Najgorsi byli ci co lali do fulla ofc faktura hod doszek ,malboraski w "miętkim" (gość z kartuz) i wszystko rzucone: "tam z dwójki skasuj na firme faktura bedzie nip 756054.... do tego dobij mi tam jeszcze malboraski w miętkim i hod doga z keczapem" Oczywiście wszystko jednym ciągiem , rzucone gdzieś w powietrze nawet nie patrząc na mnie bez dzień dobry czy pocałuj mnie w dupe. Takich to w sumie szybko ucinałem i udawałem że nic nie słyszałem więc stoje i wyjebane. On patrzy na mnie i "co?" a ja że może dzień dobry na początek... no i cała regułka od początku tak żeby nauczyć wsiura chociaż troszke szacunku. Ninawidziłem jak ludzie wchodzili i odrazu jebali na TY bez niczego. Najlepiej jak sie jeszcze śpieszyli mmmm to aż było miło zapytać czy karta na punkty to może cole w promocji a jak nie to może płyn do spryskiwaczy itd itd.
5. Lewe faktury
To był tak naprawde dodatkowy zarobek dla każdego pracownika taka druga lub nawet trzecia wypłata. Oczywiście nie dla mnie XD Proceder był prosty jak przysłowiowy barszcz. Dogadanka z zaprzyjaźnioną firmą (niektórzy to walili prosto z mostu ze szukają kogoś do faktur) , przeciętny klient nie brał paragonu wiec myk paragon w kieszeń i za 5 min wystawienie faktury na firme znajomego i 10% z kwoty bedzie dla wystawiającego. Znałem takich co z tych pieniędzy postawili dom , kupili auto. No ogólnie kasa izi w chuj ale wiadomo oszustwo podatkowe wiec adrenalina na kraku XD Jak dobry miesiąc to i z 5-6k ziomeczki wyrabiali z wypłata na poziomie 2k wiec grzech nie kraść.
6. Hot doszki,pierożki i inne zapiekanki
Tu zaczyna sie horror. Z każdym z kim rozmawiam odradzałem jeść na stacji. JAk wspominałem kierownik to jebany sknera wiec podobnie jak ze szmatą do podłogi to do czyszczenia kurzu,kibli i hot doga czyli tych rurek na krórych kręcą się kiełby też była tylko jedna szmata więc chyba nie musze nikomu tłumaczyć jaka była kolejność czyszczenia,, podpowiem że hot dog był zawsze na końcu. Sosy do tych hot dogów w miare szybko się kończyły więc żadko sie zdarzało żeby coś spleśniało w środku ale tak też bywało. Oczywiście w przeciwieństwie do zapiekanek bo tego nikomu sie nie chciało nawet wyjmować z lodówki więc potrafiły tam leżeć nawet i miesiąc , a jak zachodziły pleśnią to poprostu sie zdrapywało i do pieca. Za to pierożki to był dym XD Z racji że zawsze ich brakowało na stanie kierownik kazał je liczyć co noc , przychodziły w kartonach posortowane na różne farsze średnio mieliśmy na stanie kilka tyś więc liczenia było od chuja, jednej nocki tak sie nudziliśmy tym liczeniem że jeden usiadł z jednej strony kas drugi kasjer z drugiej i liczyliśmy je puszczając sobie po podłodze. No kurwa patologia. Więc nie radzę jeść na stacji. Oczywiście słyszałem wiele opowieści z innych stacji o pluciu do sosów czy 10 krotnym odmrazaniu pierozkow XD....cdn