Historia jakiej dzisiaj nie ma

120
Najwyższy rangą żołnierz niemiecki zastrzelony przez polskie podziemie to generał Kurt Renner. Dowódca 174 dywizji piechoty wermachtu.
Historia jakiej dzisiaj nie ma
Zabili go w okolicy Ożarowa partyzanci wachmistrza Tomasza Wójcika pseudonim "Tarzan"
Historia jakiej dzisiaj nie ma
Dzisiaj w miejscu zasadzki
Historia jakiej dzisiaj nie ma
Historia jakiej dzisiaj nie ma
„Tarzan” rozpoznaje przez lornetkę mundurowych Niemców. Przebrany za żandarma „Urwis” podnosi „lizak” i zatrzymuje samochody. Niemcy zorientowali się jednak, że to zasadzka. Kilku SS–manów zdążyło uskoczyć do rowu i otworzyć do partyzantów ogień. „Tarzan” nie rezygnuje z walki. Widzi wśród Niemców generała i za wszelką cenę chce go dostać. Przeskakuje przez szosę. Niemcy dostawszy się w dwa ognie, są bezradni. Bronią jednak generała do upadłego. W końcu generał ginie od serii „Tarzana”. Partyzanci zdobywają cztery mp, 8 pistoletów i ważne dokumenty. Wydarzenie to wspomina Leszek Popiel.  
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Historia której dzisiaj nie ma

28
Screen z mapy z 1801-1804 roku, pokazana osada Wojteczki 
Historia której dzisiaj nie ma
Tak dzisiaj wygląda wieś Wojteczki
Historia której dzisiaj nie ma
To jest koniec wsi Wojteczki
Historia której dzisiaj nie ma
Znajdowało się tam sześć domów leśnych robotników i obejście gajowego. Wokoło ciągnęły się niedostępne lasy, w których kryli się partyzanci korzystający z pomocy mieszkańców leśnej osady. Ktoś doniósł o nich niemieckiej żandarmerii w Bielinach. Pewnego dnia wczesnym rankiem Niemcy przyjechali na motorach. Weszli do domu gajowego, który mieszkał z żoną i siedmiorgiem dzieci. Najstarsze miało 14 lat, najmłodsze rok i pięć miesięcy. W mieszkaniu zastali jednego leśnego; wyprowadzili go na podwórko i zastrzelili. To samo zrobili z gospodarzem, a matkę z dziećmi zamknęli w drewnianej stajence i żywcem spalili. Z oddali, z której obserwowaliśmy tę tragedię, słychać było ich krzyki. Kiedy Niemcy odjechali, poszliśmy ich ratować, ale już nic nie mogliśmy zrobić. Widok był wstrząsający! Tylko małe dziecko przytulone do matki nie było zwęglone. Obejmowała je spalona matczyna ręka, na palcu błyszczała złota obrączka. W tak okrutny i nieludzki sposób zginęły trzy dorosłe osoby i siedmioro dzieci. Opowiada Stanisława Fortuńska-Jaroń
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.084233045578003