Nie zauważyła, że mąż umarł. "Wypił piwo i usnął"

11
"Nie zauważyła, że mąż umarł. "Wypił piwo i usnął". Smród na klatce jest nie do zniesienia

„Wypił piwo i usnął. Nawet nie wiedziałam, że umarł” – powiedziała dziennikarzom „Super Expressu” starsza kobieta, która mieszkała przez około tydzień ze zwłokami swojego męża. Służby ratunkowe, po skargach sąsiadów na nieprzyjemny zapach zabrały ciało 70-latka. Odór rozkładających się zwłok przesiąkł całe mieszkanie. Kobiecie to jednak nie przeszkadza ale inni lokatorzy mają dość.

Rozkładające się już ciało odkryli mieszkańcy bloku przy ul. Nowogrodzkiej 18, którym uciążliwy zapach nie dawał spokoju. - Sytuacje takie niestety się czasem zdarzają, lecz w tym przypadku grozy dodaje fakt, iż przez ten czas, w tym niewielkim, kilkunastometrowym lokalu przebywała żona zmarłego, która po otwarciu drzwi stwierdziła, że „nie wie co się z nim dzieje” – powiedział w rozmowie z „SE” Zbigniew Trybocki (40 l.), prezes wspólnoty.
Mieszkańcy mierzą się z potwornym smrodem

W czwartek, 14 września wezwane na miejsce służby zabrały ciało 70-latka oraz kobietę, która trafiła do hostelu wynajętego przez Centrum Pomocy Społecznej. Drzwi zaplombowano na potrzeby dochodzenia. 72-letnia lokatorka odebrała klucze do lokalu po około tygodniu. - Nic z mieszkania po zmarłym nie zostało usunięte, ani posprzątane. Śmierdzi na klatce schodowej, mieszkający w pobliżu sąsiedzi muszą mieszkać przy zamkniętych oknach, a wręcz nocować poza domem – żali się Zbigniew Trybocki.

Reporterzy „SE” zapukali do uciążliwej lokatorki. Gdy kobieta otworzyła drzwi, na dziennikarzy buchnął kwaśny i gryzący odór. Kobieta zapytana o to, dlaczego żyła przez tyle dni ze zwłokami męża pod jednym dachem odparła, że „nie wiedziała, że umarł”. - Wypił piwo i usnął. Nie zauważyłam, że coś się z nim stało – stwierdziła. Jak się okazało, 70-latek spał w fotelu, a jego żona na wersalce. Kobieta prawdopodobnie przez ciągłe bycie pod wpływem alkoholu myślała, że mąż po prostu ciągle śpi.
Nie zauważyła, że jej mąż nie żyje. Mieszkańcy kamienicy nie mogą żyć ze smrodem.


Fotel, w którym leżały zwłoki to "dobry fotel".

- Czy może pani coś zrobić z uciążliwym zapachem, na który skarżą się mieszkańcy? - zapytał dziennikarz, proponując wyniesienie z mieszkania przesiąkniętego smrodem fotela. - Ale przecież to dobry fotel! - odparła kobieta i dodała, że zdezynfekowała meble płynem na koronawirusa.

Służby mają związane ręce

W sprawie smrodu mieszkańcy wzywają policję. Oficer prasowy śródmiejskiej komendy przyznał jednak, że mundurowi wyczerpali już wszystkie możliwości. - Dzielnicowy kilkakrotnie był na miejscu. Skontaktowaliśmy się z córkami lokatorki, które nie są skore do pomocy. Ratownicy z pogotowia stwierdzili, że nie ma podstaw do zabrania pani do szpitala psychiatrycznego. Administracja budynku zaoferowała, że może posprzątać mieszkanie i kupić nowe meble, jednak ktoś będzie musiał za to potem oddać pieniądze – wytłumaczył podinsp. Robert Szumiata.
Kobieta nie usłyszała żadnych zarzutów

Sprawą śmierci mężczyzny zajęła się prokuratura rejonowa. Śledczy wszczęli postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. - Na miejscu zostały przeprowadzone oględziny zwłok mężczyzny oraz mieszkania. Na polecenie prokuratora ciało zmarłego zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie, gdzie została wykonana sekcja zwłok. Na podstawie wyników oględzin i sekcji zwłok stwierdzono daleko posunięty rozkład, jednocześnie nie stwierdzono urazów mechanicznych, które skutkowałyby zgonem – przekazał prokurator Szymon Banna, który dodał, że postępowanie prowadzone jest w sprawie, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów."

JPRDL!
0.041637897491455