Obalanie ideologii LGBTQ, część 4 - mit pseudo homoseksualizmu u zwierząt.
Wiedza
3 m
19
Ta część naszego cyklu będzie bardzo ciekawa, poparta badaniami i da dużo do myślenia. Zapewniam, że warto przeczytać cały tekst uważnie.
Dziś obalimy zakłamanie i fałsz twierdzenia ideologów LGBTQ, którzy wmawiają ludzom, że homoseksualizm rzekomo jest powszechny wśród zwierząt. To miałoby pośrednio wspierać kłamstwo, iż homoseksualizm jest wrodzony i naturalny (co dobitnie obaliliśmy w pierwszych trzech częściach naszego cyklu).
MIT ZDEMASKOWANY.
Prawdą jest, że w naturalnych warunkach, wśród zwierząt występują pseudo „homoseksualne” zachowania, czynności, ale nie są one homoseksualne w sensie stałej TOŻSAMOŚCI, czy ORIENTACJI HOMOSEKSUALNEJ. Po prostu absolutnie nie są homoseksualne w takim sensie, w jakim homoseksualizm występuje u człowieka.
Odniosę się do badań Desmonda Morrisa, wybitnego zoologa światowej sławy, który l pracował między innymi w zespole badawczym Nikolasa Tinbergena (który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii za badania nad wrodzonymi podstawami ludzkich zachowań). Chociaż D. Morris był wybitnym zoologiem, uważał człowieka za wysoko rozwinięte zwierzę i z tego punktu widzenia prowadził również badania nad człowiekiem. Badał na przykład zachowanie niemowląt i dzieci oraz zachowanie człowieka w ogóle, o czym napisał wybitną książkę: „Obserwowanie dzieci” i inne, takie jak „Naga małpa”, „Zachowania intymne”, „Ludzkie zoo”. Mam na myśli przede wszystkim eksperymenty, badania i wnioski, które sformułował w książce „ Ludzkie Zoo”.
Dziś obalimy zakłamanie i fałsz twierdzenia ideologów LGBTQ, którzy wmawiają ludzom, że homoseksualizm rzekomo jest powszechny wśród zwierząt. To miałoby pośrednio wspierać kłamstwo, iż homoseksualizm jest wrodzony i naturalny (co dobitnie obaliliśmy w pierwszych trzech częściach naszego cyklu).
MIT ZDEMASKOWANY.
Prawdą jest, że w naturalnych warunkach, wśród zwierząt występują pseudo „homoseksualne” zachowania, czynności, ale nie są one homoseksualne w sensie stałej TOŻSAMOŚCI, czy ORIENTACJI HOMOSEKSUALNEJ. Po prostu absolutnie nie są homoseksualne w takim sensie, w jakim homoseksualizm występuje u człowieka.
Odniosę się do badań Desmonda Morrisa, wybitnego zoologa światowej sławy, który l pracował między innymi w zespole badawczym Nikolasa Tinbergena (który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii za badania nad wrodzonymi podstawami ludzkich zachowań). Chociaż D. Morris był wybitnym zoologiem, uważał człowieka za wysoko rozwinięte zwierzę i z tego punktu widzenia prowadził również badania nad człowiekiem. Badał na przykład zachowanie niemowląt i dzieci oraz zachowanie człowieka w ogóle, o czym napisał wybitną książkę: „Obserwowanie dzieci” i inne, takie jak „Naga małpa”, „Zachowania intymne”, „Ludzkie zoo”. Mam na myśli przede wszystkim eksperymenty, badania i wnioski, które sformułował w książce „ Ludzkie Zoo”.
1) ROZŁADOWANIE NAPIĘCIA SEKSUALNEGO.
Desmond Morris stwierdził, że u niektórych gatunków ssaków dwa samce kopulują ze sobą, ale najczęściej dzieje się tak tylko dlatego, że w momencie skrajnego napięcia seksualnego samiec nie ma dostępnej samicy, która mogłaby rozładować to napięcie seksualne. Żaden samiec nie staje się trwale homoseksualny w naturze dzikiej, nie tworzy relacji godowej z innym samcem i nie tworzy żadnego homoseksualnego wzorca zachowań ani alternatywnej orientacji seksualnej.
