Kawał na dziś #27
Rosja, rok 2027. Wigilia.
Facet sam mieszka w zrujnowanym bloku na obrzeżach Moskwy w zapyziałej kawalerce bez prądu. Nagle pukanie do drzwi, facet otwiera, a tam kobieta stoi z małą dziewczynką i lamentuje:
- Nie mam za co żyć, daj pan pare rubli.
- Sam nic nie mam!
- No to weź pan tą chociaż tą dziewczynkę.
Facet się zgodził....
Minął rok. Ta sama sytuacja, facet z małym chłopcem puka w wigilię:
- Panie zlituj sie, wspomóż biednego.
- Nic nie mam oprócz suchego chleba.
- To weź pan tego chłopca, bo nie mam co z nim zrobić.
- Ok, wezmę.
Kolejna wigilia, i sytuacja znowu się powtarza, pukanie, facet otwiera, a tam znowu jakaś kobieta z dzieckiem:
- Panie daj trochę rubli.
- Ale ja nic nie mam, żadnych pieniędzy.
- No to weź to dziecko, bo nie dam rady.
A on zadowolony mówi:
- A, nie, w tym roku mam karpia!
Facet sam mieszka w zrujnowanym bloku na obrzeżach Moskwy w zapyziałej kawalerce bez prądu. Nagle pukanie do drzwi, facet otwiera, a tam kobieta stoi z małą dziewczynką i lamentuje:
- Nie mam za co żyć, daj pan pare rubli.
- Sam nic nie mam!
- No to weź pan tą chociaż tą dziewczynkę.
Facet się zgodził....
Minął rok. Ta sama sytuacja, facet z małym chłopcem puka w wigilię:
- Panie zlituj sie, wspomóż biednego.
- Nic nie mam oprócz suchego chleba.
- To weź pan tego chłopca, bo nie mam co z nim zrobić.
- Ok, wezmę.
Kolejna wigilia, i sytuacja znowu się powtarza, pukanie, facet otwiera, a tam znowu jakaś kobieta z dzieckiem:
- Panie daj trochę rubli.
- Ale ja nic nie mam, żadnych pieniędzy.
- No to weź to dziecko, bo nie dam rady.
A on zadowolony mówi:
- A, nie, w tym roku mam karpia!