Cukrownie w Polsce
Technologia
10 m
200
CUKROWNIE W POLSCE
Dobra, bo po jednym z komentarzy odezwało się pewne grono Dzidowców, których zainteresował los cukrowni w Polsce, a z racji, że studiowałem Technologię Żywności i Żywienie Człowieka ze specjalizacją (chyba po dziś dzień jedyną w Polsce) Cukrownictwo, to kilka ciekawostek, które znam i pamiętam Państwu przybliżę :)
Wywód rozpoczyna się od tego posta: https://jbzd.com.pl/obr/3490448/u-mnie-w-domu-gosci-polski-cukier#komentarz-25973909
Tylko tak wstępem dopowiem, że inżynierkę i magisterkę pisałem na Katedrze Cukrownictwa oraz wykonywałem badania laboratoryjne jak i mogłem monitorować proces technologiczno-przemysłowy.
Błędnie wtedy zakładałem, fakt, zwracam honory dzidy - w Polsce mamy 17 cukrowni. Obecny spis powinien być dostępny pod poniższym linkiem:
https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=14QLC_7_IGFWVX1513eX58ibg5V4x2EY&femb=1&ll=52.05016053347326%2C18.68300205717648&z=6
Jak widać, największą spółką cukrową jest nasza rodzima, ale biorąc po uwagę fakt ogólnokrajowy, polski kapitał nie jest większościowy.
Dobra, ale do konkretów...
Cukrownie to jedne z największych zakładów przetwórstwa i wywtwarzania żywności:
Przejście z początku do końca linii technologicznej to minium kwadrans zapierdalania.
Każda stacja/proces ma swoich majstrów i nie skłamię, jeśli napiszę, że pracownik z 10-letnim doświadczeniem to świeżak :)
Procesy nie są tyle złożone, co ich optymalizacja wymaga pewnego właśnie doświadczenia i wyczucia. Szczególnie w sytuacjach awaryjnych, bo, uwaga (!), tu kolejna ciekawostka, rozpoczęta produkcja nie może pozwolić sobie na przestój czy też wyłączenie pewnego etapu. Czemu?
A no temu, że to proces moznolny i masowy. Orientacyjny czas zanim burak cukrowy będzie gotowy do słodzenia Wam życia przy porannej kawie to czas nawet i 48 godzin.
Tu mógłbym pisać o poszczególnych etapach i stacjach, ale to bym musiał Wam skrobnąć kolejną pracę dyplomową, bo jak się rozgadam to... Zatem lepiej konkrety:
Powszechnie znany cukier, czyli sacharoza, jest dwucukrem (disacharydem). Pewnie pamiętacie takie śmieszne łączenie dwóch stolików 6-ciokątnych. Oto właśnie sacharoza, która składa się z glukozy i fruktozy:
Każda stacja/proces ma swoich majstrów i nie skłamię, jeśli napiszę, że pracownik z 10-letnim doświadczeniem to świeżak :)
Procesy nie są tyle złożone, co ich optymalizacja wymaga pewnego właśnie doświadczenia i wyczucia. Szczególnie w sytuacjach awaryjnych, bo, uwaga (!), tu kolejna ciekawostka, rozpoczęta produkcja nie może pozwolić sobie na przestój czy też wyłączenie pewnego etapu. Czemu?
A no temu, że to proces moznolny i masowy. Orientacyjny czas zanim burak cukrowy będzie gotowy do słodzenia Wam życia przy porannej kawie to czas nawet i 48 godzin.
Tu mógłbym pisać o poszczególnych etapach i stacjach, ale to bym musiał Wam skrobnąć kolejną pracę dyplomową, bo jak się rozgadam to... Zatem lepiej konkrety:
Powszechnie znany cukier, czyli sacharoza, jest dwucukrem (disacharydem). Pewnie pamiętacie takie śmieszne łączenie dwóch stolików 6-ciokątnych. Oto właśnie sacharoza, która składa się z glukozy i fruktozy:
Glukozę na pewno znacie z różnych pojęć żywieniowych jak współczynnik glikemiczny, kontrowanie insuliną czy po prostu jako substrat spożywczy.
Fruktoza to pewnie też bliskie Wam pojęcie jako cukru z owoców - i takie skojarzenie jest ogólnikowo poprawne.
