Wołyń nie był pierwszą taką sprawą
Wołyń nie był pierwszym ludobójstwem jakiego dokonali Ukraincy na Polakach, okrucieństwo z lat 1939-1947 zostało poprzedzone wydarzeniami z lat 1918-1919, a jeszcze wcześniej w XVIII wieku podczas Koliszczyzny (bunt koazaków oraz ruskiego chłopstwa na terenach Ukrainy prawobrzeżnej), której punktem kulminacyjnym była Rzeź humańska. Rzeź humańska, to bez wątpienia najczarniejszy dzień Koliszczyzny. Ale zanim o niej napiszę, to przedstawię wam cały obraz Koliszczyzny, czyli trwającej dwa miesiące rebeli, która była połączenim zapędów antyfeudalnych i narodowowyzwoleńczych ludności ukraińskiej i rosyjskiej. Ukraina stanowiła gnijącą ranę na ciele Rzeczpospolitej, od ostatniego kozackiego zrywu minęło niespełna pół wieku. Ucisk pańszczyźniany powodował niezadowolenie chłopów, oprócz tego rozwój kościoła unickiego napotkał sprzeciw ze strony kościoła prawosławnego, który na mocy ustaleń sejmu repninowskiego znalazł w Carycy Katarzynie protektorkę, oprócz tego całą sytuację zaogniło powstanie konfederacji barskiej (zryw czysto szlachecki i katolicki).
Żeby owa beczka prochy wybuchła wystarczyła iskra, którą okazał się Maksym Żeleźniak, Kozak zaporoski i rosyjski poddany, powołujący się na nieistniejący ukaz Carycy Katarzyny II, zwany ,,Złotą Hramotą". Caryca miała rzekomo nawoływać do wypędzenia Polaków, Żydów i unickich kapłanów, z błogosławieństwem prawosławnego kleru.
Żeby owa beczka prochy wybuchła wystarczyła iskra, którą okazał się Maksym Żeleźniak, Kozak zaporoski i rosyjski poddany, powołujący się na nieistniejący ukaz Carycy Katarzyny II, zwany ,,Złotą Hramotą". Caryca miała rzekomo nawoływać do wypędzenia Polaków, Żydów i unickich kapłanów, z błogosławieństwem prawosławnego kleru.
W ostatnich dniach maja, Żeleźniak poderwał hajdamaków (zbiegli chłopi, Kozacy, zubożałe mieszczaństwo) do buntu, do gniewnej tłuszczy dołączali wszyscy, którzy byli połączeni antyfeudalną, narodowościową ideologią prowadzącą w oczywisty sposób do rozlewu krwi i agresji. Pierwszą ofiarą padło miasteczko Żabotyn, gdzie zakuto w dyby gubernatora, rabina z ciężarną żoną, oraz kilkunastu żydów, bardzo prawdopodobne jest również wymordowanie okolicznej szlachty, a był to dopiero początek krwawych dwóch miesięcy. Na wieść o rebeli i rozruchach w okolicznych wioskach i miasteczkach wybuchła panika, ludzie masowo uciekali do miast, gdzie bezpieczeństwo gwarantowały prywatne magnackie wojska, najwięcej ludzi schroniło się w Humaniu i Białej Cerkwi, alternatywę stanowiło przekroczenie granicy polsko-rosyjskiej, natomiast dla duchownych ekspresowa zmiana wyznania.
Tak szybka, zbiorowa panika zapewniła względnie bezkrwawy pierwszy etap rebeli, hajdamacy zajmowali się w głównej mierze grabieżą porzuconych dóbr, plonów oraz zwierząt gospodarskich. Szczególnie źle obchodzono się z wszelkimi śladami administracji, niszczono dokumenty państwowe, demolowano dworki szlacheckie, czy nawet wycinano lasy należące do szlachty. Beztroskie niszczenie i grabież przyciągnęło na tyle ludzi, że przywódcy powstania postanowili podzielić swoje siły, utworzono trzy oddziały, które ruszyły w kierunku Czerkasów, Korsunia i Fastowa. Dowodzący jedynym z oddziałów, Żeleźniak po bezproblemowym zdobyciu Czerkasów i przejściu przez Korsuń, odpuścił sobie atak na Białą Cerkiew, gdzie stacjonował ly dobrze uzbrojone wojska obronne. Postanowił on się skierować w stronę Łysianki, gdzie w zamku obronnym schronienie znalazło kilkaset Polaków i Żydów. Zamek zdobyto fortelem, mianowicie wysłano delegację chłopów rosyjskich, która skłoniła wojewodę Kuczewskiego do oddania zamku w zamian za życie i dobra osobiste, przystał on na tę propozycję i otworzył bramę, po czym do środka wdarło się paręset powstańców.
Na początku Kuczewskiego pochwycono, osiedlano i kazano mu wozić oprawców na plecach, następnie gdy opadł z sił zakłuto go pikami (prawdopodobnie to właśnie od pik wzięła się nazwa Koliszczyzna, a dokładnie od słów ,,Koli, Koli" , które oznaczają kłucie). Za murami zamku ustawiono rząd ostrzy i zrzucono na nie bezbronne ofiary, jak pisze Władysław Serczyk:
,,Rzeź odbywała się we wszystkich pomieszczeniach zamkowych. Tylko niewiele osób zdołało ujść z życiem. (…) W znajdującym się w pobliżu drewnianym kościele oo. franciszkanów na jednej belce powieszono zakonnika, Żyda i psa, przytwierdzając napis: „Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka”.
