No niestety.....posty mi spadły :(

24
Miałem nie poruszać już tematyki którą poruszem w poprzednich postach. Niestety czyjaś histeria spowodowała że 2 wrzuty spadły z rowerka. Wstawiam je tu ponownie
 
Najpierw coś z money.pl

https://www.money.pl/gospodarka/ukraina-blokuje-pociagi-z-chin-chce-wiecej-zezwolen-dla-ciezarowek-6717124233210720a.html
No niestety.....posty mi spadły :(
No i wypowiedź Morawieckiego. Czyli nowego nabytku w szeregach ruskiej onucy :p
No niestety.....posty mi spadły :(
Czy ze spadnięcia moich postów wynika jakaś nauka? Hmm trudno powiedzieć. Najłatwiej byłoby posądzić zgłaszających o złą wolę/histerie,no ale to by mnie niczego nie nauczyło. Za prosta odpowiedź i zbyt wygodna.

Często daje na tyle sprzeczne i trolujące sygnały (w tytułach i tagach), że ludzie nie wiedzą, czy jestem trollem, czy nie. Robie, tak by zmaksymalizować efekt oddziaływania na odwiedzających stronę. Czyste kabotyństwo w moim wykonaniu.....niestety spadania postów się nie spodziewałem. Możliwe, że chciałem za dobrze i wyszło jak zwykle xp.


Nie odrzucam całkowicie możliwości, w której jestem zgłaszany przez ludzi dobrej woli.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Takie przemyslenia

577
Pomału na dzidce zachodzi zmiana pokoleniowa. Niektórzy dzidowcy są już po 40 choć większość raczej w okolicach 30, lata lecą. Coraz mniej dzid o chlaniu i imprezach, a coraz więcej o rodzinie, bólu pleców, 3 dniowym kacu po jednodniowym chlaniu i zasypianiu w fotelu przed tv. Za 20 lat skończą się memy o jebaniu prądem starych dziadów i bab, bo spora część z nas będzie w tym wieku. Owszem będą dochodzić młodsi, zastanawiam się czy jako stare dziady dalej będziemy tu siedzieć i czy będziemy kumać o czym pierdola te srole z rocznika 2030. Pewnie będziemy się wymieniać info o receptach i gdzie najszybciej załatwić problem z hemoroidami czy zabieg na jaskrę, a później to już tylko linki na grobonecie gdzie jaki dzidowiec leży co by mu choć wirtualny znicz zapalic
Takie przemyslenia
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Myśli spisane na papierku od pomarańczowych Chesterfieldów vol. 1

16
Jako, że telewizora używam rzadko, a w zasadzie prawie nigdy, jednym z moich domyślnych kanałów informacyjno-rozrywkowych jest YouTube. Jasne, można narzekać, że pełen gówna, że premium, że lewactwo i tak dalej. Spoko, doskonale to rozumiem. Niemniej nieraz można trafić tam na warte uwagi kanały bądź materiały. Jednym z nich jest kanał nazywający się Dama Kier, o historiach typu true crime albo różnych mrocznych wydarzeniach z internetu. Wiecie o jaki typ treści mi chodzi.

No i ostatnio wspomniana babka wrzuciła na kanał następujacy filmik:
Skrót dla tych, którym nie chce się oglądać przez ponad 40 minut:
Materiał opowiada o ludziach, którzy z powodu zaburzeń psychicznych pragną się okaleczyć. Ale nie żyletką czy scyzorem jak jakieś emo, ale na przykład stracić nogę, rękę bądź wzrok.

I teraz pewnie niejeden szanujący się dzidowiec bądź dzidówka zapyta:
,,Typie, a co mnie obchodzą jakieś osoby z zaburzeniami, ja sam/sama mam swoje życie, krzyżyk im na drogę"

Pozornie słuszna uwaga.

Sęk w tym że nie do końca.
To co szczególnie mnie zainteresowało, to fakt, iż ludzie z grupy trans-abled pragną, aby uznać ich za kawałek społęcnzości LGBTresztaklawiatury. Oczywiście dotychczasowi członkowie społeczności się przeciwko temu buntują, jednak to nie jest istotne z punktu widzenia moich rozważań.