No ale my o cukrowniach...
Swego czasu, to nie biały (jak sny o Europie) cukier był najbardziej dochodowym produktem dla cukrowni, a... melasa (melas)*.
*pewien Doktorek, który nas nauczał, zaszczepił we mnie świetną myśl. Otóż, problematyka nazewnictwa może pozostać w sferze prof. Miodka, ale sam Doktorek oznajmił nam, studentom, że to my jesteśmy cukrownikami i to my ustalamy jak się określa ten ciemny syrop - czysta (jak sny o Europie) potęga!
Kurwa, bo pierdolę, prawda? Czemu akurat melasa, a nie cukier?
A no temu, że melasa jest pobocznym produktem, otrzymywanym przy wirowaniu soku cukrowego, gdzie odwirowany cukier idzie sobie dalej końcowy proces, a melasa jest "odrzutem" - ale za to jakże wartościowym! Jest to produkt, który może być wykorzystany jako pasza dla zwierząt, zamiennik niektórych słodzików, no ale przede wszystkim, lata temu, kapitał zbijał jako substrat produkcji czyściocha 40% (jak nie lepiej).
Będąc na stażu w cukrowni, w warunkach mikro doświadczyłem organoleptycznie możliwości, które daje melasa: laborantki piekły z nich pyszne ciasta, a ja uwielbiam ulep! A także Panowie zaopatrywali lokalnych, piwnicznych chemików w komponent niezbędny do wytworzenia bimberku, którym wypalane są ołtarze piekielne - takie 70-80% volumenów na oko. Nocna zmiana zapierniczała z niewyobrażalnym polotem.
Fruktoza to pewnie też bliskie Wam pojęcie jako cukru z owoców - i takie skojarzenie jest ogólnikowo poprawne.
No ale my o cukrowniach...
Swego czasu, to nie biały (jak sny o Europie) cukier był najbardziej dochodowym produktem dla cukrowni, a... melasa (melas)*.
*pewien Doktorek, który nas nauczał, zaszczepił we mnie świetną myśl. Otóż, problematyka nazewnictwa może pozostać w sferze prof. Miodka, ale sam Doktorek oznajmił nam, studentom, że to my jesteśmy cukrownikami i to my ustalamy jak się określa ten ciemny syrop - czysta (jak sny o Europie) potęga!
Kurwa, bo pierdolę, prawda? Czemu akurat melasa, a nie cukier?
A no temu, że melasa jest pobocznym produktem, otrzymywanym przy wirowaniu soku cukrowego, gdzie odwirowany cukier idzie sobie dalej końcowy proces, a melasa jest "odrzutem" - ale za to jakże wartościowym! Jest to produkt, który może być wykorzystany jako pasza dla zwierząt, zamiennik niektórych słodzików, no ale przede wszystkim, lata temu, kapitał zbijał jako substrat produkcji czyściocha 40% (jak nie lepiej).
Będąc na stażu w cukrowni, w warunkach mikro doświadczyłem organoleptycznie możliwości, które daje melasa: laborantki piekły z nich pyszne ciasta, a ja uwielbiam ulep! A także Panowie zaopatrywali lokalnych, piwnicznych chemików w komponent niezbędny do wytworzenia bimberku, którym wypalane są ołtarze piekielne - takie 70-80% volumenów na oko. Nocna zmiana zapierniczała z niewyobrażalnym polotem.
Kolejną dość ciekawą rzeczą jest to, iż cukrownie posiadają własne elektrociepłownie. Jest to w dwojaki sposób korzystne:
- cukrownia ma za dużo mniejszy nakład energię cieplną, której potrzebuje do swojego funkcjonowania i jej podaż, okres zasilania oraz czujność dostarczania jest w rękach cukrowni, a nie zewnętrznego podmiotu,
- nadwyżkę energii sprzedają pobliskim osiedlom, które też mają możliwość zakupu energii cieplnej jako konkurencyjnego dostawcy - często tańszego niż ten komercyjny.
