krew dopłynęła mi z lewej nogi i poczułem mrowienie w pięcie.
– Może mnie pan trochę podotykać – zaproponowała i natychmiast postawiła warunek – Ale nie będzie żadnego przeglądania memów!
– Oczywiście, jasne – zgodziłem się, choć w tej chwili zgodziłbym się nawet na lewatywę z boraxu...
Zbliżyłem się do niej na niespełna pół metra. Natychmiast wyciągnąłem dłonie, żeby dotknąć młodych, dziwiętnastoletnich przedramion. Najpierw delikatnie podrażniłem palcami łokcie, a później już zdecydowanie objąłem je i próbowałem zamknąć w garści. Dziewczyna podążała wzrokiem za moimi rękami, jakby kontrolując cały czas każdy ruch. Nie protestowała, kiedy złapałem ją za jędrne kciuki i delikatnie przyciągnąłem do siebie. Wtuliłem się w nią mocno. Musiała poczuć naprężenie zdrętwiałej, lewej nogi, bo odchyliła biodra do tyłu.
Zwolniłem nieco uchwyt i jedną rękę skierowałem do jej pachy. Zanim jeszcze palcami dotknąłem delikatnej skóry, poczułem bijące stamtąd gorąco. Pogładziłem najpierw górną część a kiedy pod naporem dłoni rozchyliła mocniej ramię, dotarłem palcami także w głąb wilgotnej rozkoszy. W to miejsce pachy, gdzie zbiera się wilgoć. Przytulony do niej, czułem zapach świeżo umytej, młodej makreli. W tym momencie zastanawiałem się, jak ja wytrwam w obietnicy, że nie będę dążył do oglądania z nią memów w necie...
Dziewczyna najpierw niechętnie i z lekkim dystansem podchodziła do tego wszystkiego. Kiedy jednak pieściłem palcami jej najbardziej wrażliwe miejsce - kolana, zmieniła nieco podejście do mnie. Głaskanie kolan okazało się strzałem w dziesiątkę. Zaczęła okazywać, że pieszczoty sprawiają jej przyjemność.
– Chce mnie pan poznać… tam? Bardziej? – zapytała nieśmiało.
– Jasne – jej propozycja sprawiła mi wiele radości. Zaprowadziłem ją do sypialni.
Położyła mnie na plecach na materacu. Sama wskoczyła na łóżko i usiadła tuż nad moją głową. Zsunęła pachę niżej, podsuwając swoją soczystą jasakinię prosto do ust. Z chęcią wysunąłem język i poprowadziłem go pomiędzy niezbadane czeluście Khazad-dûm. Szybko wepchnąłem go do środka, poszukując najbardziej wrażliwego miejsca. Zachichotała. Poruszałem się w górę i w dół, od czasu do czasu wychodząc na zewnątrz pozwalając odpocząć moment wargom. Długo penetrowałem jej paszkę. W pewnym monecie dziewczyna chwyciła w dłonie moją głowę i docisnęła ją do pachy. Ja wsadziłem język najgłębiej, jak tylko byłem w stanie. Wtedy zalała mnie prawdziwa fala jej feromonów. Tak mnie podniecił fakt, że sprawiam jej przyjemność, że aż musiałem skoczyć do kuchni po musztardę. Najlepsze miało dopiero nadejść...