10 letnie auta z przebiegiem 100k to mit.
93
Załóżmy że jesteś Goebbelsem. Pracujesz jak każdy przy nadzorowaniu polskiej hołoty w jednej z fabryk. Do pracy ma średnio miedzy 20 a 30km. Polska i Niemcy pod względem ukształtowania miast, ich położeniu względem siebie, są podobne. Natomiast my do obliczeń przyjmujemy 15 km ( nie oszukujmy się, każdy kto ma samochód wie, że dwa razy tyle to nawet baba do sklepu po mieście nakręci ), a więc 15x2=30km dziennie. Przyjmując że nic więcej szwab po pracy nie jeździ. 30x5=150km tygniowo. Nie dodaje tutaj nic, co kutasiarz faszystowski mógłby robić po pracy, ale jak masz samochód to wiesz, że wszystko co jest oddalone od twojej chaty dalej niż 100m, wymaga podróży. Zakładamy że w sobotę robione są zakupy +30 km, mamy 180km. Specjalnie nie dodaje niedzieli, bo jebani naziści to bezbożne świnie, do tego są zastraszeni przez muslimów, więc ukrywają się w swoich norach. W roku są 52 tygodnie, czyli 52x180=9360. Po 10 latach mamy 93 360km ( specjalnie tak to zostawiam bo liczę na gównoburzę nie zawiedźcie mnie). Ja mam jakiś tam samochód i w rok spokojnie kręcę 35k. Moja niepracująca żona swoim samochodem, kręci 20k rocznie.
Jak można wierzyć w bajki o 10 letnim samochodzie z przebiegiem 100k?
No i najważniejsze pytanie:
JAK MOŻNA PRACOWAĆ DLA NIEMCA ?
Jak można wierzyć w bajki o 10 letnim samochodzie z przebiegiem 100k?
No i najważniejsze pytanie:
JAK MOŻNA PRACOWAĆ DLA NIEMCA ?