Zwierzęta potrafią rozładować swoje napięcie nawet z przedmiotami, a pies może to zrobić na przykład z nogą człowieka. Nikt rozumny jednak nie powie, iż takie zachowanie zdesperowanego zwierzęcia jest jego orientacją seksualną.
Ten sam samiec prawie na pewno wybierze samicę, jeśli tylko taka będzie dostępna i absolutnie NIE MA trwałej, homoseksualnej orientacji (nawiasem mówiąc , podobne zjawisko występuje u człowieka, szczególnie u odizolowanych mężczyzn, np. w więzieniach - niektórzy więźniowie podejmują akty homoseksualne, ale po wyjściu z więzienia zazwyczaj wracają całkowicie do normalnych relacji heteroseksualnych; będzie o tym więcej w 5 części).
To obala część mitu o pseudo „homoseksualizmie” u zwierząt. Żadne zwierzę w naturze nie rodzi się z orientacją homoseksualną, ani nie nabywa jej. Kontynuujemy nasze rozważania, będzie jeszcze ciekawiej.
Desmond Morris stwierdził, że u niektórych gatunków ssaków dwa samce kopulują ze sobą, ale najczęściej dzieje się tak tylko dlatego, że w momencie skrajnego napięcia seksualnego samiec nie ma dostępnej samicy, która mogłaby rozładować to napięcie seksualne. Żaden samiec nie staje się trwale homoseksualny w naturze dzikiej, nie tworzy relacji godowej z innym samcem i nie tworzy żadnego homoseksualnego wzorca zachowań ani alternatywnej orientacji seksualnej.
Zwierzęta potrafią rozładować swoje napięcie nawet z przedmiotami, a pies może to zrobić na przykład z nogą człowieka. Nikt rozumny jednak nie powie, iż takie zachowanie zdesperowanego zwierzęcia jest jego orientacją seksualną.
Ten sam samiec prawie na pewno wybierze samicę, jeśli tylko taka będzie dostępna i absolutnie NIE MA trwałej, homoseksualnej orientacji (nawiasem mówiąc , podobne zjawisko występuje u człowieka, szczególnie u odizolowanych mężczyzn, np. w więzieniach - niektórzy więźniowie podejmują akty homoseksualne, ale po wyjściu z więzienia zazwyczaj wracają całkowicie do normalnych relacji heteroseksualnych; będzie o tym więcej w 5 części).
To obala część mitu o pseudo „homoseksualizmie” u zwierząt. Żadne zwierzę w naturze nie rodzi się z orientacją homoseksualną, ani nie nabywa jej. Kontynuujemy nasze rozważania, będzie jeszcze ciekawiej.
2) SEKS JAKO REGULATOR STATUSU W STADZIE.
Jak wykazał ten wybitny zoolog, u wielu gatunków zwierząt seks ma znaczenie społeczne i służy do przekazywania informacji! Pseudo seksualne zachowania służą do regulowania „społecznych” nastrojów i budowania hierarchii w stadzie - co nie ma nic wspólnego z prokreacją, a już na pewno nie jest orientacją seksualną, gdy dwóch osobników tej samej płci używa zachowań seksualnych jako regulatora pozycji w stadzie.
W omawianym zjawisku seksualne zachowania nie mają nic wspólnego z seksem i często nawet nie kończą się orgazmem. Dzieje się tak zwłaszcza u wysoko rozwiniętych zwierząt. Na przykład samica szympansa prezentuje pośladki i pochyla się jako znak poddania się, uległości i gotowości do kopulacji. Samiec niekiedy zadowala się uległością, ale niekiedy kopuluje z nią, poruszając biodrami, ustalając wobec wszystkich słabszych samców i samic swój status samca dominujacego.
W sytuacjach konfliktowych samica wykonuje podobną prezentację po prostu jako znak poddania, bez intencji seksu - jest to gest pokoju i pełni funkcję wskaźnika jej roli, podporządkowania w hierarchii stada, co porządkuje sytuację i często pomaga rozładować nerwową atmosferę. Często zdarza się, że samiec, jako znak dominacji, wykonuje tylko kilka kopulacyjnych pchnięć, bez normalnego aktu kopulacji, tylko po to, aby zademonstrować swój dominujący status.