To co natomiast jest istotne, to mechanizm zyskiwania przez to zjawisko popularności. Pierwszy przypadek jest dość stary ( zanotowano go w XVIII wieku, co nie znaczy, że nie mogło być ich wcześniej), a w momencie, w którym zrobiło się o nim głośno, pojawiły się kolejne. Z dzisiejszej perspektywy było ich niewiele, ale liczba powolutko rosła, aż w końcu mamy obecny, znacznie wyższy niż pierwotnie poziom. I teraz, po co ja o tym mówię? Z dwóch powodów.
Po pierwsze, bardzo podobny mechanizm miał miejsce w przypadku zachowań takich jak homoseksualizm, biseksualizm czy transseksualizm. Oczywiście poziom szkodliwości społecznej jest kompletnie inny, plus patrzenie na relacje osób tej samej płci był przez wieki mocno zróżnicowany, w zależności od miejsca i kultury. Mimo wszystko jednak choć są to zjawiska stare, pozostawały mocno niszowe, w strefie tabu.

Przełom nastąpił według mnie w XX wieku w ramach prądów myślowych takich jak postmodernizm. Jasne, ruchy postulujące ,,walkę z ciemnogrodem i wszelkimi tabu" pojawiały się już wcześniej, chociażby pod postacią oświecenia. Różnica jednak polega na tym, że zawsze proponowały jakąś alternatywę. Postmodernizm natomiast zakładał dekonstrukcję istniejącego porządku i odkrywanie wszelakich tabu, nie proponując jednak nic w zamian ani nie myśląc, czy prawda aby na pewno była pogrzebana bez powodu. Efektem tego było między innymi społeczne zauważenie zjawisk, jakimi są chociażby inne orientacje seksualne. Po licznych perypetiach, bójkach z policją, przepychankach w polityce etc. doszliśmy ostatecznie do etapu, w którym bycie homo, bi czy trans jest nie tylko mniej lub bardziej społecznie akceptowalne, ale też staje się swoistym trendem. Na portalach takich jak chociazby tik tok bez problemu możemy znaleźć chociażby filmiki z nastolatkami przypinającymi sobie nietypowe identyfikacje seksualne bądź chorobowe, często  celem wyżebrania atencji bądź znalezienia akceptacji.
I tu do akcji wkracza lewica, często używająca argumentu ,,haha, prawaki, to nie jest tak że młodzież zamienia się w tęczowych. Ona zawsze taka była, tylko teraz nie musi się ukrywać". No właśnie moim zdaniem nie do końca. Tu wracamy do wspomnianego na początku materiału. Według mnie ludzie z zaburzeniami seksualności, identyfikowania się ze swoim ciałem etc. jak najbardziej istnieli wcześniej. Tylko że wtedy nie mieli wokół siebie nikogo, kto utwierdzałby ich w przekonaniu, że to z nimi jest wszystko w porządku a to otoczenie jest złe. Czy ktoś robi to ze szczerego serca czy z interesu, nie wiem, nie osądzam, zapewne oba są w jakimś stopniu prawdziwe. Internet jeszcze bardziej ułatwił ludziom z zaburzeniami kontaktowanie się, łączenie w grupy i organizowanie sobie nawzajem ,,pomocy" nawet poza prawem.

I to właśnie tu kryje się moim zdaniem problem. W internecie. Nie zamierzam teraz rzucać jakimś boomerskim tekstem typu ,,kąkuter zuy, technologia zua". Nie. Ona nie jest zła. Nie jest też dobra. Ona po prostu jest. A opisane przeze mnie zjawisko mimowolnej promocji zaburzeń, od stosunkowo nieszkodliwych społecznie po takie mogące skutkować realną fizyczną krzywdą to tylko jeden ze skutków ubocznych jego istnienia, jakich ludzie nie przewidzieli.
Czy można z tego wyciągnąć jakieś wnioski?

Owszem.

