O dobrym Niemcu

10
O dobrym Niemcu
Dziś upamiętniamy 81. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Z tej okazji pragnę przedstawić Wam dzidki niezwykłą postać, która uratowała życie polskiego pianisty żydowskiego pochodzenia, Władysława Szpilmana, a jest nim przestawiony na zdj. kapitan Wehrmachtu Wilm Hosenfeld.


Wilm Hosenfeld podczas I wojny światowej walczył w piechocie niemieckiej i był kilkakrotnie ranny. W okresie międzywojennym pracował jako wiejski nauczyciel w Hesji, miał pięcioro dzieci. Hosenfeld był katolikiem, a także członkiem NSDAP i SA.


Po wybuchu II wojny światowej został zmobilizowany i odbywał w wojsku służbę tyłową. Od końca września 1939 pełnił w stopniu sierżanta funkcję komendanta oflagu dla jeńców polskich w Pabianicach. Następnie od grudnia 1939 do czerwca 1940 służył w Węgrowie, gdzie pisał listy i pamiętniki pełne przenikliwych i trafnych spostrzeżeń na temat Polaków i Żydów. Bardzo celnie opisywał w nich sytuację w Polsce, lokalne problemy i kłopoty ludności. Krytykował w swoich zapiskach komunizm i nazizm, jako bliźniacze zbrodnicze totalitaryzmy. Pisał o swojej miłości do całej rodziny i mocnej wierze w Boga, która dawała mu siły do bycia dobrym człowiekiem w tamtych trudnych czasach. W listach do swojej żony Hosenfeld nie krył wstydu za okrucieństwa wyrządzane przez swoich rodaków, starając się pomóc wielu Polakom, w tym księdzu Antoniemu Cieciorze. Wydając osąd postępowania Niemców, kapitan Hosenfeld pisał:

"Trzeba zadać sobie pytanie, jak mogło do tego dojść, że w naszym narodzie mamy taką zwyrodniałą szumowinę. Czy ze szpitali psychiatrycznych wypuszczono kryminalistów i chorych umysłowo, którzy funkcjonują jak wściekłe psy? Niestety nie, to są ludzie, którzy w naszym państwie zajmują wysokie stanowiska."


W pobliskim Sokołowie Podlaskim obserwował deportacje Polaków z terenów włączonych do Rzeszy, próbując pomagać wysiedlanym osobom. Od czerwca 1940 stacjonował w Warszawie jako oficer przy warszawskiej komendzie Wehrmachtu (660. batalion wartowniczy), zarządzając obiektami sportowymi i organizując zawody i ćwiczenia dla Niemców. Jednocześnie uczył się języka polskiego i pomagał Polakom, dostarczając fałszywe dokumenty i zatrudniając ich przy prowadzonych przez siebie obiektach sportowych; w ten sposób uratował wiele osób, w tym i Żydów. Swój warszawski dziennik, w którym na bieżąco przedstawiał zagładę Żydów i akty terroru przeciwko Polakom, z powodu niebezpiecznych treści nosił zawsze przy sobie i wysłał do domu w sierpniu 1944 w paczce z bielizną. Podczas powstania warszawskiego służył między innymi w niemieckim kontrwywiadzie, zajmując się przesłuchiwaniem cywilów, polskich powstańców i żołnierzy sowieckich wziętych do niewoli. Władysława Szpilmana spotkał jesienią 1944, natrafiając na niego w kryjówce przy alei Niepodległości 223. Przez dłuższy czas dostarczał mu żywność.
O dobrym Niemcu
Wilm Hosenfeld dostał się do niewoli radzieckiej 17 stycznia 1945 pod Błoniem. Został umieszczony w obozie przejściowym, potem wywieziony do Mińska. Oficerowie radzieccy, w przekonaniu że pracował w wywiadzie, torturami usiłowali wydobyć z niego informacje. W 1946 udało mu się potajemnie wysłać kartkę z listą osób, którym pomógł podczas wojny, także z nazwiskiem Szpilmana. Hosenfeldowi wytoczono proces i skazano na karę śmierci za rzekome zbrodnie wojenne, choć ocaleni przez niego ludzie usiłowali świadczyć za nim. Punktami oskarżenia była służba w obozach jenieckich w 1939 i „działalność antyradziecka” podczas powstania warszawskiego. Po amnestii wyrok został zmieniony na 25 lat obozu pracy, jednak ciężkie warunki bytowe spowodowały wylew i paraliż, a potem śmierć.
W sierpniu 1989 jego syn Helmut, urodzony w 1923, dzięki Czerwonemu Krzyżowi zdołał ustalić dokładne miejsce pochówku ojca.
W 2007 prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Hosenfelda Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Postać Hosenfelda została spopularyzowana dzięki wspomnieniom Władysława Szpilmana pod tytułem Pianista, sfilmowanym następnie przez Romana Polańskiego. O pamięć dla Wilma Hosenfelda walczył też syn Władysława Szpilmana, Andrzej, który przez lata starał się, by jerozolimski Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu, Jad Waszem, przyznał mu miano Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. O przyznaniu Hosenfeldowi tego tytułu Instytut Jad Waszem poinformował oficjalnie 16 lutego 2009.
0.056838035583496