Seks jako symbol statusu jest ważnym mechanizmem społecznym dla małp i pozwala uniknąć rozlewu krwi. Seks odgrywa tak ważną rolę w regulacji statusu u szympansów, że nawet słaby samiec, gdy jest zagrożony przez silnego, zachowuje się jak pseudosamica jako znak poddania - i często jest krótko penetrowany przez silnego samca jako znak dominacji, często bez orgazmu, tylko na znak uregulowania pozycji w stadzie. Nie ma tu więc mowy o seksie (nie mówiąc już o homoseksualizmie), a jedynie o ustalaniu hierarchii w stadzie (często nie ma ani orgazmu, ani ejakulacji).
Tę samą sytuację można zaobserwować między dwoma samcami lub dwiema samicami – słabsza samica „prezentuje się” i jest pozornie, na niby „penetrowana” nieistniejącym "penisem" przez silniejszą, dominującą samicę. Nawet małe, młode małpy obserwują to i uczą się i przestrzegają tego rytuału, pomimo swojej niedojrzałości płciowej, ponieważ uczą się społecznie regulować relacje między członkami stada.
Przykładów tego typu zachowań wśród zwierząt jest wiele. Na przykład kot „witający” pana ociera się o nogę sztywno uniesionym ogonem i podnosi tylną część ciała. Kiedy go głaskamy, zaczyna ocierać się tyłem ciała o naszą rękę – to znak uległości – „seks jako oznaka statusu”. Ma to swoje źródło w kocim przedkopulacyjnym odsłonięciu sromu. Ale podobnie jak u małp, zachowanie to stało się niezależne od czysto seksualnych funkcji i jest wykorzystywane do sygnalizowania przyjaźni i uległości. Kot oczywiście nie ma orientacji seksualnej nastawionej na kopulację z człowiekiem, lecz po prostu używa pobocznej funkcji seksualnej jako regulator relacji - poddania i uległości.
Wiele gatunków zwierząt reguluje w ten sposób status grupy. To kolejny dowód na to, że zachowania pseudo „homoseksualne” wśród zwierząt nie maja nic wspólnego z homoseksualizmem człowieka. Nie ma związku pary, nie ma mowy o stałej, trwałej orientacji seksualnej zwierzęcia wobec tej samej płci ( zupełnie inaczej jest u człowieka).
Desmond Morris udowadnia, że zwierzęta w naturze preferują płeć przeciwną, kiedy tylko jest dostępna. Ponadto zoolog zauważa, że w warunkach nienaturalnych, w niewoli, poprzez intensywne eksperymenty można skrzywić zwierzęta kierunku trwałego homoseksualizmu, którego nigdy nie obserwuje się w naturze.
Jak wykazał ten wybitny zoolog, u wielu gatunków zwierząt seks ma znaczenie społeczne i służy do przekazywania informacji! Pseudo seksualne zachowania służą do regulowania „społecznych” nastrojów i budowania hierarchii w stadzie - co nie ma nic wspólnego z prokreacją, a już na pewno nie jest orientacją seksualną, gdy dwóch osobników tej samej płci używa zachowań seksualnych jako regulatora pozycji w stadzie.
W omawianym zjawisku seksualne zachowania nie mają nic wspólnego z seksem i często nawet nie kończą się orgazmem. Dzieje się tak zwłaszcza u wysoko rozwiniętych zwierząt. Na przykład samica szympansa prezentuje pośladki i pochyla się jako znak poddania się, uległości i gotowości do kopulacji. Samiec niekiedy zadowala się uległością, ale niekiedy kopuluje z nią, poruszając biodrami, ustalając wobec wszystkich słabszych samców i samic swój status samca dominujacego.