Pierwszy z nich jest w sumie dość oczywisty+. Nie dawajcie pociechom smartfona ani komputeraz z dostępem do internetu dopóki nie będą miały tak z 11-13 lat. Zwykła klawiaturówka też dzwoni. Sam jako gówniarz narzekałem na rodziców że dali mi smartfona dopiero w wieku 13 lat, przez co nie umiałem korzystać z internetu, sieci, social mediów itd. Ale po czasie uważam, że jednak mieli rację. Wiedzę łatwo można nadrobić, a w wieku kilkunastu lat mamy już ukształtowaną podstawę kręgosłupa moralno społecznego i umiemy jakoś sobie radzić zarówno w prawdziwym, jak i komputerowym świecie.

Drugi jest dużo bardziej mroczny i pesymistyczny. Nie zatrzymamy przenikania i swoistej popularyzacji coraz to nowych zaburzeń do strefy publicznej. Czy to psychopatia (w końcu Amerykanie mają poważny problem z idolizowaniem przestępców, patrz chociażby przebieranie dzieci za Dahmera na Halloween w okolicach premiery serialu o nim), czy zaburzenia seksualne. Nie wygramy z tym łatwo, bo ułatwienie komunikacji wszystkim ludziom było jednym z podstawowych założeń internetu, jest częścią jego DNA. Co natomiast możemy, to potępiać potencjalnie szkodliwe społecznie ruchy i zjawiska, zgłaszać podejrzane strony lub organizacje do moderatorów wszelkich serwisów żeby choć spróbować spowolnić ich marsz. Ponadto trzeba bardzi pilnować, aby nasze potomstwo nie miało z takimi ludźmi konkatku, zwłasza, jeżeli ma problemy. Nie jestem homofobem, bifobem czy kim tam jeszcze, jest mi idealnie obojętne co kto robi w alkowie. Ale jeżeli ktoś może namawiać do okaleczania się, czy to poprzez tranzycję czy też obcięcie sobie kończyny, jest to człowiek niebezpieczny. Niekoniecznie zły, ale na pewno niebezpieczny.

A na koniec pamiętajcie.

Jeżeli chcecie przerwać jakieś tabu, zastanówcie się kilka, kilkanaście razy czy faktycznie istnieje ono bez powodu.
Zapraszam do dyskusji, wytykania błędów i czego tam jeszcze. Jeżeli wam się spodobało, dajcie znać, może napiszę coś jeszcze.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

NAGŁY ATAK ONUCY

30
A bardziej poważnie, przeczytałem niedawno pewną ciekawą książkę. Nazywa się ona ,,Rosja od Kuchni. Jak zbudować imperium nożem, chochlą i widelcem". To reportaż zawierający wywiady m.in. z kobietami które przetrwały Hołodomor, kucharkami z Czarnobyla, wnuczką kucharza Mikołaja II etc. Ogółem książkę polecam. Wracając do tematu, naszła mnie refleksja, czy pogardzane przez nas miejsca takie jak Rosja czy kraje afrykańskie nie przewyższają nas przypadkiem pod względem poziomu wyżywienia? Wystarczy popatrzeć na przeciętnego murzyna z Afryki, zęby równiutkie, normalnie jak z czasopisma modowego. Tak samo Rosja, według badań z 2010 roku otyłych było tam 16% populacji, podczas gdy w Stanach ten wskaźnik wyniósł aż 36%. Tam się jada inaczej, w sposób bardziej zbliżony do naturalnych potrzeb człowieka. jasne, wynika to z biedy... ale czy czasem bieda nie potrafi przynieść czegoś dobrego?

Link do badania, niestety jest jako plik PDF do pobrania:

https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&ved=2ahUKEwiSiOCVvvX-AhXOtYsKHf54BxYQFnoECAoQAQ&url=https%3A%2F%2Fjournals.viamedica.pl%2Fforum_zaburzen_metabolicznych%2Farticle%2Fdownload%2F38761%2F27153&usg=AOvVaw3KhisPLdtQfKQ3DN8jfSTG
NAGŁY ATAK ONUCY
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.13568902015686