Kira: Kroniki Nowego Świata - Rozdział VI: Senne Wizje
4
Kira pogrążyła się w głębokim śnie, zmęczona długim dniem wędrówki. Jej umysł, przepełniony wrażeniami z nowego świata, zaczął tkać senne obrazy...
Nagle znalazła się w sterylnym, jasno oświetlonym pomieszczeniu. Rozpoznała je natychmiast - to było laboratorium na pokładzie "Nowej Nadziei". Zobaczyła swojego ojca, kapitana statku, pochylonego nad holograficznym wyświetlaczem.
"To niemożliwe," mówił, kręcąc głową. "Według tych danych, planeta docelowa została... zniszczona."
Obok niego stała matka Kiry, główna astrofizyk misji. Jej twarz była blada, ale zdeterminowana. "Musimy znaleźć alternatywę, i to szybko. Zapasy się kończą, a systemy podtrzymywania życia długo nie wytrzymają."
Scena zmieniła się. Kira zobaczyła siebie, młodszą o kilka lat, siedzącą w sali lekcyjnej na statku. Nauczyciel pokazywał hologram układu planetarnego.
"To Kepler-186, nasz cel," mówił. "Piąta planeta, Kepler-186f, ma warunki podobne do ziemskich. Ale pamiętajcie, dzieci, to tylko jeden z wielu układów, które moglibyśmy skolonizować."
Obraz znów się rozmył. Teraz Kira stała na mostku "Nowej Nadziei". Przez iluminator widziała nieznane gwiazdy i planetę o intensywnie fioletowej barwie.
"To nasza jedyna szansa," mówiła jej matka. "Warunki nie są idealne, ale..."
Nagle wszystko zaczęło się rozpadać. Statek trząsł się gwałtownie, alarmy wyły. Kira usłyszała krzyk ojca: "Do kapsuł ratunkowych! Natychmiast!"
Sen zmienił się w koszmar. Kira biegła przez korytarze statku, widząc jak jej towarzysze znikają jeden po drugim. Dotarła do swojej kapsuły, ale gdy się odwróciła, zobaczyła rodziców stojących daleko, zbyt daleko...
"Mamo! Tato!" krzyknęła, wyciągając ręce.
Ale było za późno. Kapsuła zamknęła się i wystrzeliła w przestrzeń. Ostatnie, co Kira zobaczyła, to eksplodujący w oddali statek...
Kira obudziła się z krzykiem, zlana potem. Serce waliło jej jak młotem, a w głowie kłębiły się fragmenty snu.
"To nie był zwykły koszmar," wyszeptała do siebie, próbując uspokoić oddech. "To były... wspomnienia?"
Dziewczyna sięgnęła po swój podręczny komputer i zaczęła gorączkowo notować wszystko, co pamiętała ze snu. Kepler-186, zniszczona planeta docelowa, awaria statku... To wszystko zaczynało układać się w przerażającą układankę.
"Czy to możliwe?" zastanawiała się na głos. "Czy wylądowałam na jakiejś przypadkowej planecie, bo nasz prawdziwy cel został zniszczony?"
Kira wyjrzała z namiotu. Obcy, fioletowy świat wydawał się teraz jeszcze bardziej tajemniczy i niepokojący. Ale jednocześnie czuła, że jest bliżej prawdy niż kiedykolwiek.
"Muszę się dowiedzieć, co się naprawdę stało," postanowiła. "I muszę znaleźć innych ocalałych. Oni na pewno będą wiedzieć więcej."
Z tą myślą zaczęła się pakować. Sen, choć przerażający, dał jej nową determinację. Teraz jej misja była podwójna - przetrwać i odkryć prawdę o tym, jak i dlaczego znalazła się na tej dziwnej, obcej planecie.
Nagle znalazła się w sterylnym, jasno oświetlonym pomieszczeniu. Rozpoznała je natychmiast - to było laboratorium na pokładzie "Nowej Nadziei". Zobaczyła swojego ojca, kapitana statku, pochylonego nad holograficznym wyświetlaczem.
"To niemożliwe," mówił, kręcąc głową. "Według tych danych, planeta docelowa została... zniszczona."
Obok niego stała matka Kiry, główna astrofizyk misji. Jej twarz była blada, ale zdeterminowana. "Musimy znaleźć alternatywę, i to szybko. Zapasy się kończą, a systemy podtrzymywania życia długo nie wytrzymają."
Scena zmieniła się. Kira zobaczyła siebie, młodszą o kilka lat, siedzącą w sali lekcyjnej na statku. Nauczyciel pokazywał hologram układu planetarnego.
"To Kepler-186, nasz cel," mówił. "Piąta planeta, Kepler-186f, ma warunki podobne do ziemskich. Ale pamiętajcie, dzieci, to tylko jeden z wielu układów, które moglibyśmy skolonizować."
Obraz znów się rozmył. Teraz Kira stała na mostku "Nowej Nadziei". Przez iluminator widziała nieznane gwiazdy i planetę o intensywnie fioletowej barwie.
"To nasza jedyna szansa," mówiła jej matka. "Warunki nie są idealne, ale..."
Nagle wszystko zaczęło się rozpadać. Statek trząsł się gwałtownie, alarmy wyły. Kira usłyszała krzyk ojca: "Do kapsuł ratunkowych! Natychmiast!"
Sen zmienił się w koszmar. Kira biegła przez korytarze statku, widząc jak jej towarzysze znikają jeden po drugim. Dotarła do swojej kapsuły, ale gdy się odwróciła, zobaczyła rodziców stojących daleko, zbyt daleko...
"Mamo! Tato!" krzyknęła, wyciągając ręce.
Ale było za późno. Kapsuła zamknęła się i wystrzeliła w przestrzeń. Ostatnie, co Kira zobaczyła, to eksplodujący w oddali statek...
Kira obudziła się z krzykiem, zlana potem. Serce waliło jej jak młotem, a w głowie kłębiły się fragmenty snu.
"To nie był zwykły koszmar," wyszeptała do siebie, próbując uspokoić oddech. "To były... wspomnienia?"
Dziewczyna sięgnęła po swój podręczny komputer i zaczęła gorączkowo notować wszystko, co pamiętała ze snu. Kepler-186, zniszczona planeta docelowa, awaria statku... To wszystko zaczynało układać się w przerażającą układankę.
"Czy to możliwe?" zastanawiała się na głos. "Czy wylądowałam na jakiejś przypadkowej planecie, bo nasz prawdziwy cel został zniszczony?"
Kira wyjrzała z namiotu. Obcy, fioletowy świat wydawał się teraz jeszcze bardziej tajemniczy i niepokojący. Ale jednocześnie czuła, że jest bliżej prawdy niż kiedykolwiek.
"Muszę się dowiedzieć, co się naprawdę stało," postanowiła. "I muszę znaleźć innych ocalałych. Oni na pewno będą wiedzieć więcej."
Z tą myślą zaczęła się pakować. Sen, choć przerażający, dał jej nową determinację. Teraz jej misja była podwójna - przetrwać i odkryć prawdę o tym, jak i dlaczego znalazła się na tej dziwnej, obcej planecie.