Ave szatan

17
Ty nad wszystkie anioły mądry i wspaniały,
Boże przez los zdradzony, pozbawiony chwały,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

O Ty, Książę wygnania, mimo wszystkie klęski
Niepokonany nigdy i zawsze zwycięski,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Głuchych mroków podziemia wszechwiedzący królu,
Lekarzu dobrotliwy ludzkich trwóg i bólu,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Któryś rzucił w pierś nawet najlichszych nędzarzy
Skrę miłości, co raju pragnieniem się żarzy,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Który śmierć zapłodniwszy, swą oblubienicę,
Zrodziłeś z nią Nadzieję, szaloną wietrznicę,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Który w oku skazańca zapalasz błysk dumy,
Że patrzy z szubienicy wzgardą w ludzkie tłumy,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Który znasz najtajniejsze ziemskich głębin cienie,
Gdzie zazdrosny Bóg drogie pochował kamienie,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Który wzrokiem swym jasnym przejrzałeś metale
Od wieków śpiące w głuchym, mrocznym arsenale,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Który chronisz od śmierci i zgubnego strachu
Lunatyków błądzących po krawędziach dachu,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Który starym pijaka kościom niepożytą
Giętkość dajesz, gdy wpadnie pod końskie kopyto,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Któryś człeka słabego, by mu ulżyć męki,
Nauczył proch wyrabiać i dał broń do ręki,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Któryś piętno wycisnął, co hańbą naznacza,
Na czole bezwstydnego chciwca i bogacza,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Który sprawiasz, że kobiet upadłych wzrok pała
Uwielbieniem łachmanów i chorego ciała,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Pochodnio myślicieli, kosturze wygnańców,
Spowiedniku wisielców i biednych skazańców,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!

Ojcze przybrany dzieci, których Boga Ojca
Gniew i mściwość wygnały z rajskiego Ogrojca,

O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Bo on jest moim panem zbawieniem

18
Miej mnie w opiece,
mój pa­nie Sza­tanie.
Niech z rąk ich nig­dy
mi się krzyw­da nie sta­nie.

Chwyć moją duszę
i pożryj ją prędziej
nim oni mnie wezmą
w nik­czem­ne swe ręce.

Tyś mi nadzieją jest
wielką o świ­cie
i Tyś dał piękne
mroczne to życie.

Więc chroń je i mnie chroń
tak bar­dzo jak możesz
a ja sta­rać się będę
by nie było nig­dy gorzej.

Już nig­dy nie dot­knę
ich nędznej tru­ciz­ny.
Przy­pomnę to pat­rząc
na nad­gar­stkach mych bliz­ny.

I będę pa­miętać
o tym już zaw­sze,
że Tyś jed­nym, przez ko­go
to życie jest ciekaw­sze.

Strach za­bierz ode mnie
gdy wróg jest w pob­liżu
i nig­dy nie pozwól
by na krok ni był bliżej.

Spraw aby tych wszys­tkich,
co życzą mi śmier­ci
spot­kało nie­szczęście
i spot­ka­li ją pier­wsi.

A mi niech już krzyw­da
nig­dy więcej się nie sta­nie,
bo ja do­syć już mam jej,
mój pa­nie Sza­tanie.
Bo on jest moim panem zbawieniem
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.084114074707031