Po to dał nam generał pałki, żebyśmy bili…

4
Powodem zatrzymania, który wpisywano do dokumentacji, był udział w demonstracjach, bez dociekania czy tak było w rzeczywistości. Ustalono liczne przypadki oczywistego przekręcania słów zatrzymanego (np. jeśli mówił, że został pobity przez milicjantów, wpisywano, że stawiał im opór) lub pomijania oświadczeń osób zatrzymanych. Dokumentacja taka była nierzetelna, najczęściej nieprawdziwa (także co do godzin zatrzymań, które z reguły wpisywano tak, aby choć formalnie dochować 48-godzinnego terminu zatrzymania), wytwarzano ją dla potrzeb uzyskania przyszłego skazania przez kolegium ds. wykroczeń, którego to członkowie mechanicznie wymierzali grzywny.
Po to dał nam generał pałki, żebyśmy bili…
Mariana Mazurek, 4 maja 1982 r. szedł ulicami Szczecina. Był on przypadkowym przechodniem. Będąc przesłuchany, zeznał przed prokuratorem Oddziałowej Komisji „zostałem zatrzymany […] i od razu pałki poszły w ruch, uderzano mnie po całym ciele, doliczyłem się kilkudziesięciu uderzeń. Biło mnie 4–5 zomowców. Trwało to ok. 10 minut. Zomowcy zawlekli mnie do więźniarki, którą przewieziono nas do aresztu śledczego. Na podwórzu do wejścia do budynku było ponad 100 zomowców, ustawionych w szpalery, którzy bili gdzie popadło. Tu znów otrzymałem kilkadziesiąt uderzeń […]. Zaprowadzono nas (osoby rzekomo rozpoznane) zatem do pomieszczenia w piwnicy. Pomieszczenie to posiadało 4 filary, każdy z nas został przypięty kajdankami do filara. Wtedy dwóch mężczyzn w cywilnych ubraniach biło nas pałami po plecach. Bicie trwało długo […]”.
Po to dał nam generał pałki, żebyśmy bili…
Pan Mariusz Sławiński (wówczas uczeń) zeznał „Zostałem zatrzymany. W samochodzie tym był już mój kolega Jacek. Przykucnął w rogu i płakał. Był pobity. W samochodzie był jeszcze funkcjonariusz w jasnej koszuli […] zapytał mnie, czy mam legitymację. Odpowiedziałem, że nie mam. Wówczas funkcjonariusz ten zaczął mnie bić pałką policyjną, taką większą. Bił mnie gdzie popadnie, po głowie, plecach, nogach. Bił mnie długo i dotkliwie. Ja kuliłem się i krzyczałem »mamo, mamo boli«. Uderzył mnie może 30, 40 razy. Bolało mnie okropnie, nie do opisania i wytrzymania. Ten funkcjonariusz na nic nie zwracał uwagi. Tylko bił. Ja dosłownie fruwałem po tym samochodzie. Było to przerażające i okrutne”.
Po to dał nam generał pałki, żebyśmy bili…
Pan Mieczysław Walczak zeznał: „ZOMO ostrzelało pochód gazem łzawiącym i zaczęło rozbijać demonstrację. Do mnie podbiegł zomowiec i uderzał mnie pałką w głowę, w wyniku czego straciłem przytomność. Obudziłem się dopiero w szpitalu, okazało się, iż mam wybite zęby”.
Pan Leszek Kachman był świadkiem sytuacji, którą opisał: „Na pace samochodu było z 30-tu ludzi. Jednym z nich był starszy pan, grubo po 60-tce. Ten mężczyzna chciał się dowiedzieć, dlaczego go zatrzymali. Wówczas siedzący w samochodzie zomowiec zaczął go strasznie bić pałką. Ponieważ była to długa pałka i nie miał jak się zamachnąć (od góry), uderzał go bokiem i w ten sposób przy okazji ciosy otrzymywali wszyscy siedzący po obu stronach tego mężczyzny”.
Pan Ryszard Hanć zeznał: „Po jakimś czasie samochód zatrzymał się na dziedzińcu. Jako pierwsze z samochodu wysiadły dzieci i w tym momencie usłyszałem krzyk tych dzieciaków, od razu zorientowałem się, że zostały pobite. Wysiadając z samochodu, zobaczyłem szpaler funkcjonariuszy ZOMO. Wysiadające z samochodu osoby biegły do drzwi wejściowych, a zomowcy okładali ich pałkami gumowymi”.
Jak wynika z relacji rolnika, Radosława Sałaty, pod Sejmem w środę został poturbowany jego 13-letni syn. - Po badaniach syna w szpitalu udałem się do komendy powiatowej w Sieradzu i tam złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - pobicie mojego syna przez funkcjonariusza policji. Będziemy chcieli, żeby jakakolwiek porządna kancelaria lub prawnik, udzielił nam pomocy prawnej, bo takiej będziemy potrzebować w dochodzeniu swoich roszczeń. Na ulicy Wiejskiej, kiedy funkcjonariuszy policji zaatakowali pokojowo nastawionych rolników, spryskali nas gazem, w tym momencie mój syn był przy tym obecny, pomagał rolnikom, udzielał im pomocy, ocierając im twarze i obmywając napojami, by łagodzić skutki użycia gazu. Kilku policjantów biegło w jego kierunku, jeden z nich uderzył pałką mojego syna w nogę. Doprowadziło to do powstanie siniaka i otarć łydki. Gdy wróciliśmy do domu, udaliśmy się do szpitala powiatowego w Sieradzu i tam zostało wykonane RTG lewej nogi. Okazało się, że syn ma tkliwość w obrębie rzepki, uszkodzone zostało więzadło poboczne, jest podejrzenie uszkodzenia ML. Syn ma unieruchomienie, ortezę na okres dwóch tygodni
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14220094680786