- cukrownia ma za dużo mniejszy nakład energię cieplną, której potrzebuje do swojego funkcjonowania i jej podaż, okres zasilania oraz czujność dostarczania jest w rękach cukrowni, a nie zewnętrznego podmiotu,
- nadwyżkę energii sprzedają pobliskim osiedlom, które też mają możliwość zakupu energii cieplnej jako konkurencyjnego dostawcy - często tańszego niż ten komercyjny.
Co w tym jeszcze ciekawego? Ano to, że pewnie słyszeliśta, że jak cukier dostanie się do motoru napędowago auta to będzie fajne boom?!
To teraz wyobraźcie sobie cukier w kilkadziesiąt większym mechaniźmie energetyczno-cieplnym. Dlatego (przeważnie laborantka) oddelegowana jest na jakiś czas do pobierania próbki co 10 minut i sprawdzania czy w kotle oraz instalacji cieplnej nie ma cukru. Ważnym tutaj jest, że przeważnie zmiana w cukrowni to 12h i zdarzyło się tak, że o bidulce zapomnieli i przypomnieli sobie po 9 godzinach, gdzie tamta głodna, mało co się nie pojszczała... no komedia na wesoło.
Gorszą komedią (z tej samej cukrowni, gdzie odbębniałem staż) było pewne wydarzenie z przeszłości, gdzie chłop chciał przepchnąć na taśmie wlot buraków, bo się zakorkował. Pech chciał, że to było przed, nazwijmy to, podajnikiem i prócz buraków, wciągnęło mu ramię, że aż urwało w stawie barkowym. Chłop przeżył, ale w siatkówkę już nie pogra...
Dobra tam! Nie tragedie, a ciekawostki!
Wiecie, że cukier biały to niemalże aptekarski, czysty produkt? W skali przemysłowej baaaardzo rzadko spotyka się tak klarowne substancje. Jak to się mówi: zawartość cukru w cukrze musi osiągać minimum 97% by był zdatny do spożycia. Przy czym, to nie jedyny czynnik kwalifikujący cukier do konsumpcji przez (białych jak ten cukier) ludzi. Obecna optymalizacja procesów jest tak dokręcona, że najczęściej jest to cukier o zawartości 99%, co jest pewnym nadstaraniem. Dlaczego? a no dlatego, że cukier można sklasyfikować w 4 kategoriach, z czego ostatnia czwarta to odrzut i plebs nawet tego nie rusza, ale może iść na paszę czy szamę dla źwieziątek. Pozostałe trzy kategorie definiują jego przydatność, co oczywiśćie wpływa na popyt kupna przez klientów przemysłowych jak i samą cenę sprzedaży.
(wiecie, że Pepsi czy Cola to gazowniki, które na serio używają sacharozy, a nie jak te biedacole z Biedry i Lidla (które sam pijam, bo jestem biedny) słodzone zamiennikami? i taka Cola to ma dośrubowane wymagania tak, że wybrzydzają, zanim pojedzie do nich tonowa paleta z bigbagiem cukru).
To teraz wyobraźcie sobie cukier w kilkadziesiąt większym mechaniźmie energetyczno-cieplnym. Dlatego (przeważnie laborantka) oddelegowana jest na jakiś czas do pobierania próbki co 10 minut i sprawdzania czy w kotle oraz instalacji cieplnej nie ma cukru. Ważnym tutaj jest, że przeważnie zmiana w cukrowni to 12h i zdarzyło się tak, że o bidulce zapomnieli i przypomnieli sobie po 9 godzinach, gdzie tamta głodna, mało co się nie pojszczała... no komedia na wesoło.
Gorszą komedią (z tej samej cukrowni, gdzie odbębniałem staż) było pewne wydarzenie z przeszłości, gdzie chłop chciał przepchnąć na taśmie wlot buraków, bo się zakorkował. Pech chciał, że to było przed, nazwijmy to, podajnikiem i prócz buraków, wciągnęło mu ramię, że aż urwało w stawie barkowym. Chłop przeżył, ale w siatkówkę już nie pogra...
Dobra tam! Nie tragedie, a ciekawostki!
