Przygoda

30
Na dziwkach byłem raz i mi wystarczy. A było to tak:

Zawsze chciałem puknac, ale jako anon nigdy nie miałem okazji, a na dziwki wstydziłem się pójść. Pewnego dnia mój wujek spadł z rowerka i było podejrzenie, że to mogła być choroba genetyczna, więc obsraną dupę miałem, że umrę niezaruchawszy.

Jakiś tydzień po pogrzebie wuja zacząłem przeglądać Roksę i znalazłem kurwę w mojej okolicy, w przystępnej cenie. Miała mieć trzydzieści pięć lat, 7/10, ilość spustów nieograniczona, sto dwadzieścia złotych za godzinę. No to jadę.

Docieram na miejsce, stres jak chuj, dzwonię do drzwi. Otwierają się, a za nimi stoi Grażyna w wieku mojej matki, 2-3/10, celulitis, ryj jak międzynarodowa stacja orbitalna MIR, owłosione łapy, kurewski makijaż, najebana i zaprasza do środka.

Ktoś musiał spędzić over 9000 godzin w Fotosklepie żeby ją podtunigować na zdjęcia. Strachłem kurwa, ale umysł anona mocno i bałem się spierdolić żeby sobie czegoś złego o mnie nie pomyślała, więc wszedłem.

Kazała mi iść pod prysznic. Idę do łazienki, drzwi się otwierają i z kibla wychodzi

jakiś gruby Mirek w samej podkoszulce i slipach, w mordzie szlug i kanapka w łapie xD Dziwka mówi że spoko, że to kolega.

Wbijam do łazienki, wchodzę pod prysznic, nogi mi się ciągle trzęsą z nerwów i myślę że chuj, nie ma mowy żebym ją pukał.

Wziąłem prysznic i usiadłem sobie na wannie żeby dojść do siebie i zastanowić się czy jednak dymać, czy wymyślić jakąś bardzo sprytną wymówkę, która usprawiedliwi moje niedymanie, a jeżeli to drugie, to jaką?

Siedzę sobie tak i nie mogę wpaść na nic sensownego, a z każdą minutą żeżuncja rośnie, bo już za długo siedzę w tej łazience żeby dało się to logicznie wytłumaczyć.

Po jakichś dziesięciu minutach Grażyna puka do drzwi i pyta się czy idę.

Głos mi stanął w gardle i nie mogę z siebie wydusić słowa. Grażyna napierdala w drzwi mocniej i pyta czy wszystko w porządku. Ja dalej grobowa cisza i sytuacja patowa, bo żeżuncja już zbyt duża żeby wyjść z tego kibla po dobroci i spojrzeć jej w twarz. Grażyna ze stresem w głosie:

- MIREK, MIREK, CHODŹ TU KURWA SZYBKO, ZEMDLAŁ CHYBA!

I zaraz Mirek napierdala w drzwi:

- EJ, MŁODY, ŻYJESZ? ŻYJESZ?

Ja już cały rozdygotany i słyszę jak Mirek mówi do dziwki, że nożyczkami otworzy drzwi (wiecie, w niektórych rodzajach zamków kiblowych się da w ten sposób otworzyć z zewnątrz).

W tym momencie spanikowałem i żeby uwiarygodnić swój zbyt długi pobyt w kiblu, położyłem się na podłodze, że niby naprawdę zemdlałem, ale po sekundzie stwierdziłem, że to chujowe i musi być bardziej wiarygodnie, więc długo nie myśląc wstałem, złapałem obiema rękami za zbiornik z wodą/spłuczkę od kibla i bez wyczucia, bo byłem roztrzęsiony, przypierdoliłem z bani.

Kurwa, prawdziwy armagedon. Zbiornik się spierdolił ze ściany, woda w całej łazience, mnie aż odrzuciło na podłogę i gwiazdy przed oczami mocno. Wpada Grażyna z Mirkiem:

- JA PIERDOLĘ, KURWA, MŁODY, ŻYJESZ?! KURWA MAĆ, POWIEDZ COŚ!

A ja leżę oszołomiony jakbym się piwa napił. Mirek zaraz zakręcił wodę i podniósł mi nogi do góry, a Roksa mi dała zimny okład na czoło.

Pytają co się stało to mówię, że się poślizgnąłem, wypadłem spod prysznica i przyjebałem głową w spłuczkę. Mirek zdziwiony, bo prysznic był po przeciwnej stronie łazienki niż spłuczka i pyta jak to możliwe. Na szybko odpowiedziałem, że sobie tańczyłem pod prysznicem i tak wyszło xD

Akcja zakończyła się tak, że dostałem od dziwki herbaty, od Mirka szlugę, zapłaciłem dwieście złotych za rozjebany kibel i poszedłem do domu. xD
0.044686079025269