Jakaś losowa pasta z gothuczka do poczytania na nocną zmianę nr 4

4
>Przebicie ostatniego serca orkowego szamana spowodowało, że wielka stonka zawyła w konwulsjach jak Testo na słynnym filmiku z pomarańczą.
>Skurwol machnął odnóżami, a resztę roboty zrobił portal, który zabrał go z powrotem do wymiaru żartów Chajzera…
>Wymiaru Beliara znaczy się.
>Humor gituwa, Śniący rozjebany, a tu nagle JEB. Ziemia zatrzęsła się jak polski złoty po denominacji, a masywne głazy uwięziły mnie w świątyni.
>Sam fakt przygniecenia kamieniami nie był taką torturą, jak ten jeden jebany piekielnik na drugim końcu komnaty, którego zapomniałem podnieść i przez system podświetlania obiektów, świecił się jak wargowi jajca i uderzał w moje poczucie bycia powergamerem, który podniesie każdy, największy nawet śmieć.
>Po kilku dniach prób wyglitchowania się z tekstur odpuściłem sobie i straciłem świadomość.
-Ach jesteś już...
>Co do chuja – pomyślałem.
-Czuje się, jakbym kilka tygodni leżał pod stertą głazów.
-Dokładnie tak było
>Pierdolił nekromanta.
Zrobiłem mu raban o tego piekielnika w świątyni, a ten mi na to, że Pankratz z resztą ferajny wycięli zen grobowca Śniącego, żeby oszczędzić na pamięci i już tego grzyba nie podniosę. Strasznie trudno mi się robiło wywody, bo po całym pobycie pod skałami strasznie spuchnął mi nos.
>Zajebiście
>W sumie teraz chuja to znaczy, bo cały ekwipunek pusty, więc i piekielnik zmuszony jestem olać. Założę się, że cała ta misja w Światyni była tylko po to, żeby Xardas mógł ukradkiem zajebać moje serafisy i zardzewiałe miecze.
>Mag przerwał moje doniosłe wywody, powiedział jakieś bzdety o smokach i puścił na projektorze jakiś chujowy film dokumentalny o kamiennych strażnikach i rzucających kule ognia magach wody.
>Z uruchomieniem tego projektora męczył się jak rasowy nauczyciel. Szkieleta musiał przyzwać debil, żeby mu pomógł perłę wody włożyć jako szkiełko w obiektywie XD.
-POTRZEBUJE BRONI – zakomunikowałem.
-Wszystko co uznasz za przydatne należy do ciebie
>Git.
>Zrobiłem obchód po wieży. Zabrałem wszystkie patyki, które służyły mu na opał, kilka magicznych mikstur, powieszoną na ścianie harpie i wszystkie inne małe bzdety.
>Co się działo w pierwszych chwilach po opuszczeniu wieży, opowiem w dużym skrócie, bo nie jest to istotne dla historii.
>Oczywiście owcę zajebałem, bo jakżeby inaczej.
>Znalazłem kilka szkieletów w pobliżu włości nekromanty, więc napisałem też kilka spiskowych teorii na gothicawach, że to na pewno Xardas ich zajebał – standardowe rzeczy na początku rozgrywki.
>Kiedy dotarłem już do miasta pod przykrywką zbieracza ziół, tak jak Pan Lester powiedział, to zostałem ojebany przez Moego w dzielnicy portowej i w ten sposób zostałem z niczym. Nawet harpii mi nie zostawił.
>No cóż, zdarza się. W kolonii wcale nie było lepiej.
-LARES TY STARY DRANIU.
>Od słowa do słowa i kilku spacerów po mieście udało mi się przekonać go, by zaprowadził mnie do majątku ziemskiego. Ruszyliśmy w drogę.
>Na szlaku zaskoczył nas most, pod którym wszystko leżało rozjebane jak na jakimś skłocie.
>Trzymajcie się w tej jaskini kretoszczury.
>Tuż za łukiem skalnym, na ławce siedział zrezygnowany, siwy mężczyzna.
>Lares niecierpliwie czekał, aż skończę z nim rozmowę. W końcu do tego doszło.
>Towarzysz podróży zapytał, czy wszystko w porządku. Wprost powiedziałem, że Erol potrzebuje pomocy z bandytami. Jeśli nie odzyska tablic, to jest zrujnowany.
>Lares tak bardzo wyjebane.
>Stawia mi ultimatum, że albo idę z nim dalej, albo on wraca do miasta.
>Pod wpływem chwili kazałem Laresowi iść sobie samemu wracać do tego portu obsranego gównem trolla. Z ornamentem też mu potem nie pomogłem. W sumie to właśnie pod tym mostem zdecydowałem się olać cały motyw ratowania świata i w końcu zająć się sobą.
>Erol kurwa, słuchaj. Chuj w te tabliczki. Mam dla ciebie lepszy układ.
>I tak oto zaczęła się moja opowieść. Handlarz usłyszał o wieży nekromanty, który pozwolił mi zabrać z jego wieży WSZYSTKO, co uznam za przydatne.
