Kosmo-nalewka Nowość miód!!

9
Witam Dzidki, chciałbym się pochwalić moją własną konstrukcją która craftowałem aż 3 dni. Wyszło dobrze a nawet można powiedzieć, że średnio! Tutaj oto jest moja pierwsze robota którą zrobiłem czyli cytrynówka z nutą miodu.

Jeżeli ktoś jest ciekawy jak coś takiego uczynić to podaje przepis:
- 2kg cytryn (ja wybrałem te większe żeby lepiej się obierało)
szoruje szczotką wszystkie cytryny aby pozbyć się tego wosku albo innego syfu który jest na skórce (nie, nie mam tutaj na myśli napleta) Następnie wrzucam je do wrzącej wody na 30sekund albo i minute, można też w durszlaku ale nie polecam bo czasami źle się sparzą. Biorę obieraczke do ziemniaków i obieram skóre z cytryny w taki sposób aby jak najmniej białego
(albedo albo innej spermy czy jak to tam się zwie) i w taki sposób te kawałki skórek wrzucam do słoja (ja posiadam słoik prawie 5l) i zalewam litrem spirolu 95%

Kurwa ale tu kolorowo będzie pewnie powiedzą, że pedał jakiś ale chuj xD 

Po 3 dniach pozostawienia słoika w ciemnym miejscu z litrem spirolu i kawałkami skórki z cytryn robie syrop, czyli ja wtedy użyłem 1.7litra wody i rozpuściłem tam 800 gram cukru. W między czasie kiedy cukier się rozpuścił przez sito przelałem zawartość słoika aby oddzielić skórki od spirytu a następnie zlałem wszystko do słoja. Wlałem jeszcze 200ml soku z cytryny i 200ml miodu wielokwiatowego. Po wszystkim zamieszałem łyżka i jest!
(Ale teraz pierdolne takim o kolorkiem żeby dodać nute grozy albo pokazać jaki zjebany jestem) 3.5 litra zajebistej naleweczki made in piwnica! No może nie piwnica bo kuchnia ale kto tam by zwracał na to uwage... 
Kosmo-nalewka Nowość miód!!
Z cytryn które mi zostało wycisnąłem sok i wyszło mi prawie litr polecam schować do lodóweczki na lemoniade albo na rano gdy kacyk będzie to kumulacja witamin wypierdoli lepiej niż mi pod tą dzidką komentarzy żebym wypierdalał xDD 
Dobra koniec tej kolorowej inkwizycji i wróćmy do najnormalniejszego i najpiękniejszego koloru na tym świecie. 

Drugą partie jaką robiłem nalewy to też cytrynówki bo bratu zasmakowała i powiedział wincyj wincyj słój wytrzyma! Tyle, że zamiast miodu dodałem nutke imbiru i co wyszło? Pychota! Tyle, że czekam aż mrozy przyjdą bo rozgrzewa jebana! xDD
Kosmo-nalewka Nowość miód!!
Taki chuj tego kolorku jeszcze nie było! Teraz będzie szaro niczym pindol chleb1234 po piątkowym wieczorze. Skąd wiem jak wygląda pindol chleba? bredzę...

No ale wracając to macie też taką zajawke? Myśle, że następną partie jaką zrobie to chyba atakuje grejfruta bo też lubie a dawno nie piłem albo znowu cytrynke bo wchodzi jak gil do smyka hehe
A no i pytanie do was zamiast curku chce użyć miodu to jak myślicie ile dodać na 1.5l wody i czy miód rozpuścić w tej wodzie czy na koncie dodać i mieszać w słoju?
Kosmo-nalewka Nowość miód!!
No to tyle ode mnie. Pisząc to aż się kurwa spociłem xD
Klaszycznie praca: 30%
Wykonawca: Ja
Coś ode mnie na koniec: Wypierdalam!
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Orzechówka

19
Orzechówka
Kolejna nalewka
Orzechówka, bardzo prosta do zrobienia


- Około 20-30 jeszcze zielonych orzechów włoskich przecinamy na pół lub w ćwiartki do dużego słoja
Najlepiej żeby były na tyle wczesne żeby w srodku poza jeszcze białą skorupką było coś na wzór galaretki 
- Co warstwe przesypujemy 2-3 łyżkami cukru
- Gdy skończą się orzechy, zakręcamy słój i odstawiamy na kilka dni w ciepłe i ciemne miejsce.
- Codziennie kilka razy potrząsamy słoikiem żeby cukier mógł swobodnie się rozpuścić 
- Gdy cukier się rozpuści zalewamy całość alkoholem
Może być wódka, może byś spirytus. Osobiście wybrałem około 60% bimber żeby nie był zbyt mocny

