Pytanie do dzidowych ekonomistów
1 r
36
Dzidki pytanko ekonomiczne mam. Chodzi to za mną już od dłuższego czasu i szukam odpowiedzi, a gdzie o lepszą odpowiedź jak nie tutaj?
Często się mówi, że państwo nie ma własnych pieniędzy przytaczając jakiś cytat, że jedyne pieniądze państwo ma z podatków czy tam sobie wydrukuje. Ok, rozumiem założenie.
Jednak powiedzmy, że państwo jest w jakiś sposób socjalistyczne. Socjalizm mówi, że własność jest państowowa, tak ogólnie. To państwo z tytułu prowadzenia ogromnego molocha osiąga wielomilionowy przychód. Zakładamy, że nie trzeba tego łatać podatkami, bo przynosi zysk a nie straty.
Jak mamy taką wielką organizację, to w końcu ona przynosi zysk i okazuje się, że państwo ma własne pieniądze, bo ma wypracowane - rękami ludu, ale ma własne.. Tak czy nie? Coś jak ruscy sprzedawali kiedyś zasoby naturalne - pomijając to, że połowa z tego hajsu szła na prywatne konta oligarchów - dosłownie połowa.
Nie jestem lewakiem, więc nic z tego, że nawołuję do czerwonej zarazy. Takie pytanie za mną chodzi, bo ten cytat, który pewnie tutaj każdy kojarzy, wydaje mi się błędny i takim trochę utartym frazesem, który się przyjął a nikt nie myśli co to znaczy tak naprawdę, bo ma w sobie tylko część prawdy.
Jak się mylę to proszę o wyjaśnienie.
Często się mówi, że państwo nie ma własnych pieniędzy przytaczając jakiś cytat, że jedyne pieniądze państwo ma z podatków czy tam sobie wydrukuje. Ok, rozumiem założenie.
Jednak powiedzmy, że państwo jest w jakiś sposób socjalistyczne. Socjalizm mówi, że własność jest państowowa, tak ogólnie. To państwo z tytułu prowadzenia ogromnego molocha osiąga wielomilionowy przychód. Zakładamy, że nie trzeba tego łatać podatkami, bo przynosi zysk a nie straty.
Jak mamy taką wielką organizację, to w końcu ona przynosi zysk i okazuje się, że państwo ma własne pieniądze, bo ma wypracowane - rękami ludu, ale ma własne.. Tak czy nie? Coś jak ruscy sprzedawali kiedyś zasoby naturalne - pomijając to, że połowa z tego hajsu szła na prywatne konta oligarchów - dosłownie połowa.
Nie jestem lewakiem, więc nic z tego, że nawołuję do czerwonej zarazy. Takie pytanie za mną chodzi, bo ten cytat, który pewnie tutaj każdy kojarzy, wydaje mi się błędny i takim trochę utartym frazesem, który się przyjął a nikt nie myśli co to znaczy tak naprawdę, bo ma w sobie tylko część prawdy.
Jak się mylę to proszę o wyjaśnienie.