>Nie zwlekając, ustaliliśmy zasady naszej spółki partnerskiej. Ruszyliśmy do miasta, by wpisać się do KRS-u (Khorinisowego Rejestru Sądowego) w ratuszu.
>Udaliśmy się w stronę wieży Xardasa, przy okazji po drodze zabierając zostawiony przez Canthara wóz i podpinając pod niego owce podjebaną Lobartowi.
>Dotarliśmy do wieży. Było trochę trudno, bo teren pod górkę, ale daliśmy radę.
>Siema, siema o tej porze każdy nekromancie wizytę strzelić może.
-Co wy tu robicie, oszalałeś? Mówiłem ci że nikt nie może się dowiedzieć o mojej obecności na wyspie
-Spokojnie. Erol to mój partner biznesowy. Mamy na siebie nawzajem tyle haków, że żadnemu z nas nie opłaca się zdradzić drugiego.
>Xardas nieco ochłonął – a my? Wręcz przeciwnie. Dla nas prawdziwa praca dopiero się zaczynała.
>Uznaliśmy, że Xardas mimo wszystko może wycofać się ze swoich słów, a biorąc pod uwagę, że nigdy nie opuszcza głównej komnaty i pokoju z kominkiem, to doszliśmy do wniosku, że należy zacząć od dolnych kondygnacji.
>Przed samym wejściem do wieży mój zgarbiony nos wyczaił dwie pochodnie – wszystko, to wszystko. - Pomyślałem.
>Pierwsze pomieszczenie: 2 pochodnie, skrzynka, 6 półek – wszystko wyrzucam przed wieżę, a Erol ładuje na wózek.
>Okurwa, magazyn XDD
>3 długie stoły z jakimiś ziołami, paskiem siły i inny syf.
>Załadowane na wózek.
>Kurwa już nie ma miejsca. Trzeba wrócić do miasta.
>Ugadaliśmy się z Hanną na 400 monet, a ta odstąpiła nam całe górne piętro „Pod Senną Sakiewką” – to był nasz magazyn, jak i sypialnia.
>Za bezcen zgarnęliśmy kilku meneli z placu wisielców i dzielnicy portowej. Nawet Nadia i jakiś strażnik się przyłączyli do pomocy XDD.
>Zgarnęliśmy wszystkie wózk,i jakie były w mieście oraz na okolicznych farmach, by z powrotem, tanecznym wręcz krokiem wrócić do wieży nekromanty.
>Pomocnicy mieli za zadanie transportować przedmioty do miasta – wynoszeniem dóbr z wieży nekromanty zajmowałem się tylko ja i Erol – w końcu nie możemy nadużywać zaufania Xardasa, obiecałem, że o wieży żaden człowiek się nie dowie.
>Dobra, czyścimy magazyn dalej.
>Ujebaliśmy łańcuchy z sufitu – mamy ich 9, do tego dwie klatki, z czego jedna ze szkieletem – Constantino nie pogardzi kośćmi.
>Kolejne 2 pochodnie. – mamy już 6, a będzie jeszcze więcej. Na pewno odkupi je Bosper lub Matteo.
>Japierdole najgorzej było z tymi cholernymi beczkami i skrzyniami. Jeśli nie machnąłem się w rachunkach w Excelu, to wynieśliśmy 72 beczki i około 27 skrzynek. – beczka po 5 monet. Skrzynia po 10.
>Już za same te syfy mamy ponad 600 monet.
>Polna bestia z tego biznesu.
>Znaczy się stonka.
>STONKS.
>Lecimy dalej.
>Klatka schodowa – 11 pochodni, a na samym szczycie obraz Van Grega i komoda firmy ONAR
>Biblioteka – stylowy dywan. Idealny do burdelu Bromora, stół, skrzynia, 5 pulpitów i 7 regałów na książki – te ostatnie musieliśmy zjebać ze szczytu wieży, bo nie szło się z nimi zmieścić na klatce schodowej. Jeśli kiedykolwiek znosiliście szafę po schodach, to dobrze wiecie jak wkurwia każdy zakręt.
>O żyrandolku w kształcie pentagramu też nie można zapomnieć.
>Chram Beliara również swoje będzie kosztować. Zgadaliśmy się z Cassią i załatwiła nam kontakt z niejakim Czarnym Magiem z wyspy Irdorath – chętnie odkupił chram i zapiski Xardasa. Profit motzno.
>Został najcięższy fragment zabawy – sypialnia Xardasa i pokój z pentagramem.
>Trzeba poczekać do zmroku, a parobkowie od wożenia rzeczy do Sennej Sakiewki zaczynają marudzić – boost wypłaty do 3 sztuk złota za godzinę.
>Moe przyszedł z informacją, że chram beliara po wniesieniu na piętro rozjebał podłogę w Sennej Sakiewce.
>Huk ponoć obudził Ignaza.
>Trzeba wynająć jeszcze dolne piętro i kawałek klatki schodowej prowadzącej do kanałów, ale chuj. Stać nas już XDDD
>Nastała nocka. Xardas usnął, patrząc na kominek.