Maceracja trwa około 6 miesięcy ale żeby orzechówka faktycznie dostojnie dojrzała musi postać minimum 1,5 roku, a już najlepiej 3 lata

Gdy będę odstawiał macerację wrzucę jeszcze jedno zdjęcie

Jeżeli macie sami chęć zrobić tak prosty przepis to jest to już ostatni dzwonek bo orzechy już zaczynają tworzyć skorupke w środku ale że posiadam późne orzechy to skorupka dopiero pokazuje swój kształt po przecięciu

Wypierdalam
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Nalewka kebabowa

12
Nalewka kebabowa
Drogie Mirki, od dawna interesuję się alkoholem, co obecnie przejawia się w robieniu domowych nalewek. Większość jest raczej tradycyjna, ale czasem najdzie mnie na eksperymenty. Poniżej przedstawiam najdziwniejszy z dotychczasowych tworów. Jest to też moja pierwsza dzidka, więc proszę mnie sponiewierać bez żadnej wyrozumiałości. 

TL;DR - zrobiłem nalewkę z kebaba. Jakby ktoś chciał powtórzyć mój błąd i złamać Konwencję Genewską, to proszę bardzo. 

Na naleweczkę potrzebujecie: 
- 2 kebaby w lawaszu z ostrym sosem.
- 250 ml wódki 40%;
- sterylną gazę (taką z apteki) i duży słój (do tricku ze słoikiem, ale trochę innego, więc spokojnie). 

Na początek biegniecie do najbliższej porządnej budki z kebabem i prosicie perskiego księcia o dwa mega rollo na cienkim z ostrym sosem. Odbieramy zamówienie, machamy Ahmedowi i gonimy do domu zanim kebsiki wystygną. 

Zaczynamy od przygotowań - pierwszego kebsa wpierdalamy ze smakiem i nabieramy sił do dalszej pracy. Krok ten ma na celu sprawdzenie, czy pan Turas przyłożył się do swojej roboty no i nawpierdalanie się kebsa, bo to zawsze na propsie. Jak kontrola jakości poszła ok, to - tu zaskoczenie - jemy jeszcze tak z 1/4 kolejnego kebsa. Dopiero potem resztkę kebsa odwijamy ze sreberka i wkładamy go do sterylnej gazy. Teraz kluczowy element – gazę z kebsem musimy tak umieścić w słoju, aby  zwisały sobie jak jajca pod nakrętką i nie dotykały powierzchni alkoholu (czyli jak jajca dzidowca kobiety). Całość zamykamy nakrętką i owijamy taśmą jak chomika, aby uniknąć nieszczelności, a tym samym ucieczki alkoholu z pojemnika. 

Teraz odrobina teorii, czyli jak to mambo-dżambo ma nam dać w efekcie nalewkę kebabową. Wszystko za sprawą fizyki, na której za bardzo się nie znam, więc przedstawię cały proces w dużym uproszczeniu. Wódka w słoiku z czasem z nudów zacznie parować i unosić się w kierunku pokrywki, żeby spierdolić ze swojego Guantanamo. Na miejscu napotyka pachnącego kebaba, z którym wdaje się w płomienny romans jak p0lka z Mokebe na Erasmusie. Miodowe dni szybko się kończą, a wódka opada na dno, przesiąknięta przy tym wonią tureckiego dania. Po jakimś czasie cały trunek pachnie już orientem, kapustą pekińską i wąsami pana Turka.

Po tygodniu upewniamy się, że w lokalu nie ma innych ludzi ani kontroli z Sanepidu i przystępujemy do końcowego etapu. Co do zasady, kebsa powinniśmy od razu wypierdolić do kosza i zapomnieć o jego istnieniu, ale róbcie z nim, co tam chcecie. Alkohol natomiast wypada przefiltrować, bo mogło do niego wpaść trochę owoców miłości spotkania wódy z kebsem.  Najlepiej jest to zrobić przez filtr do kawy, dzięki czemu nalewka kebabowa ponownie stanie się krystalicznie czysta. Alkohol przelewamy do butelki, plombujemy i chowamy na wypadek konfliktu zbrojnego. 

Dobra, to tyle w dzisiejszym odcinku. Uprzejmie uprzedzam, że powyższy przepis przełożyłem z polskiego na dzidowy, a jakby ktoś chciał zobaczyć oryginalną wersję, to link gdzieś tam kołacze na dole (albo chuj wie gdzie). Pozdrawiam, rączki całuję i wypierdalam.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.12749719619751