Wiersz emigranta

3
Maczałem swe palce w gorącej herbacie,
Wylałem gorącą herbatę na klatę,
Ja jestem mocny ja jestem twardy,
Strzelały mi w dłoniach największe petardy,
Gryzły mnie kleszcze i śmiertelne osy,
Nie boje się pługa, nie boje się kosy,
Dostałem raz strzałą w oko dwa razy,
Potem mnie naszła ochota na zrazy,
Łamałem rękami nogi od stołów,
I wąchałem sadło piżmowych wołów,
Złapałem w powietrzu dwa nietoperze,
W toto to kurwa, sam sobie nie wierzę,
Ja nie mam lewarka, jak trafi się kapeć,
Podnoszę samochód na mej suchej klacie,
Piętami hamuje, na chuj mi hamulce,
Ja polsat oglądam włączając na czwórkę,
Nie leje paliwa ja sikam do baku,
I zamiast chleba mam bułki w chlebaku,
Nie straszne mi duchy, czy inne straszydła,
Ja z małych kociąt robię powidła,
Obracam kiełbasę na grillu palcami,
Nie straszne mi węgle i ruszt co rozgrzany,
Goniły mnie wilki i stado psów dingo,
Znam się z Kaczyńskim i Bogusiem Lindą,
Latałem szybowcem i czasem balonem,
Wyszedłem z opresji z pękniętym kondonem,
Raz wrósł mi się pazur w palca u nogi,
Wyrwałem pazura to wcale nie boli,
Ugryzła mnie kobra i cierpiała strasznie,
Czytałem Krzyżaków i Braci Grimm baśnie.


Raz jebnął mnie piorun, mam znamię na czole,
I tak sobie myślę... Co ja pierdole?!
Z nudów w tej dziurze w głowie się jebie,
Na szczęście już jutro będę u siebie😁
0.041165828704834