Napis ten pojawiał się później wszędzie, gdzie pojawili się hajdamacy i wrył się tak głęboko w umysły Ukraińców, że jeszcze w latach 30, XX wieku był wykorzystywany w piosenkach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
Na początku Kuczewskiego pochwycono, osiedlano i kazano mu wozić oprawców na plecach, następnie gdy opadł z sił zakłuto go pikami (prawdopodobnie to właśnie od pik wzięła się nazwa Koliszczyzna, a dokładnie od słów ,,Koli, Koli" , które oznaczają kłucie). Za murami zamku ustawiono rząd ostrzy i zrzucono na nie bezbronne ofiary, jak pisze Władysław Serczyk:
,,Rzeź odbywała się we wszystkich pomieszczeniach zamkowych. Tylko niewiele osób zdołało ujść z życiem. (…) W znajdującym się w pobliżu drewnianym kościele oo. franciszkanów na jednej belce powieszono zakonnika, Żyda i psa, przytwierdzając napis: „Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka”.
Napis ten pojawiał się później wszędzie, gdzie pojawili się hajdamacy i wrył się tak głęboko w umysły Ukraińców, że jeszcze w latach 30, XX wieku był wykorzystywany w piosenkach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
Po dalszych "sukcesach" powstańców i zdobyciu dwóch kolejnych miejscowości czyli Smiły i Bohusława, Żeleźniak poszedł na Humań, który był miastem Franciszka Salezego Potockiego i schronieniem dla tysięcy ludzi, prawdopodobnie dalej byłby schronieniem, gdyby nie zdrada Iwana Gonty, który był sernikiem kozackiej milicji dworskiej. Ruska część mieszkańców pomogła zdobyć miasto, przez co doszło do najstraszliwszej zbrodni tego "powstania" w trakcie której zginęło kilkanaście tysięcy ludzi (umówmy się, to żadnym powstaniem nie było, a zwykłym zarobkiem opartym na rabunku). Ale przed rzezią, Iwan Gonta został wysłany przez dowódcę obrony miasta, administratora Rafała Despota Mładanowicza jako mediator, lecz ten zdradził i pomógł rebeliantom pokonać miry miasta, w zamian za co, gdy rzeź dobiegła końca ogłosił się on księciem humańskim, a Żeleźniak księciem smilskim i hetmanem kozackim. Hajdamacy nie mieli litości, podpalali kościoły, a uciekinierowtz płonących świątyń zabijali, mordowali również kapłanów unnickich i katolickich, a nawet zakonników z lokalnego klasztoru bazyliańskiego, ludziom odcinano kończyny i części twarzy, szacuje się że łącznie zginęło od dwóch do dwudziestu tysięcy ludzi. Sukcesy powstania, rozochociły chłopów na tyle, że w pewnym momencie kontrolowali oni tereny od Czarnobyla do Bałty. Walki wybuchały na Wołyniu, Litwie, Podolu i Polesiu i również na Ukrainie Lewobrzeżnej. Punktem zwrotnym był atak na miejscowość graniczącą z Turcją, Polejowe Jezioro, a potem wtargnięcie chłopstwa na tereny Turcji i atak na Bałtę i Gołtę. Na reakcję ze strony Turcji nie trzeba było czekać, wszczęcie wojny z Rosją, doprowadziło do podjęcia decyzji o stłumieniu powstania, w efekcie czego siły zbrojne pod dowództwem Michaiła Kreczetnikowa oraz królewskie oddziały Stanisława Augusta rozpoczęły akcję pacyfikacji chłopstwa. Szybko pojmano przywódców powstania, Gonte stracono po torturach, a Żeleźniaka oddano w ręce rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości i zesłano na Sybir. Wybijano powstańców tak zawziec, że w pewnym momencie sama szlachta musiała interweniować i prosić o oszczędzenie choć części siły roboczej. Szczególnie w tłumieniu powstania, przysłużył się konny z Kodnia, Józef Stempkowski, który doprowadził do stracenia kilku tysięcy chłopów. Łącznie podczas powstania zginęło od stu tysięcy do nawet dwustu tysięcy ludzi (głównie Polaków i Żydów). Co ciekawe, wszystko wskazuje na to że chłopi nie byli wcale źle traktowani, a newt trochę lżej niż w innych regionach, do tego byli obficie obdarowywani przez przyrodę. Dawniej nawet twierdzono, że do buntu doszło przez zbyt dużą swobodę i antagonizm religijny. Ale młodsi historycy zrzucają to na działania Żeleźniaka, który ,, bronił prawosławia". Nie zmienia to faktu, że Rosja dopiero interweniowała, gdy powstanie zaczęło przysparzać prawdziwych kłopotów ekonomicznych i politycznych, a hajdamacy sądzeni po wschodniej stronie nie ponieśli praktycznie żadnych konsekwencji.