W sytuacjach konfliktowych samica wykonuje podobną prezentację po prostu jako znak poddania, bez intencji seksu - jest to gest pokoju i pełni funkcję wskaźnika jej roli, podporządkowania w hierarchii stada, co porządkuje sytuację i często pomaga rozładować nerwową atmosferę. Często zdarza się, że samiec, jako znak dominacji, wykonuje tylko kilka kopulacyjnych pchnięć, bez normalnego aktu kopulacji, tylko po to, aby zademonstrować swój dominujący status.
Seks jako symbol statusu jest ważnym mechanizmem społecznym dla małp i pozwala uniknąć rozlewu krwi. Seks odgrywa tak ważną rolę w regulacji statusu u szympansów, że nawet słaby samiec, gdy jest zagrożony przez silnego, zachowuje się jak pseudosamica jako znak poddania - i często jest krótko penetrowany przez silnego samca jako znak dominacji, często bez orgazmu, tylko na znak uregulowania pozycji w stadzie. Nie ma tu więc mowy o seksie (nie mówiąc już o homoseksualizmie), a jedynie o ustalaniu hierarchii w stadzie (często nie ma ani orgazmu, ani ejakulacji).
Tę samą sytuację można zaobserwować między dwoma samcami lub dwiema samicami – słabsza samica „prezentuje się” i jest pozornie, na niby „penetrowana” nieistniejącym "penisem" przez silniejszą, dominującą samicę. Nawet małe, młode małpy obserwują to i uczą się i przestrzegają tego rytuału, pomimo swojej niedojrzałości płciowej, ponieważ uczą się społecznie regulować relacje między członkami stada.
Przykładów tego typu zachowań wśród zwierząt jest wiele. Na przykład kot „witający” pana ociera się o nogę sztywno uniesionym ogonem i podnosi tylną część ciała. Kiedy go głaskamy, zaczyna ocierać się tyłem ciała o naszą rękę – to znak uległości – „seks jako oznaka statusu”. Ma to swoje źródło w kocim przedkopulacyjnym odsłonięciu sromu. Ale podobnie jak u małp, zachowanie to stało się niezależne od czysto seksualnych funkcji i jest wykorzystywane do sygnalizowania przyjaźni i uległości. Kot oczywiście nie ma orientacji seksualnej nastawionej na kopulację z człowiekiem, lecz po prostu używa pobocznej funkcji seksualnej jako regulator relacji - poddania i uległości.
Wiele gatunków zwierząt reguluje w ten sposób status grupy. To kolejny dowód na to, że zachowania pseudo „homoseksualne” wśród zwierząt nie maja nic wspólnego z homoseksualizmem człowieka. Nie ma związku pary, nie ma mowy o stałej, trwałej orientacji seksualnej zwierzęcia wobec tej samej płci ( zupełnie inaczej jest u człowieka).
Desmond Morris udowadnia, że zwierzęta w naturze preferują płeć przeciwną, kiedy tylko jest dostępna. Ponadto zoolog zauważa, że w warunkach nienaturalnych, w niewoli, poprzez intensywne eksperymenty można skrzywić zwierzęta kierunku trwałego homoseksualizmu, którego nigdy nie obserwuje się w naturze.
Liczne eksperymenty przeprowadzono na normalnych zwierzętach różnych gatunków i uczyniono je trwale homoseksualnymi.
Na przykład młode dzikie kaczuszki hodowane w grupach jednopłciowych po 5-10 osobników i niemające kontaktu z płcią przeciwną przez pierwsze 75 dni swojego życia. Po wypuszczeniu ich do stawu z normalną populacją, samce tworzą ze sobą pary homoseksualne! Nie potrafiły rozpoznać płci przeciwnej jako atrakcyjną i zdolną do założenia gniazda i kopulacji.
Zdarzyło się na przykład, że dwa samce gołębi, na których przeprowadzono tego typu badanie, utworzyły związek pary, obejmujący wspólne budowanie gniazda i próby prokreacji, wysiadywanie jaj podrzuconych przez naukowców i wychowywanie młodych.
Naukowcy kontynuowali różne warianty eksperymentu na różnych gatunkach zwierząt i doprowadzali do sytuacji, w której zwierzęta te były seksualnie zorientowane na inne gatunki i w ogóle nie rozpoznawały jako atrakcyjne osobników własnego gatunku!
