Dziekanat 3

5
Jestem sobie małą drukarką w dziekanacie. Drukuję już kilka dobrych miesięcy od ostatniej konserwacji. W tle słuchać jakieś dwie kobietki które gadają, piją kawę i jedzą szarlotkę. Przed chwilą był kurier z paczką - był taki przystojny, że aż pobrałam dwie kartki. W kącie widzę jak kolega ekspres robi się blady bo wie co się dzieje - kończy się kawa i będzie musiał robić co czego nie robie te dwie pindy czyli pracować. Nagle jedna wstaje i wychodzi zamykając drzwi ale przez nie słychać co się tam dzieje. Na zewnątrz wielki szmer i stupanie ludzi w kolejce oraz wielki huk jakby upadek a zaraz po tym klaskanie petentów. Tylko Pan Mirek się zdenerwował bo musiał wracać z wiadrem na kółkach i zmywać to błoto co nanieśli. A pierdole nie będę więcej pracować bo mi się jeden tusz skończył (żółty).
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Dziwna sprawa cz.2

2
Mamy sporą kolejkę, ze 20 osób na raz nagle coś chce. Ktoś się wydziera, inny płacze. Najgorsze jest to, że zepsuła nam sie drukarka i skończyła kawa.
Wiec idę sobie do koleżanek obok zaparzyć, na korytarzu syf i błoto, bo pada, no i bum! Przewróciłam sie i boli mnie kostka. Dzisiaj już nikt nic nie załatwi. 
Jedno co, że się tłum uspokoił i bił brawo jak wstałam tyle dobrze.
Najgorzej,  że telefon nie przestaje dzwonić. 
Dziwna sprawa cz.2
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Tej strony już nie ma

26
Poszedłem kiedyś do Empiku, czy tam Empika, i zacząłem się włóczyć między książkami. Włóczyłem tu, tam i siam. Nic ciekawego. Aż znalazłem książkę o Annie Dymnej. Och, nie. Tylko nie Anna Dymna, pomyślałem. Tylko nie ona. Wziąłem tę książkę do ręki, zacząłem przeglądać. Jezu drogi, zdjęcia. W środku były zdjęcia młodej Anny Dymnej. Zacząłem się ślinić. Jak pies. Jak wilk dziki. Zjadłbym ją, pomyślałem. Jak Boga kocham, zjadłbym. I zacząłem jeść. Wyrywałem strony z książki, te ze zdjęciami, jedna po drugiej, wkładałem sobie do ust i jadłem. Jakaś kobieta zatrzymała się i patrzyła na mnie. Ja jadłem Dymną. A ta kobieta patrzyła przez chwilę, a potem podeszła i zapytała:
- Przepraszam bardzo - zapytała. - Czy pan jest chory psychicznie? Czemu pan je książkę?
Spojrzałem na nią. Spojrzałem z rozbawieniem. I pokazałem, co jem.
- Anna Dymna - powiedziałem. - Młoda, naga.
- Och, Jezu. A to przepraszam bardzo - odrzekła ta kobieta. - Nie zauważyłam.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnąłem się. I polizałem kolejną stronę. I ugryzłem ją. I wyszarpałem zębami z książki. I zjadłem. Annę Dymną.
Tej strony już nie ma
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.12825417518616