Prawdziwa historia

14
A więc dzidki, poznałem ją w internecie. Pisała elokwentnie i od razu mi się spodobała. Zaniepokoiły mnie tylko zdjęcia, które zalatywały fejkiem. Widać było, że ćwiczy. Dziewczyna w moim typie. Ale nigdzie nie było widać twarzy. Bałem się, że jakaś brzydka czy oszpecona. Chuj. Zacząłem pisać na WhatsAppie. Rozmowa się kleiła. Szybko sie umówiliśmy. 
Stresowałem się w chuj. Taka ładna laska, a ja wyglądam jak wyglądam, ale trzeba próbować. Najlepsza koszula, tyle Old Spicea, że aż prawie zemdlałem. Mama od razu to zauważyła. Uśmiechnęła się trochę, ale nic nie mówiła. Wziąłem trochę kasy i wsiadłem do samochodu i ruszyłem, mieszkała w mieście obok. Serce biło mi jak szalone, a ręce i nogi trzęsły jak galareta. Pod jej blokiem nie było miejsca, więc stanąłem pod Biedronką obok. Na szczęście parking darmowy, bo nie miałem drobnych. Dobrze się składało, nic jej nie kupiłe, a tak nie wypada. Kupiłem Merci i kwiaty. Nie dużo, ale zawsze coś. Mieszkała na Chrobrego 9/3. Blokowisko nawet ładne, widać było, że niedawno malowane i odnowione. Wieczorowa pora dodawała mu uroku. Przypomniały się czasy gimnazjum jak z kumplami chodziliśmy po mieście. Dzwonie na domofon. 
- To ty Patryk?
- Tak, cześć Zuzia.
- Już cię wpuszczam.
Wiedziała jak się nazywam. Trochę o sobie napisałem. Jak mam na imię, jaki zawód itp.. Otworzyła drzwi na klatkę. Niestety blok odnowiony tylko na zewnątrz mimo, że widać było starania mieszkańców o czystość. Obskurnie jak cholera, szare ściany, a barierka się chybotała. W końcu stanąłem przed jej drzwiami. Raz kozie śmierć. Otwarła w seksownej bieliznie. Diva 9/10, brunetka, zgrabna, cycek duży sterczący, a tyłeczek taki co można by lizać godzinami. Z uśmiechem przyjęła moje prezenty i pokazała mi gdzie jest łazienka. Ręcznik czysty i jeszcze szampon. Jak wyszedłem z łazienki była już naga na łóżku, co mi się nie spodobało bo chciałem ją rozebrać. Od razu przeszła do akcji. FBG taki, że jak pociągła to myśłem, że mi pęchęrz wsyśnie. Bawi się przy tym jajkami, to na plus. Sex 8/10. Pani uległa i pojękuje. Było na pieska, jeździec i misjonarz. Po finale rozmowa. Pani mądra i zabwna, można porozmawiać o wszystkim. Po przerwie druga runda. Od tyłu. Widoki piękne, tyłeczek taki, że aż prosi się o klapsa. Długo nie wytrzymałem. Na pożegnanie dała mi całusa w policzek i powiedziała, żebym kiedyś wrócił. U Zuzi w buzi, 400 zł za godzinę, warto było, na pewno wrócę.
0.043785095214844