gdyby na przykład wasz ziomek którym jesteście na mieście walczyłby z agresorem który próbuje najpierw skroić go, a niedalekiej przyszłości prawdopodobnie Ciebie - w ferworze walki, nie chcący - wyrządziłby Wam jakaś krzywdę i DAJMY NA TO w jakimś tam pierwszym odruchu nie przeprosił Was za to, bądź nawet uznał, że nie jest to konieczne ze względu na to z czym musiał się zmagać ,,wraz z Tobą" to rozumiem, że waszą reakcją będzie stanie nad ziomkiem z założonymi rękoma i czekanie z dziwną miną na przeprosinypl? Czy w świetle takiej perspektywy wasza postawa nie wydaje się wam zdeczka przyjebana, zlamusiała i ciotowata?