Sie żale się i narzekam
Dyskusje ogólne
1 t
32
Gówno tekst, jak komuś się nudzi to przeczyta.
Czy tylko mi się wydaje że poziom gastronomii w Polsce zszedł na psy? Nie jestem jakąś paniusią która lubi dania nazywające się po francusku czy małą kawke. Jestem chłopem który lubi piwo i schabowe. Często zamawiam zwykłe żarcie ze zwykłych knajp i przez lata wszystko bylo ok. Wiadomo czasem jakiś włos się zdarzył czy lekko zimne żarcie. Ale to co się ostatnio wyprawia to jest jakiś kurwa cyrk. W jednej restauracji mieli przywieść żarcie w ciągu 1,5 godziny, nawet licznik mieli na stronie. Po 1,5 godzinie kiedy mnie już w domu nie było dostawca mnie poinformował że da jedzenie sąsiadowi a ja zostane zablokowany jako klient. Oczywiście podzieliłem się tą informacją na gronie publicznym (czytaj opinie google) i magicznie dostalem tydzień darmowego stołowania się. Inna knajpa powiedziała mi że mnie nie obsłużą bo ostatnio nie odebrałem zamówienia. Problem jest taki że nigdy tam nie zamawiałem, chciałem sprawdzić co oferują. Ludzi błąd, rozumiem.
Ale teraz to jest jakiś cysk. Sobota, dzisiaj, godzina 20:40. Zamawiam jedzenie, po 20 minutach dzwoni do mnie... ktoś. Mówi mi "mordo gdzie ty mieszkasz bo ja tu nie wisze ***mój adres***". Mówie zdziwionym tonem że jest to najbardziej rozpoznawalny punkt w okolicy, tłumacze jak się tu dostać. Dostawca mówi "ok, jestem tu obok, zaraz będe tylko znajomego spotkałem". Nie komentuje, mówię że czekam. Mija 30 minut, pzychodzi JAKIŚ KURWA SIWY DZIAD PO 60-tce, pod wpływem. Pytam się chama czy coś pił. "Nie no co ty gadasz, nie obrażaj mnie". Zwracam mu uwagę że nie jesteśmy na Ty i ponawiam pytanie jednocześnie skracając dystans żeby "niuchnąć" coś co pachnie jak sfermentowana wiśnia. Stary dziad mówi mi że jestem niekulturalny, wchodzi mi do mieszkania i mówi że jestem chamem. Zamykam mu drzwi przed twarzą bo nie mam zamiar bić staruchów.
Dzwonie do restauracji i mówie że wysłali do mnie starego pijanego dziada który mimo bycia pod klatką rozmawiał sobie z kolegami i moje jedzenie jest pewnie zimne.
Gówniara przy słuchawce drze na mnie mordę "PAN JEST CHYBA PIJANY, NASI KIEROWCY NIGDY NIE PIJĄ A TEN SIWY PAN JEST CHORY. NASZA RESTAURACJA NIE BĘDZIE JUŻ PANA OBSŁUGIWAŁA".
I powiedzcie mi że przemoc fizyczna nie była świetnym rozwiązaniem na wychowywanie pokoleń. Ktoś tego dziada pilnuje, ktoś go nie sprawdził czy jest pijany. Ktoś tą gówniarę obsadził na słuchawkę. Mam 30 kurwa lat i narzekam jak jebany stary dziad.
Do pokolenia 2000+ powinno się celować przed rozpoczęciem rozmowy.
Czy tylko mi się wydaje że poziom gastronomii w Polsce zszedł na psy? Nie jestem jakąś paniusią która lubi dania nazywające się po francusku czy małą kawke. Jestem chłopem który lubi piwo i schabowe. Często zamawiam zwykłe żarcie ze zwykłych knajp i przez lata wszystko bylo ok. Wiadomo czasem jakiś włos się zdarzył czy lekko zimne żarcie. Ale to co się ostatnio wyprawia to jest jakiś kurwa cyrk. W jednej restauracji mieli przywieść żarcie w ciągu 1,5 godziny, nawet licznik mieli na stronie. Po 1,5 godzinie kiedy mnie już w domu nie było dostawca mnie poinformował że da jedzenie sąsiadowi a ja zostane zablokowany jako klient. Oczywiście podzieliłem się tą informacją na gronie publicznym (czytaj opinie google) i magicznie dostalem tydzień darmowego stołowania się. Inna knajpa powiedziała mi że mnie nie obsłużą bo ostatnio nie odebrałem zamówienia. Problem jest taki że nigdy tam nie zamawiałem, chciałem sprawdzić co oferują. Ludzi błąd, rozumiem.
Ale teraz to jest jakiś cysk. Sobota, dzisiaj, godzina 20:40. Zamawiam jedzenie, po 20 minutach dzwoni do mnie... ktoś. Mówi mi "mordo gdzie ty mieszkasz bo ja tu nie wisze ***mój adres***". Mówie zdziwionym tonem że jest to najbardziej rozpoznawalny punkt w okolicy, tłumacze jak się tu dostać. Dostawca mówi "ok, jestem tu obok, zaraz będe tylko znajomego spotkałem". Nie komentuje, mówię że czekam. Mija 30 minut, pzychodzi JAKIŚ KURWA SIWY DZIAD PO 60-tce, pod wpływem. Pytam się chama czy coś pił. "Nie no co ty gadasz, nie obrażaj mnie". Zwracam mu uwagę że nie jesteśmy na Ty i ponawiam pytanie jednocześnie skracając dystans żeby "niuchnąć" coś co pachnie jak sfermentowana wiśnia. Stary dziad mówi mi że jestem niekulturalny, wchodzi mi do mieszkania i mówi że jestem chamem. Zamykam mu drzwi przed twarzą bo nie mam zamiar bić staruchów.
Dzwonie do restauracji i mówie że wysłali do mnie starego pijanego dziada który mimo bycia pod klatką rozmawiał sobie z kolegami i moje jedzenie jest pewnie zimne.
Gówniara przy słuchawce drze na mnie mordę "PAN JEST CHYBA PIJANY, NASI KIEROWCY NIGDY NIE PIJĄ A TEN SIWY PAN JEST CHORY. NASZA RESTAURACJA NIE BĘDZIE JUŻ PANA OBSŁUGIWAŁA".
I powiedzcie mi że przemoc fizyczna nie była świetnym rozwiązaniem na wychowywanie pokoleń. Ktoś tego dziada pilnuje, ktoś go nie sprawdził czy jest pijany. Ktoś tą gówniarę obsadził na słuchawkę. Mam 30 kurwa lat i narzekam jak jebany stary dziad.
Do pokolenia 2000+ powinno się celować przed rozpoczęciem rozmowy.