lecimy dalej z pisowskimi miernotami

8
Poprzednia część: https://jbzd.com.pl/obr/3293950/jeszcze-odrobina-czytania

> Proceder czwarty nie został stricte ujawniony w trakcie kontroli KNF, bo media pisały o nim już wcześniej, ale wobec skali ujawnionych patologii stał się bardziej zrozumiały. Chodzi o transferowanie środków z Kas do luksemburskiej firmy Grzegorza Biereckiego. Jak wspomniałem wczoraj: mowa o przynajmniej 140 milionach złotych. Warto dodać, że ten proceder trwał aż do 2014 roku, czyli także w trakcie trwania kontroli.

> Podsumujmy. Od połowy lat 90., całym systemem SKOK-ów niepodzielnie rządziła Kasa Krajowa, czyli bracia Biereccy, Adam Jedliński i Grzegorz Buczkowski. Starzy przyjaciele Lecha Kaczyńskiego, który wraz z nimi w ogóle Kasy zakładał. Ludzie, którym Partia pozwalała pisać korzystne ustawy o sobie samych. Co najmniej od 2007 roku ze SKOK-ów transferowano miliony do Luksemburga, do firmy Biereckiego, w co uwikłany był szeroki wachlarz firm, firemek i spółeczek, w których władzach niezmiennie zasiadali Biereccy, Jedliński i Buczkowski. W czasach pierwszych rządów Partii, Prezes z bratem próbowali przepchnąć ustawę, która jeszcze by im ten proceder ułatwiała. RÓWNOLEGLE w drugiej największej Kasie znikąd pojawili się gangsterzy z byłych służb, którzy zaczęli w zorganizowany sposób wyprowadzać stamtąd setki milionów złotych, po prostu okradając klientów i piorąc brudne pieniadze. Przykro mi, ale nie widzę w jaki sposób Bierecki i koledzy mogli o tym nie wiedzieć, ok? Ok. Znaczna część tego przestępczego procederu działa się w czasie, gdy ustawa mająca objąć Kasy jakimkolwiek zewnętrznym nadzorem leżała w TK z nadania Lecha Kaczyńskiego i Adriana. Gdy tylko ustawa weszła w życie, KNF i GIIF ekspresowo rozpoczęły kontrolę i szybko ustaliły co się w Kasach działo (bo nieprawidłowości wykryto w kilkudziesięciu z nich), doprowadzając do postawienia setkom ludzi tysięcy zarzutów.

> Ach, zapomniałbym: KNF objęła SKOK-i nadzorem 27 października 2012 roku. Grzegorz Bierecki przestał prezesować Kasie Krajowej... 9 października. Znowu tuż przed, spryciarz. Przecież dokładnie tak samo jesienia 2007 założył SKOK Holding w Luksemburgu. Oczywiście włos mu za to z głowy nie spadł. Ba, po wybuchu afery dwukrotnie skutecznie uzyskał parlamentarną reelekcję i dalej spokojnie sobie senatoruje ku chwale Najjaśniejszej. Cebula na torcie? W listopadzie 2019 roku, miesiąc po wygranych przez Partię wyborach, Bierecki został zastępcą przewodniczącego... Senackiej Komisji Budżetu i Finansów Publicznych. Normalnie lis w kurniku. Druga cebula? Tego samego dnia został członkiem Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.

> Stan na początek 2015 roku był taki, że w lutym SKOK Wołomin upadł, a reszta Kas została srogo poharatana. BFG, czyli my wszyscy, wypłacał poszkodowanym grube miliony, które potem miały się przerodzić w miliardy. Afera kosztowała Polaków ponad pięć razy więcej niż sprawa Amber Gold, która budziła przecież tyle emocji. Choć Bierecki nie poniósł za to żadnej odpowiedzialności, wszyscy wiedzieli, że jest potężnie uwikłany w aferę, co naruszało wizerunek całej Partii. Co gorsza, zbliżały się wybory prezydenckie, a tak się składało, że kandydat Partii – nieznany szerzej Adrian – akurat miał w aferze swój udział. Może nie kluczowy, ale warto pamiętać, że wniosek o zbadanie konstytucyjności ustawy o SKOK-ach zawierał aż 72 prezydenckie zastrzeżenia (ilość raczej niespotykana), co w oczywisty sposób miało maksymalnie opóźnić prace Trybunału. No i te zastrzeżenia pisał między innymi Adrian.
0.040480136871338