Wiecie, że cukier biały to niemalże aptekarski, czysty produkt? W skali przemysłowej baaaardzo rzadko spotyka się tak klarowne substancje. Jak to się mówi: zawartość cukru w cukrze musi osiągać minimum 97% by był zdatny do spożycia. Przy czym, to nie jedyny czynnik kwalifikujący cukier do konsumpcji przez (białych jak ten cukier) ludzi. Obecna optymalizacja procesów jest tak dokręcona, że najczęściej jest to cukier o zawartości 99%, co jest pewnym nadstaraniem. Dlaczego? a no dlatego, że cukier można sklasyfikować w 4 kategoriach, z czego ostatnia czwarta to odrzut i plebs nawet tego nie rusza, ale może iść na paszę czy szamę dla źwieziątek. Pozostałe trzy kategorie definiują jego przydatność, co oczywiśćie wpływa na popyt kupna przez klientów przemysłowych jak i samą cenę sprzedaży.
(wiecie, że Pepsi czy Cola to gazowniki, które na serio używają sacharozy, a nie jak te biedacole z Biedry i Lidla (które sam pijam, bo jestem biedny) słodzone zamiennikami? i taka Cola to ma dośrubowane wymagania tak, że wybrzydzają, zanim pojedzie do nich tonowa paleta z bigbagiem cukru).
Teraz liczby i uwaga, bo lecę z pamięci. Jestem zbyt leniwy o tej godzinie na googling.
Jak byłem na stażu w 2013 roku w drugiej, co do wielkości w Polsce, a pierwszej, co do wielkości w spółce należącej do Skarbu Państwa, finalna produkcja cukru wynosiła jakieś ok 135 000ton białego kryształu, przy podażu ponad 800 000ton buraków cukrowych.
Tak, ton. Tysięcy ton.
Cukrownia w Krasnymstawie (pozdrawiam cieplutko :) ma 4 stare silosy po 10 000ton pojemności oraz dostawiony nowy na 50 000ton. Budowa wygląda tak, że górą się wsypuje, a dołem wysypuje do pakowania/sprzedaży.
Jednak, wyzwaniem jest zapewnienie odpowiednich warunków przechowywania tak, by się nie zbrylił, bo jak się zbryli to... Na własne oczy widziałem, bo raz miałem okazję tam wejść i zobaczyć jak wygląda ten biały stok dla cukrowych narciarzy. Chłopy łopaty i kilofy łamali na tych bryłach. Po prostu skały nie do rozjebania (za to rozpuszczenia wysoką temperaturą + woda).
Dla przykładu, poniżej jeden skurwysyn (silos), co jest wielkości księżyca:
Jak byłem na stażu w 2013 roku w drugiej, co do wielkości w Polsce, a pierwszej, co do wielkości w spółce należącej do Skarbu Państwa, finalna produkcja cukru wynosiła jakieś ok 135 000ton białego kryształu, przy podażu ponad 800 000ton buraków cukrowych.
Tak, ton. Tysięcy ton.
Cukrownia w Krasnymstawie (pozdrawiam cieplutko :) ma 4 stare silosy po 10 000ton pojemności oraz dostawiony nowy na 50 000ton. Budowa wygląda tak, że górą się wsypuje, a dołem wysypuje do pakowania/sprzedaży.
Jednak, wyzwaniem jest zapewnienie odpowiednich warunków przechowywania tak, by się nie zbrylił, bo jak się zbryli to... Na własne oczy widziałem, bo raz miałem okazję tam wejść i zobaczyć jak wygląda ten biały stok dla cukrowych narciarzy. Chłopy łopaty i kilofy łamali na tych bryłach. Po prostu skały nie do rozjebania (za to rozpuszczenia wysoką temperaturą + woda).
Dla przykładu, poniżej jeden skurwysyn (silos), co jest wielkości księżyca:
Wiecie, że przez kilka lat, aż do 2017r. obowiązywała kwota cukrowa?
Już tłumaczę: ogólnie chodziło o to, że dany kraj nie mógł produkować za dużo cukru, a w szczególności go sprzedawać :)
Tak, dobrze czytacie. Optymalizacja i wznoszenie wyniku technologicznego było hamowane przez UE.
Tu kolejna ciekawostka - jakież było moje zaskoczenie, że sieć linii kolejowych do cukrowni nie służyła tylko do transportu węgla dla elektrociepłowni, ale także wagonami (!) wywożono cukier z Polski do Grecji, jako pomoc w kryzysie. Cukrownie główkować musiały co robić z nadwyżką kryszałków, bo to nie dobra jest tyle go mieć.
