12 stycznia milicjanci opuścili posterunek w celu wycofnia się do Baligrodu, a w nocy banderowcy w związku z brakiem oporu zajęli posterunek, spalili go i zniszczyli umocnienia. Dodam tylko że na wzgórzu Betlejemka znajduje się pomnik oddający cześć obrońcom i są zrekonstruowane umocnienia. Następnego dnia do Cisny wysłano grupę bojową samodzielnego pododdziału Wojsk Ochrony Pogranicza 37. Komendy Odcinka Baligród. Grupa przeprowadziła atak na sotnie UPA w okolicach wsi Jabłonka, niestety był to atak nieudany i w jego wyniku szer. Jan Walawko i szer. Bernard Rytuba. Później Cisnę zajęły sotnie UPA i panoszyły się tam do końca stycznia, gdy grupa bojowa 8. Dywizji Piechoty odbiła wieś i następnie zostały w niej rozlokowane dwie strażnice, które zaczęły odbudowę mostów, dróg i linii telefonicznej Lesko-Baligród-Cisna.
Oczywiście do podobnych wydarzeń na ,,nowym pograniczu" dochodziło często i było ich gęsto chociażby w listopadzie 1945,
Gdy 16 listopada 4-osobowy patrol WOP (Wojska Ochrony Pogranicza) ze strażnicy Jaśliska napotkał oddział UPA i został otoczony. Ukraińcy grzecznie wytłumaczyli żołnierzom, że ,,znajdują się na Ukrainie" i nie mają prawda się panoszyć po ukraińskich wsiach i patrol został wypuszczony z tym że miesiąc później strażnica została ostrzelana. Można też przytoczyć sytuację z 20 marca 1946 roku, gdy strażnica w Jasielu została zaatakowana przez UPA. Dnia tego w strażnicy było 98 osób, około 70 żołnierzy WOP i milicjantów przybyło do wsi Jasiela, aby ewakuować 30-osobową załogę posterunku, gdy prawie grupa 100 osób opuściła wieś, została zaatakowana przez UPA. Walka trwała do momentu wyczerpania zapasów amunicji WOPu i milicji. Banderowcy wzięli do niewoli ponad 90 osób, a 20 wypuszczono, reszta nie przeżyła (podobno banderowcy wiązali ręce drutem i bestialsko mordowali).
Na koniec chcę napisać, że tekst ten nie ma na celu szerzenia jakiejś nienawiść, tylo ma na celu upamiętnienie, bo można wybaczyć itp..., itd..., ale należy pamiętać.
I jeszcze pomnik sprzed dekomunizacji: