Pasta

1
Ubikacje w gimnazjach to istne rojowiska palaczy. Te ciasne, brudne pomieszczenia,
zwłaszcza w okresie zimowym są po brzegi wypełnione uczniami – często po prostu trudno wejść do
środka, a stojąc na zewnątrz, można zobaczyć białą mgiełkę unoszącą się przez szczeliny w drzwiach. I
uprzedzając pytania – tak, można było upalić się biernie, stojąc na zewnątrz.
Zarówno porządnym uczniom, nauczycielom, jak i woźnym nie podobało przekształcenie
łazienek w palarnie, ale nikt nie mógł z tym procederem nic zrobić (co, zamknęliby wszystkie łazienki
w budynku? Wolne żarty).
Jednakże, mieliśmy w gimnazjum kilka starych, stetryczałych woźnych – w tym Gienię, która olewała
zasady tak samo, jak uczniowie – często zdarzało się więc, że goniła nas po korytarzach z miotłą, gdy
nanieśliśmy do środka błota lub odpowiadała na zaczepki uczniów seriami wulgaryzmów, których nie
powstydziliby się szewcy.
No, ale wróćmy do łazienek/palarni. Gieni bardzo przeszkadzał taki stan rzeczy, więc
pewnego razu postanowiła zamknąć drzwi jednej z palarni – gdy wewnątrz znajdowała się akurat cała
towarzyska śmietanka.
Jak postanowiła, tak zrobiła. Kluczyk się przekręcił, drzwi się zamknęły.
Z początku nikt z będących wewnątrz tego nie zauważył. Dopiero gdy zadzwonił dzwonek na lekcje,
ktoś odkrył, że to pułapka.
Gienia w tym czasie, zawołała inną woźną i kazała jej iść po dyrektorkę – to byłaby idealna
okazja do ukarania wszystkich palących. Złapania ich na gorącym uczynku.
Jeden z najbardziej agresywnych palaczy zaczął kopać w drzwi – do tego stopnia, że zrobił w
nich dziurę (stara, przegniła dykta – czy trzeba mówić coś więcej?). Gieni puściły nerwy, podbiegła do
zaklinowanej, wystającej nogi i zaczęła okładać ją miotłą.
- Gienia, ty jebana pizdo! – Krzyczała wściekle ofiara.
- Ja ci dam pizdę, bandyto! – Odkrzyknęła, dalej okładając miotającą się kończynę.
W końcu chłopak wciągnął obolałą nogę do środka (zapewne z pomocą kilku innych kumpli). Palarnia
powoli się wyciszała. W tym momencie, przyszła pani Ania, nasza nauczycielka fizyki, która otworzyła
klasę i kazała wszystkim wejść.
O dziwo, nikt nie ruszył się z miejsca – oglądaliśmy widowisko z otwartymi szeroko ustami, a
nauczycielka przyłączyła się do nas.
Po chwili, przybyła dyrektorka w asyście kilku woźnych. Gienia podeszła do drzwi i przekręciła
kluczyk.
Łazienka była pusta, jeśli nie liczyć kartki leżącej na ziemi. Widniał na niej wielki penis i
dopisek „Gienia ty kurwo”, wypisany markerem.
Pani dyrektor, woźne oraz o dziwo pani Ania, podeszły bliżej – wewnątrz nie było żywej duszy.
Wszyscy palacze (a było ich około dwudziestu, zapewne) wyparowali z łazienki, która znajdowała się
na DRUGIM piętrze. Już podczas lekcji zauważyliśmy, że w klasie nie ma Spermy i Młodego – czyli jedynych wtedy
nałogowych palaczy. Po kilkunastu minutach pojawili się, ze śniegiem we włosach, przepraszając za
spóźnienie.
Pani Ania poprosiła, by szybko usiedli, po czym wpisała im w dzienniku spóźnienia zamiast
nieobecności. Powiedziała, że są magikami, uśmiechając się delikatnie.
Zgodnie z tym, co opowiedzieli Sperma i Młody, ktoś wpadł na pomysł żeby uciec przez okno
– i chociaż początkowo go wyśmiano, wszyscy zmienili zdanie, gdy ten bezpiecznie znalazł się na
zewnątrz (wylazł kolejno przez parapet, potem przy pomocy rynny i sąsiedniego parapetu zszedł
niżej, by w końcu zeskoczyć na zaśnieżony trawnik).
To była jedyna tak zorganizowana ucieczka w dziejach szkoły.
Większość winnych złapano, ale kilku szczęśliwców, w większości z klas pierwszych, uszło z
„życiem”. Osoba, która zrobiła dziurę w drzwiach, musiała zapłacić za wstawienie nowych… Ale co
ciekawe, skończyło się na zabiciu dziury nowym płatem dykty – co zaś stało się z pieniędzmi, nie wie
nikt.
0.040180921554565