-LESTER KURWA WSTAWAJ Z TEGO ŁÓZKA.
-Opowiedziałem Xardasowi o smokach
-Chuj w twoje smoki. Pomóż wynieść łóżko.
>Nie dyskutował po daniu mu skręta.
>Poleciała jeszcze beczka, 2 świece, regał, komoda, stół z leżącymi na nim biografiami gothicowych youtuberów jebiących o ciekawostkach i robiących ewenement z nagrywania gothica na L’hiver Edition lub Dx’em 11-tką, co robiło może wrażenie w 2016, ale teraz to jebana monotonia.
>Kolejny obraz, nice.
>Kominkiem też zajmiemy się później. Nie będziemy w stanie umiejętnie go odmontować i przenieść bez zniszczenia.
>Xardas po butelce ginu – „GIN, KRÓL GÓRNICZEJ DOLINY, KAZDEGO DNIA DOJONY” zsunął się z fotela, więc i go w końcu wynieśliśmy.
>Szatę nekromanty zostawiliśmy – nie jesteśmy na tyle okrutni, by go rozbierać.
>Została główna komnata.
>5 świeczek na podłodze, jedna na regale, 4 pochodnie, stół runiczny, 2 beczki, stół alchemiczny – Ignaz przehandlował nas zwojami zapomnienia (sprzedawaliśmy mu stół za 10 zwojów, rzucaliśmy zaklęcie zapomnienia i tak aż chłop się pogrążył i został z niczym XD), 2 komody, 1 regał, stół, 3 pulpity na książki, 5 łańcuchów na suficie, rozkładające się zwłoki, skrzynia.
>To już wszystko. Pora wracać na miasto.
>Zawiązaliśmy współpracę z klasztorem – odsprzedaliśmy im kilka regałów i stół runiczny. Ostatecznie za zarobione pieniądze najęliśmy Vino, by ożywić jego bimbrownie. Rozjebaliśmy cały interes magów ognia na winie, przez co zbankrutowali i zmuszeni byli odsprzedać nam klasztor XD
>Bromor wynajmował komnaty klasztorne, by kultywować ekspansje najstarszego zawodu świata. Nawet sam Hagen tam zaglądał, by zakonsekrować ostrze XDD
>Z tymi chorobami wenerycznymi, jakie mają na sobie dziewczyny Bromora, to się nie dziwię, że ostrze można zakonsekrować tylko raz – nawet przy zadziwiająco kuszącej cenie 50 sztuk złota.
>Jako, że Hanna była kobietą i nie znała się na interesie, to wyjebaliśmy ją z naszej kadry pracowniczej i wykupiliśmy prawa do całego lokalu. Złodzieje mieli chuja do gadania, kiedy zagarnęliśmy ich kanały – albo dacie nam składować tutaj rzeczy, albo będziecie mieli najazd ekipy Freeza… czytaj strażników miejskich ze zwojami bryły lodu – krótka kula ognia.
>Podkurwiony Xardas, mając totalnie wyjebane w swoją chęć pozostania w ukryciu, uznał, że pora złożyć wizytę właścicielom spółki „B&Erol®”.
>Za zakłócanie spokoju w mieście, zamknęli go w lochach na czas nieokreślony XD.
>W tym czasie zdążyłem skoczyć do Jarkendaru, znaleźć wspólników handlowych wśród bandytów – po dwóch tygodniach od końca wyroku Xardasa, udało mi się przeszmuglować go do kopania dla nich złota w kopalni.
>Piraci też wychodzili dobrze na kontaktach ze mną i Erolem. Mieliśmy dobre kontakty, kupowałem od nich alkohol do należącej do mnie od niedawna „Gospody pod martwą harpią”.
>Greg polecił mi orków z kanionu obok biblioteki uczonych jako tanią siłą roboczą. Faktycznie. Orkowie mieli w sobie ukraińską krew. Chętnie przyjęli propozycję ruszenia na Khorinis. Orkowy bimber, dłuta i kilka innych narzędzi dało radę, by rozmontowali kominek. Jeden z nich miał uprawnienia spawacza i pomógł nawet wyjebać kratę w głównej sali XD.
>Po 3 tygodniach roboty, z wieży nie pozostał nawet kamień.
>Najpierw brali cegłę po cegle, ale pod koniec prac sprzedawaliśmy już tylko gruz, bo jakiś Mietek zajebał się w kalkulacjach. Źle wyliczono wytrzymałość skarpy, na której stała wieża i no – skarpa pierdolnęła.
>Straty w ludziach zerowe, bo pracowali orkowie.
>Opuściłem kolonię już 6 miesięcy temu. Biznes z Erolem kwitnie w najlepsze. Z tego, co słyszałem Xardas umarł na rozpierdolenie się totalne – po trupach do celu jak to mówią.
>Nawet Hagen okazał się przekupką. Dałem mu wystarczająco kasy, by przekupić najemników. Onar znowu musi zakurwiać dla gospodarki centralnie planowanej XDDD
>Trzymajcie się na tym kontynencie.
0.094448089599609