Restauracje/bary
Świat
7 m
35
"W Polsce jak w lesie... w Polsce jak w chlewie. Obshranym gównem" - jak to mawiał nasz narodowy wieszcz.
Za każdym razem jak mam wybrać restaurację u nas, to mnie krew zalewa i w żyłach mi się gotuje.
Za granicą, czy to Włochy, czy to USA, czy cokolwiek innego, bierzesz pierwsze lepsze miejsce i masz nie dość że dużo, to bardzo dobre i jest swojski klimat. Dostajesz masę dobrego jedzenia, często za połowę ceny tego co u nas, a kelnerzy i własciciele nie mają bolca w dupie ponieważ ich restauracja jest tak RZEMIEŚLNICZA i FAJNOPOLACKA że aż Kałownia może im pozazdrościć.
U nas jak trzeba coś wybrać to jest dramat. WSZYSTKIE TE PIERDOLONE restauracje to są super fancy miejsca dla ludzi "Ą"/"Ę", za dobrą pizzę trzeba zapłacić jak za zboże (a przecież to ma być tanie jedzenie), a jedyne miejsca gdzie dostaniesz dużo/dobrego/w normalnych pieniądzach to są Karczmy przy trasach albo kebaby. Dosłownie wszystko stało się takie superfajnopolackie że aż sie rzygać chce.
A najgorsze i tak są te pseudorestauracje pt. "Pusty tależ"... to, to już jest w ogóle dramat. Jak widzę w menu, czy na opiniach/zdjęciach google te dania w stylu Ziemniaczki z Karakorum, polane śpikiem z bizona i posypane chrustem z dupy za 300zł 16g i talerz wielkości stołu do bilarda, to mi zwyczajnie brakuje słów by opisać jak mocno właściciel sra klientowi do ryja, a on się jeszcze cieszy.
I nie, nie mówię że nie da się czegoś znaleźć. Da się, ale jest to tak cholernie trudne że aż się odechciewa.
Za każdym razem jak mam wybrać restaurację u nas, to mnie krew zalewa i w żyłach mi się gotuje.
Za granicą, czy to Włochy, czy to USA, czy cokolwiek innego, bierzesz pierwsze lepsze miejsce i masz nie dość że dużo, to bardzo dobre i jest swojski klimat. Dostajesz masę dobrego jedzenia, często za połowę ceny tego co u nas, a kelnerzy i własciciele nie mają bolca w dupie ponieważ ich restauracja jest tak RZEMIEŚLNICZA i FAJNOPOLACKA że aż Kałownia może im pozazdrościć.
U nas jak trzeba coś wybrać to jest dramat. WSZYSTKIE TE PIERDOLONE restauracje to są super fancy miejsca dla ludzi "Ą"/"Ę", za dobrą pizzę trzeba zapłacić jak za zboże (a przecież to ma być tanie jedzenie), a jedyne miejsca gdzie dostaniesz dużo/dobrego/w normalnych pieniądzach to są Karczmy przy trasach albo kebaby. Dosłownie wszystko stało się takie superfajnopolackie że aż sie rzygać chce.
A najgorsze i tak są te pseudorestauracje pt. "Pusty tależ"... to, to już jest w ogóle dramat. Jak widzę w menu, czy na opiniach/zdjęciach google te dania w stylu Ziemniaczki z Karakorum, polane śpikiem z bizona i posypane chrustem z dupy za 300zł 16g i talerz wielkości stołu do bilarda, to mi zwyczajnie brakuje słów by opisać jak mocno właściciel sra klientowi do ryja, a on się jeszcze cieszy.
I nie, nie mówię że nie da się czegoś znaleźć. Da się, ale jest to tak cholernie trudne że aż się odechciewa.