No i wylądował...

2
Był sobie pewien leśniczy, któremu dziennie ktoś podpierdalał kanapki w pracy i wiecznie chodził głodny.
Pewnego dnia stara zrobiła mu do roboty bułkę na wypasie, ale leśniczy nie zjadł tylko myśli - "dziś złapię tego chuja!".
Bułkę zostawił na widoku i zaczaił się za krzakami. Nagle patrzy, a tu przylatuje orzeł, podpierdala szponami jego śniadanie i odlatuje.
Leśniczy biegnie za nim kilkaset metrów patrząc w niebo, aż wreszcie orzeł ląduje na polanie. Leśniczy się zaczaił i obserwuje co ten skurwysyn skrzydlaty zrobi.
Orzeł otwiera bułkę, wypieprza z niej ser, szynkę, sałatę i inne warzywa, aż zostają mu dwie połówki z masłem.
Bierze je w skrzydła, naciera klatę i mówi - "kurwa ale ja jestem pojebany"
0.040818929672241