W tym tkwił pewien ukryty haczyk, mianowicie niemieckie spółki mogły narzucić tak konkurencyjną cenę cukru, że polski kapitał miał się zesrać i wykrwawić. TAKI CHUJ! Ówczesna Krajowa Spółka Cukrowa przetrwała to i świetnie sobie poradziła, inwestując też kapitał za granicą (choćby tworząc Moldavia Zahar - czy jakoś tak, w Mołdawii).
Już tłumaczę: ogólnie chodziło o to, że dany kraj nie mógł produkować za dużo cukru, a w szczególności go sprzedawać :)
Tak, dobrze czytacie. Optymalizacja i wznoszenie wyniku technologicznego było hamowane przez UE.
Tu kolejna ciekawostka - jakież było moje zaskoczenie, że sieć linii kolejowych do cukrowni nie służyła tylko do transportu węgla dla elektrociepłowni, ale także wagonami (!) wywożono cukier z Polski do Grecji, jako pomoc w kryzysie. Cukrownie główkować musiały co robić z nadwyżką kryszałków, bo to nie dobra jest tyle go mieć.
W tym tkwił pewien ukryty haczyk, mianowicie niemieckie spółki mogły narzucić tak konkurencyjną cenę cukru, że polski kapitał miał się zesrać i wykrwawić. TAKI CHUJ! Ówczesna Krajowa Spółka Cukrowa przetrwała to i świetnie sobie poradziła, inwestując też kapitał za granicą (choćby tworząc Moldavia Zahar - czy jakoś tak, w Mołdawii).
Jako epilog powiem to, co powinno być prologiem, ale w punktach:
- Polska jest trzecim największym producentem białego cukru w Europie (po Niemcach i Francji),
- kampania cukrownicza - jest to faktyczny okres produkcji cukru. Rozpoczyna się, gdy burak jest zdatny do zbioru, czyli posiada optymalnie największą zawartość sacharozy. Przeważnie rozpoczyna się we wrześniu i koczy aż zejdą wszystkie buraki :) Czyli okolice sylwestra. Przez ten czas, produkcja musi trwać nieprzerwanie dla optymalnej myśli technologicznej i ciągłości,
- dzisiejsze 17 cukrowni produkuje n-razy więcej cukru niż PRLowskie 78 cukrowni. W tamtych czasach model technologiczny oraz optymalizacja zasobów maszynowych był na poziomie białego pigmentu u afrykańca - czyli zerowy. Dziś mamy przy tym high level białej supermacji czystych aryjczyków (a chuj z nimi, czystych słowian!).
Tyle, bo wątków jest mnóstwo. Dla mnie wszystkie ciekawe, ale niekoniecznie dla Was. Także jak coś, to piszta to dopowiem. Można też bluzgać.
A tak w ogóle to...
WYPIERDALAM!
Słodkich snów, Aniołki.
- Polska jest trzecim największym producentem białego cukru w Europie (po Niemcach i Francji),
- kampania cukrownicza - jest to faktyczny okres produkcji cukru. Rozpoczyna się, gdy burak jest zdatny do zbioru, czyli posiada optymalnie największą zawartość sacharozy. Przeważnie rozpoczyna się we wrześniu i koczy aż zejdą wszystkie buraki :) Czyli okolice sylwestra. Przez ten czas, produkcja musi trwać nieprzerwanie dla optymalnej myśli technologicznej i ciągłości,
- dzisiejsze 17 cukrowni produkuje n-razy więcej cukru niż PRLowskie 78 cukrowni. W tamtych czasach model technologiczny oraz optymalizacja zasobów maszynowych był na poziomie białego pigmentu u afrykańca - czyli zerowy. Dziś mamy przy tym high level białej supermacji czystych aryjczyków (a chuj z nimi, czystych słowian!).
Tyle, bo wątków jest mnóstwo. Dla mnie wszystkie ciekawe, ale niekoniecznie dla Was. Także jak coś, to piszta to dopowiem. Można też bluzgać.
A tak w ogóle to...
WYPIERDALAM!
Słodkich snów, Aniołki.