Serndando Fantos

4
Nazywam się Fernando Santos. Od paru miesięcy jestem właścicielem tej oto kadry. Powoli zaczynam żałować decyzji. Ktoś się ślizga, inny gra jak parówa. Zero świeżej krwi i brak polotu robi swoje. Zgadza się – przegrywamy. Ehh… skłamałem. Wcale nie przejąłem tego chlewu. Wygrałem go w karty u Prezesa.
Prezes: Fernando, Fernando, Fernando… Zmiłuj się… Futbol z Polski wygnałeś!
*Kolego! Sam mnie do tego namawiałeś!
Prezez: Po pijaku się nie liczy!
*Ja tylko paliłem.
Prezes: Za to ja piłem za nas wszystkich, niech mi Związek lekkim będzie…
Zgadza się, prezesa już zwolnili. Od tego potu w szatni i nieudacznictwa mieszają mi się zmysły. A może to od tych petów…
Sztabowcy: Mówiłeś, że już rzuciłeś!
*Panowiee, ja tylko żartowałem…
Sztabowcy: Oj Fernando wstydu nie masz, co to jest 0-2w plecy dla takiego trenera?! Gdyby tu Brzęczek był, to by ci pokazał jak się wpi***** obskakuje…
W barze pod stadionem poznałem przystojnego piłkarza. Podleciałem do niego swoim najlepszym tekstem:
*Krycha, daj mi 100 procent!
Ani się obejrzałem a picie razem przeistoczyło się w powołanie na mecz.
Krycha: Trenerze, jestem w formie!
A jak mecz, to odpowiedzialne decyzje.
*Zmiłuj się! Zejdź z boiska…
Krycha: Jak zejdź, jak dopiero jedna kartka?
Nie wytrzymałem. I stało się…
Krycha: Jak mogłeś ze mnie wyrzucić z boiska?! Mnie! Kręgosłup tej drużyny?
*Nie prowokuj mnie! Za to wyleciałeś przede wszystkim! Puszczaskla blać, byle komu piłkę podaje…
Razem z Lewym, Piotrkiem Zielińskim i Arkiem Milikiem przewaliliśmy w grupie wszystkie punkty.
*Żegnajcie przyjaciele!
Lewy: Żegnaj Santos!
*Będzie mi was brakowało…
(wyrzuca wszystkich ze zgrupowania)
Reflektory świecą prosto w twarz, przeciwnicy niebezpiecznie ustawieni. Ale to nie przestraszy starego palacza. Gwizdek uniesiony do ust arbitra, W myślach słoneczna Portugalia. Iii… dmuchnął!
Serndando Fantos
0.032677888870239