Są dobrzy ale są też lepsi

2
Są dobrzy ale są też lepsi
Jakub Wędrowycz, genialny egzorcysta, najlepszy fachowiec w kraju, stanął przed słupem ogłoszeniowym. Zaciągnął się skrętem z machorki a potem w zadumie wpatrzył w plakat.
– U-p-i-ó-r w o-p-e-r-z-e – przesylabizował z trudem. Spojrzał na list gończy i pokiwał z uznaniem głową. Niełatwo tak dobrze sfotografować ektoplazmę. Zdjęcie umieszczone na afiszu było doskonałej jakości. Napisów poniżej nie zdołał rozszyfrować, ale z grubsza wiedział co tam jest nacykane. Ktoś poszukuje fachowca, żeby rozprawić się z upiorem.
Egzorcysta raz jeszcze obejrzał plakat ale nie znalazł ceny. Tak, ten, co go zawiesił może i umiał robić dobre zdjęcia, ale poza tym był kompletnym dyletantem. Po co, złamas jeden, plakatował tym po mieście, zamiast zgłosić się bezpośrednio do Jakuba?
Ano racja, przecież od tygodnia siedział u syna w stolicy. Najwidoczniej właściciel teatru wpadł na Stary Majdan, tam mu powiedzieli, że Jakub jest w Warszawie, no to nalepił na
słupach...
– Logika to podstawa – powiedział z zadowoleniem.
Spojrzał uważnie i odkrył jeszcze schematyczny rysunek budynku teatru. Co za miłe ułatwienie...
Gmach znajdował się opodal. Jakub ruszył po monumentalnych schodach do głównego wejścia. Tu jednak spotkało go niemiłe rozczarowanie. Zamknięte było na głucho. Załomotał. Po chwili pojawił się wachman.
– Czego? – warknął.
Egzorcysta nie przypadł mu jakoś do gustu.
– Ja w tej sprawie – Wędrowycz podał mu kawał afisza odpruty od słupa.
– Kasy są tam – wachman wskazał ręką kierunek i zniknął.
Jakub poczerwieniał ze złości. Co oni, za ciula go mieli? W przeciwieństwie do niejakiego Wiedźmina Geralta, Jakub Wędrowycz najpierw odwalał brudną robotę, a potem
dopiero wyznaczał cenę i zgłaszał się do kasy... I nigdy nie brał zaliczek. Tfu, co za hańba, wzięli go za byle egzorcystę, tymczasem on jest fachowcem... Najlepszym w kraju fachowcem, mistrzem nad mistrze... Cholera.
Są dobrzy ale są też lepsi
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Lenin wiecznie żywy

8
Lenin wiecznie żywy
-Jakub Wedrowycz? - upewnil sie general.
-Aha - przyznal sie egzorcysta.
General kontemplowal przez chwile, stojacy przed nim na biurku krwistoczerwonej barwy telefon, po czym zaczal mowic.
-Nasza przodujaca, radziecka nauka rozwiazala w ostatnich latach szereg nierozwiazywalnych zdawaloby sie
problemow.
-Etanol z trocin? - Jakub wykazal zywe zainteresowanie.
-Miedzy innymi - wtracil wachman.
-Dacie przepis towarzyszu?
General trzasnal piescia w stol.
-Nie czas tu na wyglupy! Jestescie towarzyszu Wedrowycz egzorcysta.
Brwi wieznia uniosly sie do gory.
-Czy wasza, przodujaca, radziecka nauka nie udowodnila czasem, ze nie ma zadnych zjawisk paranormalnych?
-Nasza, przodujaca, radziecka nauka, udowodnila wiele rzeczy, ale niektore dogmaty musielismy
zweryfikowac...Niewazne. Jest ci zapewne wiadomo, po swojej smierci wielki Lenin...
-A kto to jest Lenin? - zaciekawil sie egzorcysta.
Wachman z trzaskiem odbezpieczyl karabin.
-Zastrzelic?
-Juz nie trzeba, przypomnialem sobie!
-Nie strzelaj - polecil general. - Po swojej smierci, nasz nauczyciel zostal zabalsamowany. Rozumiesz, co to znaczy?
Jakub uwielbial grac wioskowego przyglupa. Tym razem tez nie odmowil sobie tej przyjemnosci.
-Znaczy takim tym balsamem do wlosow? - upewnil sie.
-Ja go jednak zastrzele - poprosil wachman. - Zamknij sie idioto, bo ciebie zastrzele! A ty sluchaj.
Lenin zostal zmumifikowany.
-Znaczy zasolony, tak jak egipskie faraony?
-Cos w tym rodzaju. Zakonserwowano go specjalna substancja o scisle tajnej recepturze.
-Mam ja odtajnic? - Jakub palil sie do czynu.
-A skad! Nasz problem polega zupelnie na czyms innym. - general znizyl glos. - Otoz ostatnio, na dniach, wartownicy
pilnujacy szklanej trumny wodza zauwazyli, ze ten zaczal sie poruszac.
-To da sie bardzo latwo wyjasnic.
-No to mowcie, egzorcysto.
-Powtarzacie od siedemdziesieciu lat, ze Lenin jest wiecznie zywy i w koncu uwierzyl. Ba, kto by nie uwierzyl.
-Powtarzamy takze inne hasla, a jakos nie widac...- general byl wyraznie zaskoczony taka interpretacja.
-Och, to bardzo proste. Wieksze jest prawdopodobienstwo, ze Lenin zasolony tym tajnym polimerem siedemdziesiat lat
temu jest nadal zywy, niz ze proletariusze sie polacza, czy ze kazdemu bedzie wedle jego potrzeb.
-Trzeba go odeslac w niebyt.
-Hm?
-Trzeba go wykonczyc.
-I wy marksisci-leninisci chcecie zaprzepascic taka szanse?
-Jaka szanse?
-Pod wodza niesmiertelnego wodza, bedziecie mogli przeprowadzic rewolucje swiatowa!
-Wolimy sluzyc idei...
-A jaki to bylby wspanialy argument za wprowadzeniem komunizmu.
Wachman uniosl karabin, ale general uspokoil go jednym gestem.
-I co poradzicie, towarzyszu specjalisto?
-A co mam radzic? Wezme osikowy kolek i niech sobie lezy kolejne siedemdziesiat lat.
-Kolkiem naszego wodza?
-Nie widze innej mozliwosci. Chyba, zeby mu wbic srebrny albo zelazny gwozdz w czolo.
-W czolo nie mozna, bo turysci go ogladaja.
-No to zostal tylko kolek. Moge go wbic tak, zeby nie wystawal. Zalozycie na wierzch nowa marynarke i bedzie gut.
-A nie daloby sie wbic kolka od spodu?
-Ni. Po pierwsze bedzie wam wyciekal ten tajny sos, a po drugie lopatka zaslania serce.
-Jeszcze jedno. Przydaloby sie wykryc winnych takiego stanu rzeczy i oczywiscie surowo ich ukarac.
-Mysle, ze powinniscie podejrzewac tych towarzyszy, ktorzy byli na placowkach na Haiti.
-Dlaczego?
-Tamtejsi Murzyni maja taka zabawna religie, nazywa sie voo doo, ozywianie trupow.
General mrugnal i wydobyl spod biurka butelke spirytusu.
-Wudu powiadacie? No to wypijmy za owocna wspolprace - zachecil.
Wypili. Dwie butelki pozniej, Jakub zaczal nudzic, ze warto by zabrac sie wreszcie do roboty.
-No to chodzmy - powiedzial general, podnoszac sie ciezko.
Lenin wiecznie żywy
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14743399620056