Tego typu zjawisk nie obserwuje się w naturze. Można je wywołać jedynie poprzez skrzywienie zwierzęcia w sztucznych warunkach intensywnego eksperymentu. Desmond Morris ten mechanizm skrzywiania zwierząt w eksperymentach określił jako "FAŁSZYWE WPOJENIE".
Morris był nie tylko wybitnym zoologiem, ale też wieloletnim badaczem zachowań ludzkich. Był członkiem zespołu badawczego Nikolasa Tinbergena, który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii za badania nad wrodzonymi podstawami ludzkich zachowań (!). D. Morris był przekonany o tym, że homoseksualizm człowieka również jest orientacją, która jest nabywana w kontakcie z środowiskiem, w czasie życia człowieka, szczególnie w okresie dużej wrażliwości i infantylności (dziecinatwo i okres dojrzewania). Według niego człowiek może nabyć skłonności homoseksualne w pewnych warunkach, między innymi poprzez właśnie mechanizm fałszywego wpojenia, tak jak u zwierząt, na których przeprowadzano wspomniane wyzej eksperymenty w niewoli.
Ale o tym napiszę w kolejnej części.
Widać zatem wyraźnie, że ideolodzy LGBTQ oraz ulegający ich kłamstwom ludzie nieświadomi fałszywie interpretują zachowania zwierząt, zupełnie nie rozumiejąc zagadnień zoologii i budują na tej podstawie absurdalne wnioski i fałszywa ideologię.
Pozdrawiam.
Źródło: D. Morris, "Ludzkie zoo".
Na przykład młode dzikie kaczuszki hodowane w grupach jednopłciowych po 5-10 osobników i niemające kontaktu z płcią przeciwną przez pierwsze 75 dni swojego życia. Po wypuszczeniu ich do stawu z normalną populacją, samce tworzą ze sobą pary homoseksualne! Nie potrafiły rozpoznać płci przeciwnej jako atrakcyjną i zdolną do założenia gniazda i kopulacji.
Zdarzyło się na przykład, że dwa samce gołębi, na których przeprowadzono tego typu badanie, utworzyły związek pary, obejmujący wspólne budowanie gniazda i próby prokreacji, wysiadywanie jaj podrzuconych przez naukowców i wychowywanie młodych.
Naukowcy kontynuowali różne warianty eksperymentu na różnych gatunkach zwierząt i doprowadzali do sytuacji, w której zwierzęta te były seksualnie zorientowane na inne gatunki i w ogóle nie rozpoznawały jako atrakcyjne osobników własnego gatunku!
Tego typu zjawisk nie obserwuje się w naturze. Można je wywołać jedynie poprzez skrzywienie zwierzęcia w sztucznych warunkach intensywnego eksperymentu. Desmond Morris ten mechanizm skrzywiania zwierząt w eksperymentach określił jako "FAŁSZYWE WPOJENIE".
Morris był nie tylko wybitnym zoologiem, ale też wieloletnim badaczem zachowań ludzkich. Był członkiem zespołu badawczego Nikolasa Tinbergena, który otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii za badania nad wrodzonymi podstawami ludzkich zachowań (!). D. Morris był przekonany o tym, że homoseksualizm człowieka również jest orientacją, która jest nabywana w kontakcie z środowiskiem, w czasie życia człowieka, szczególnie w okresie dużej wrażliwości i infantylności (dziecinatwo i okres dojrzewania). Według niego człowiek może nabyć skłonności homoseksualne w pewnych warunkach, między innymi poprzez właśnie mechanizm fałszywego wpojenia, tak jak u zwierząt, na których przeprowadzano wspomniane wyzej eksperymenty w niewoli.
Ale o tym napiszę w kolejnej części.
Widać zatem wyraźnie, że ideolodzy LGBTQ oraz ulegający ich kłamstwom ludzie nieświadomi fałszywie interpretują zachowania zwierząt, zupełnie nie rozumiejąc zagadnień zoologii i budują na tej podstawie absurdalne wnioski i fałszywa ideologię.
Pozdrawiam.
Źródło: D. Morris, "Ludzkie zoo".