Praca w handlu №2

32
Ogólnie nie sądziłem, że mój wysryw trafi na główną. Nie taki był cel... Raczej chciałem żeby ta dzida została między nami, przegrywami, żebyśmy sobie pokomentowali. Ale cóż, NIESTETY, administracja doceniła, wrzuciła i chuj mi w dupę, bo na mojej wsi szybko się wieści roznoszą i już każdy młodziak wie, z jakim kontem powiązać moją twarz...

Do brzegu...

"kto pracował z klientem ten się w cyrku nie śmieje."
~bolool2137

Jak już wspomniałem ostatnio, ubiegły tydzień pracowałem w sklepie "wszystko za 5zł". A jeszcze tydzień przede mną...

Klientka "Gruba i grubszy":

  Stoję na kasie i kasuję klientów. Czas mija powoli, no bo to sklep. W pewnym momencie coś przykuwa moją uwagę. Do sklepu weszła gruba baba. Ale nie zwykła gruba baba, tylko GRUBA BABA...
  Tak gruba baba, że miała własną orbitę grawitacyjną.
  Tak gruba baba, że wcześniej tego dnia, musiała zjeść na obiad inną grubą babę.
  Tak gruba baba, że jak szła, to półki uginały się w jej stronę...
  Tak gruba baba, że nie szło oderwać od niej wzroku.
  No ale chuj, "czas na przyjemności, to po programie"... A klientów kasować trzeba.
  Nagle gruba baba odwraca się w stronę wejścia i mówi:
- JESTEM GRUBĄ BABĄ, A TO OD DZISIAJ JEST MOJA JASKINIA...
  Nie no XD. Chuj wie co gadała, bo jak wspomniałem, kasowałem klientów. Ale coś powiedziała w stronę drzwi wejściowych i przysięgam: BRZMIAŁA JAK JABBA...
  Mijają dwie sekundy i wchodzi chłopiec. Max. 12 letni.
  O głowę niższy od niej.
  Jakimś, kurwa, cudem, jeszcze grubszy niż ta baba... Nie umiem tego wyjaśnić, ale był bardziej okrągły niż ona. Na pewno syn.
  Młody miał w ręku "grześka" - wafelka.
Otwartego.
Nadgryzionego.
Bez papierka...
  Cała ręka ujebana w czekoladzie. Jakby to był mój syn, to poświęciłbym wszystko, żeby zmieścić gnoja do okna życia...
Klienci mi się skończyli, nie mam kogo kasować, więc chuj - obserwuję słonie w składzie porcelany.
  Matka poszła na sklep, oglądać co tam mamy fajnego, a młody stoi przy kasie i ogląda okulary (I wpierdala grześka).
  Jeden gryz...
Drugi gryz...
Trzeci.. O KURWA!!!
  Młody źle gryznął i połowa tego co mu zostało się ułamała i spadła na glebę.
  Nigdy nie widziałem w oczach żadnego człowieka większego bólu.
  Dla niego to było takie przeżycie, jak dla Japończyków Nagasaki. Albo jak dla Amerykańców 11 września...
  Widziałem, jak młody umiera od środka.
  Czułem jego ból...
  I teraz zaczyna się prawdziwe kuriozum.
  Młody się obejrzał "gdzie jest matka".
Znalazł...
  Matka nic nie widziała - czyli opierdolu nie będzie.
  Widziałem jak patrzył na tego wafelka na ziemii i widziałem, jak jego dwie ostatnie, spasione komórki mózgowe się ze sobą komunikują:
- Mam plan.
- Jaki?
- Kurwa... Sprytny.
Młody, kurwa, w mgnieniu oka zasłonił ten kawałek wafelka co leżał na glebie butem, tak, że jak matka spojrzy, to nic nie zobaczy, a resztę, co mu została w ręku, dojadł z prędkością większą, niż benzyna wpierdala styropian.
Schylił się po ten kawałek z podłogi, rozejrzał dookoła i zobaczył...

Zobaczył mnie...
  Spojrzał mi prosto w oczy. Przeszył mnie wzrokiem. Czułem się nieswojo W CHUJ.
  Pokonał mnie... Jebany grubas. Spojrzał na mnie tak, jakbym mu zabił całą rodzinę. Odwróciłem wzrok. Przegrałem...
A-ale, kurwa, nie ze mną te numery...
  Mam przy kasie dwa lustra. I w jednym widziałem grubasa. No tak... Wjebał wafelka. Nie wytarł go o spodnie, nie wrzucił do śmietnika. Zwyczajnie go zeżarł...
A mi się wtedy przypomniało, kiedy ostatnio myliśmy podłogi...
0.044010877609253