Dragon Age: Straż Zasłony - krótka recenzja

30
Moja recenzja to przeklejony komentarz z innego mema.
Jeszcze przed premierą, jak był pre-download na STEAMie, ta gra się pojawiła na torrentach... I tak, jestem jebanym piratem, więc grałem w grę przed premierą. Nie moja wina, że w dzisiejszych czasach uczciwi mają gorzej. Deal with it.

I tak, najbardziej się zgadzam chyba z recenzją CD Action. Ogólnie to wygląda tak:
1. To nie jest pełnoprawne RPG, tylko Action-RPG, tj. rozwój EQ czy rozwój bohatera praktycznie nie ma wpływu na rozgrywkę, co oznacza, że po 1-2 godzinach znajdujesz optymalny setting i sprawdza się w 100% przypadków, więc po 5h już się nudzisz i nie ma alternatyw.
2. Poziom trudności: upośledzony czarny amerykanin. Pasuje? :D Przeciwnicy grzecznie czekają, aż im napierdolisz, jak w nowych Assasins Creed czy SW: Outlaws.
3. Fabuła ma dziury logiczne, braki, czasem to się czuję, jakby ją robiło AI. Tak jakby w zeszłym roku już mieli grę gotową, ale ktoś powiedział "CHUJ, przepiszmy to przez ChatGPT raz jeszcze!".
4. Towarzysze są... hmmm... dyskusja toczy się o to, czy są wystarczająco woke i pedalscy, a prawda jest taka, że oni są nijacy. Nie zapamiętasz nikogo, zero charakterów, zero charyzmy, zero ciekawego origin story, questy towarzyszy ssą pałę po całości. Podobnie miałem w np. Pillarsach 2, nikogo nie zapamiętałem i z nowego Dragon Age'a też nikogo nie zapamiętam, a już na pewno nie tak jak Morrigan czy Alistera.
5. W grze nie ma side questów, to jest bull shit jak piszą, że są. Każdy side quest to w zasadzie znajdźka. Idź gdzieś, krótkie zadanko logiczne na poziomie 5 latka, weź coś tam, wróć. Koniec. Każde jedno, może narazie znalazłem ze 2 fabularne, takie na 5-10min. To przypomina zadania eksploracyjne w takim Guild Wars 2 czy w nowym Throne and Liberty.
6. Dialogi. Dialogi z NPCami są napisane jak w Bollywood, jak w jebanych Argentyńskich serialach tylko z nastawieniem na latynoskiego lewackiego odbiorcę w USA, no nie wiadomo o co chodzi i po co te postacie w ogóle wypowiadają te kwestie. Są takie przeskoki czasem jakbyś zaczynał rozmowę o powstrzymaniu Hitlera w Monachium, a ktoś w międzyczasie wrzuca wstawkę, że mu gołębie na auto srają. No kurwa.
7. Nie ma wyborów. Nie ma możliwości poprowadzenia fabuły tak jak chcesz, a wybory są narzucane, w sensie nie możesz wybrać czy komuś przy morderstwie wyrwać nerkę czy puścić wolno, twój wybór to czy puścić wolno bez problemu czy na kogoś nakrzyczeć jak będzie odchodził xD Absolutny brak wpływu na fabułę, wydarzenia, miejsca i postacie. Absolutny.
8. Lokacje - gra jest korytarzowo-otwarta, to znaczy, że masz mapkę wielkości tej z DA:I, ale kurwa wytyczone korytarze jak dla debili. Masz przezroczyste ściany przeszkadzające w eksploracji "bo tak", bo masz za mały level, albo jeszcze nie czas, no żebyś się czasem nie okazał bardziej mądry od twórców i w ogóle w dupie by ci się poprzewracało i zajrzałbyś za zaplanowane skrypty. Ja pierdole...
9. Grafika mimo że cukierkowa i widać, że gra jest kierowana dla najmłodszych jakby wygenerowana w dobrym kreatorze gier mobilnych, to w zasadzie nic kurwa nie widać. Lokacje są takie same wszędzie, wszędzie mgła przez którą chuja widać, lokacje miałkie, nieciekawe. Uważam, że DA:I wyglądało lepiej przy wydaniu na STEAM, a mówimy tu o grze z 2014 roku po lekkim liftingu...
10. Towarzysze w walce są w zasadzie niepotrzebni i bezużyteczni. Jak opanujesz dwa comba, to w zasadzie jesteś jak ten jebany terminator, a towarzysze gdzieś tam sobie stoją z tyłu. W zasadzie, nie wiem na chuj, marnują tylko CPU i RAM.

Ogólnie, takie 5/10 według mnie. Jakby to był zapychacz, wypuszczony taśmowo, kolejna X część jakieś serii, wypuszczanej co roku, jak Call of Duty i trwała by max 15h, to spoko, podbiłbym ocenę nawet na 7/10. No ale nie tego się oczekuje od spadkobiercy jednej z najlepszych gier RPG w historii. No kurwa. Mać.
0.043461084365845